Agnieszka Kiołbasa: Za wami mecz 1. kolejki ekstraklasy. Liczyliście na sprawienie niespodzianki, ale faworyt nie zawiódł. Trzy punkty pojechały do Poznania. Przetrawiliście już tą porażkę?
Mariusz Muszalik: Pogodziliśmy się z nią. Trzeba było to zrobić, bo to jest tylko sport. Przeanalizujemy to spotkanie i zamkniemy temat Lecha. Interesujemy się już tylko najbliższym meczem z Ruchem Chorzów. Nie ma co rozpamiętywać. To jest tylko piłka. Niestety nie udało się nam tego spotkania przynajmniej zremisować. Lech pokazał, że na tą chwilę jest od nas zespołem lepszym i trzeba to przyznać.
Przed meczem twoi koledzy mówili, że spotkanie z takim rywalem jak Lech pokaże wam, w jakim miejscu jesteście. Chyba pokazało, że czeka was sporo pracy nad grą obronną...
- Każdy z nas ma swoje zdanie. Ja od początku wiem, w jakim miejscu jesteśmy. Nie wierzę w to, że będziemy walczyć o mistrzostwo Polski. Ja jestem realistą. Myślę, że im wcześniej zapewnimy sobie utrzymanie, będziemy grali na spokojnie, tym będzie dla nas lepiej, ale nie ma co gdybać. Za nami dopiero pierwsze spotkanie. Nie takie zespoły jak my przegrywały i to po 0:4. Początek ligi jest zawsze zaskakujący. Drużyny się badają, nie wiedzą do końca, czego się po sobie spodziewać. W następnej kolejce musimy zapunktować i zamknąć temat Lecha. To był mecz z faworytem rozgrywek. Taka porażka na pewno boli, ale nie pozostaje nam nic innego, jak skupić się na następnym spotkaniu.
W pierwszej połowie meczu z Lechem byliście równorzędnym rywalem dla Kolejorza, mogliście nawet zdobyć gola. Po zmianie stron zostawiliście za dużo miejsca z tyłu, zwłaszcza po stracie tej pierwszej bramki i przeciwnik was wypunktował...
- Zdecydowanie Lech nas wypunktował. Pierwszą połowę na pewno zagraliśmy bardzo konsekwentnie, może nie ładnie dla oka, ale robiliśmy to, co sobie założyliśmy. Nie można gdybać, czy po wykorzystaniu tej dobrej sytuacji z pierwszej połowy, wygralibyśmy ten mecz. Nie możemy tak o tym myśleć. Straciliśmy trzy bramki z Lechem Poznań, a z takim rywalem ciężko odrobić taką stratę. Tak jak powiedziałaś, po tej pierwszej bramce za bardzo się odkryliśmy, mogliśmy zagrać spokojniej, bo przy stanie 0:1 wynik meczu jest jeszcze do uratowania. Kiedy jednak przegrywa się 0:3 z takim zespołem, to już jest bardzo ciężko. Nad grą obronną całej drużyny musimy popracować, bo tu nie chodzi tylko o postawę naszych defensorów. Nie możemy być tak rozciągnięci, jak graliśmy w meczu z Lechem. Oglądaliśmy spotkanie Ruchu z Wisłą i chorzowianie potrafią grać w piłkę, także musimy zagrać tak konsekwentnie jak w pierwszej połowie spotkania z Kolejorzem, dołożyć do tego trochę jakości. Ja jestem dobrej myśli.
To był dopiero pierwszy mecz, ale ta wasza postawa w defensywie może martwić. W poprzednim sezonie ekstraklasy tylko w jednym spotkaniu straciliście trzy bramki, a wasza obrona zaliczała się do najsolidniejszych w lidze...
- Ja mam taką nadzieję, że to pójdzie w drugą stronę. Nie możemy zapominać o tym, że mamy dwóch bardzo młodych stoperów i nowego bramkarza, który praktycznie debiutuje w lidze. Oby ten limit tych trzech straconych bramek był już wyczerpany. Sądzę, że będziemy ich tracić dużo mniej, bo widać to po treningach. Zresztą patrząc na samą gierkę, spisujemy się nieźle w tej defensywie, gramy ostro, zdecydowanie. Sądzę, że taki zimny prysznic na początek bardzo nam się przyda. Uważam, że może nam to wyjść na dobre.
Czy ta niepewna gra w tyłach nie wiąże się ze zmianą bramkarza? Kuba Szmatuła w poprzednim sezonie bronił tylko w meczach pucharowych, więc tak do końca nie wiecie, czego się po nim spodziewać...
- Czego się po Kubie spodziewać, to wiemy, bo on trenuje z nami ponad rok. Dla mnie jest to dobry bramkarz i po jednym meczu nie można mówić, czy mógł zrobić to, czy tamto. Ten chłopak ma naprawdę duże ambicje i jeszcze w niejednym meczu nam pomoże. Ja w to głęboko wierzę. Tak, jak było z Grzegorzem. Też początki miał ciężkie, ale potem załapał i dużo punktów nam wybronił. Tak samo wierzę w Kubę. Jestem naprawdę przekonany, że pomoże nam w niejednym spotkaniu.
Przed wami mecz z Ruchem Chorzów. Ten zespół podobnie jak wy przegrał na inaugurację z ligowym potentatem...
- Ruch wraca na swój stadion przy ulicy Cichej. Jest tam niezwykle groźny. Przyznam, że ja tam jeszcze nie wygrałem. Ciężko tam się gra, ale my znamy swój potencjał, wiemy, jaki mamy zespół. Jedziemy tam po trzy punkty, bo w każdym meczu interesuje nas tylko zwycięstwo. Wynik będzie sprawą otwartą. Myślę, że spotkają się dwa zespoły o wyrównanym poziomie piłkarskim. Dyspozycja dnia może zadecydować o tym, kto ten mecz rozstrzygnie na swoją korzyść. My głęboko w to wierzymy, że tym zespołem będziemy my.
W poprzednim sezonie dwukrotnie zremisowaliście z Ruchem. Teraz już liczycie na komplet punktów?
- Bardzo byśmy chcieli ten mecz wygrać. Te spotkania z poprzedniego sezonu z Ruchem nie były porywające. Zarówno w Wodzisławiu, jak i na Stadionie Śląskim w Chorzowie nie były to wielkie widowiska. Chcielibyśmy teraz zagrać o niebo lepiej niż ostatnio. Chociaż z drugiej strony na to patrząc, nie sama gra się liczy, tylko punkty. Dla nas byłaby to super sprawa, gdybyśmy tam wygrali, ale co będzie, ile oczek zdobędziemy, to się okaże.
Zadowolilibyście się remisem?
- Nie można teraz mówić, z czego będziemy zadowoleni, bo z przebiegu spotkania może się okazać, że nawet remis będzie dla nas dobry. Przed meczem na pewno jesteśmy optymistami i jedziemy tam po to, żeby wygrać.
Będą to wasze pierwsze Derby Śląska w tym sezonie. Na takie mecze mobilizujecie się w jakiś szczególny sposób?
- Teraz tych derbów jest więcej niż kiedyś. W czasach, gdy było ich tak mało, bo po spadku GKS-u Katowice grały ze sobą tylko Ruch, Odra, Górnik, to te starcia miały inny smak. Ja pamiętam najbardziej pojedynki GKS-u z Ruchem Chorzów, bo wiadomo jakie są relacje między kibicami tych zespołów, jak to wszystko wygląda i to ma wpływ na atmosferę wokół meczu. To samo się tyczy spotkań Górnika z Piastem. Te pojedynki derbowe bardzo cieszą, ale człowiek już się ich trochę nagrał w życiu i tak bardzo się nimi nie emocjonuje. To mecz jak każdy inny. Chodzi o to, żeby zdobyć trzy punkty, bo po pierwszej kolejce mamy ich zero. Ja nie patrzę na to spotkanie w tej kategorii, że to derby. Najważniejsze to wygrać.