Bundesliga. Udany debiut Edina Terzicia w Dortmundzie. Wygrana BVB w sam raz na podniesienie morale

PAP/EPA / FOCKE STRANGMANN / Na zdjęciu: Edin Terzić
PAP/EPA / FOCKE STRANGMANN / Na zdjęciu: Edin Terzić

Łatwo nie było, ale się udało. Borussia Dortmund potrafiła przez większość meczu dominować, grać szybką piłkę i zdobyć bramki. BVB wygrała 2:1 z Werderem Brema. Zwycięstwo przyszło z nowym trenerem na ławce, Edinem Terziciem.

Od początku oglądaliśmy inną Borussię niż w ostatnich meczach za kadencji Luciene'a Favre'a. Ekipa z Dortmundu więcej biegała, grała szybszą piłkę, była agresywniejsza w pressingu. Już na samym początku meczu Youssouga Moukoko mógł dać prowadzenie, ale minął się z piłką przed pustą bramką. Niedługo potem na 1:0 trafił Rahpael Guerreiro, który najlepiej zachował się przy zamieszaniu w polu karnym Werderu.

Później obie drużyny grały nieco usypiającą piłkę. Śpiący nie robił się za to Kevin Wohland, który zaskoczył Romana Burkiego technicznym strzałem zza pola karnego i dał remis.

Przed przerwą goście mogli ponownie prowadzić, ale Manuel Akanji z dwóch metrów trafił prosto w bramkarza. Chwilę później była świetna szansa dla gospodarzy, jednak Burki cudownie wybronił bardzo trudny strzał Ludwiga Augustinssona.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale wściekłość! Trener w Rumunii wpadł w szał

W drugiej części Borussia nastawiła się na zdecydowanie większą liczbę podań, niczym Barcelona pod polem karnym. Mimo to przez długi czas nie stworzyła zagrożenia, a gdy już udało się oddać strzał, to świetnie na linii pracował Jiri Pavlenka.

Bramkarz Werderu sprokurował jednak rzut karny. W wyścigu o piłkę, którą wypuścił, potrącił Akanjiego. Co prawda obronił potem strzał Marco Reusa, ale Niemiec od razu dobił do siatki na 2:1.

Bremeńczycy rzucili się do rozpaczliwych ataków, ale nie byli w stanie oddać celnego strzału. Borussia zachowywała spokój i starała się oddalać potencjalne zagrożenie.

Ostatecznie BVB wygrała 2:1. Edin Terzic zaczyna swoją trenerską przygodę od zdobycia trzech punktów. Werder przegrał czwarty mecz z rzędu, a nie wygrał dziewiątego kolejnego spotkania. Piłkarze z Bremy na triumf czekają dobre dwa miesiące.

Łukasz Piszczek wszedł na boisko w 85. minucie, nie miał zbyt wielu okazji do pokazania swoich umiejętności.

Werder Brema - Borussia Dortmund 1:2 (1:1)
0:1 - Raphael Guerreiro 12'
1:1 - Kevin Mohwald 28'
1:2 - Marco Reus 78'

Werder: Jiri Pavlenka - Christan Gross, Omer Toprak (86' Felix Agu), Marco Friedl - Theodor Gebre Selassie, Kevin Wohland (65' Leonardo Bittencourt), Maximilian Eggestein, Ludwig Augustinsson - Jean-Manuel Mbom (86' Romano Schmid), Yuya Osako (73' Patrick Erras) - Joshua Sargent (66' Nick Woltemade). Trener: Florian Kohfeldt.

Borussia: Roman Burki - Mateu Morey (86' Dan-Axel Zagadou), Mats Hummels (85' Łukasz Piszczek), Manuel Akanji, Raphael Guerreiro - Jude Bellingham (73' Julian Brandt), Axel Witsel - Jadon Sancho, Marco Reus, Giovanni Reyna - Youssoufa Moukoko (80' Emre Can). Trener: Edin Terzic.

Żółte kartki: Gross, Woltemade, Schmid (Werder), Reus, Witsel (Borussia).

Sędzia: Robert Schroeder.

W drugim wieczornym meczu VfB Stuttgart zremisował z Unionem Berlin 2:2. Gospodarze wyszli ze stanu 0:2, a w samej końcówce dublet ustrzelił rezerwowy Sasa Kalajdzic. Marcin Kamiński przesiedział cały mecz na ławce.

VfB Stuttgart - 1.FC Union Berlin 2:2 (0:1)
0:1 - Marvin Friedrich 4'
0:2 - Taiwo Awoniyi 77'
1:2 - Sasa Kalajdzic 85'
2:2 - Sasa Kalajdzic 90+3'

Czytaj też:
Niespodzianka od Flicka
Koronawirus w Wolfsburgu

Źródło artykułu: