Wisła Kraków już w 57. sekundzie spotkania objęła prowadzenie. Po rzucie wolnym piłkę do siatki Miedziowych skierował Marcelo. Jednak jak pokazały telewizyjne powtórki, aż pięciu zawodników Białej Gwiazdy było na spalonym. - Wydaje mi się, że przy pierwszej bramce sędziowie popełnili błąd. Był spalony... - wzdychał tuż po ostatnim gwizdku sędziego Szymon Pawłowski.
Miedziowym tego dnia nic nie wychodziło. Najbardziej jednak bolała ich bramka stracona już w 1. minucie. - Mecz jak zwykle ułożył nam się pod górkę. Mimo to musieliśmy grać, tyle że straciliśmy niebawem drugą bramkę. Wypadł nam obrońca... Kolejne kontuzje i niestety przegraliśmy następne spotkanie - mówił pomocnik Zagłębia. Świetną atmosferę stworzyli kibice, którzy mimo porażki 1:4, do ostatniego gwizdka sędziego głośnym dopingiem wspierali swoich pupili. - Szkoda kibiców. Dopingowali nas, była wspaniała atmosfera, a my przegraliśmy 1:4 - kręcił głową Pawłowski.
Na konferencji prasowej Andrzej Lesiak był zdegustowany decyzjami arbitrów. Trener Zagłębia nie mógł odżałować, że już w 1. minucie jego plan taktyczny wziął w łeb, bo "sędziowie jeszcze spali". - Trudno powiedzieć, czy sędzia nas skrzywdził. Na jego temat się nie wypowiadam. Muszę najpierw zobaczyć powtórki. Ale przede wszystkim my musimy grać lepiej i stwarzać więcej sytuacji - zauważył Pawłowski.
Zawodnik lubinian nie dotrwał na boisku do końca. Opuścił je w drugiej połowie z powodu kontuzji. Pawłowski gra na lekach przeciwbólowych, ponieważ ma problemy z mięśniem przywodzicielem. - W pewnym momencie tak bardzo poczułem ból, że nie mogłem dalej grać. Ile będę pauzował? Nie wiem. Okaże się dopiero po badaniach - zakończył.