Inauguracja ŁKS-u bez bramek - relacja z meczu Dolcan Ząbki - ŁKS Łódź

Pomimo zamieszania, jakie miało miejsce wokół ŁKS-u i jego licencji i pomimo tego, że dopiero w środę Sąd rozstrzygnie czy licencja nie została przyznana ŁKS-owi zgodnie z prawem czy nie, to dzisiaj klub z Alei Unii zadebiutował w I lidze. Mecz w Ząbkach był wyrównany ale to Dolcan częściej atakował bramkę gości a strzały Mariusza Unierzyskiego i Marcina Stańczyka z 15. i 80. minuty powinny znaleźć drogę do bramki.

Chociaż ŁKS miał za sobą niezwykle udany sezon w Ekstraklasie, to remis w meczu z Dolcanem nie był dla nikogo zaskoczeniem. Przez sprawę licencyjną piłkarzom oraz działaczom ŁKS-u przez całe lato trudno było skupić się na boiskowych sprawach. Do tej pory walczyliśmy głównie nie na boisku tylko na salach sądowych powiedział trener Grzegorz Wesołowski po meczu z Dolcanem. Z drużyny odeszło kilku ważnych zawodników m.in.: Marcin Smoliński i Vahan Gregorian a niektórzy nie przedłużyli umów, gdyż czekają na rozstrzygnięcie sądu w sprawie licencji ŁKS-u. W spotkaniu nie mógł również wystąpić Tomasz Hajto, który pauzował za kartki. Razem wszystkie problemy łodzian spowodowały, że nikt nie liczył na świetną dyspozycję piłkarzy z Alei Unii. Dolcan z kolei miał również udaną rundę wiosenną poprzedniego sezonu a zakup doświadczonych piłkarzy wzmocnił drużynę.

Pierwsza połowa rozpoczęła się od wyrównanej gry obu zespołów. Pierwszy pokonać bramkarza ŁKS-u Bogusława Wyparło próbował Sebastian Ziajka. Piłkarz wypożyczony z Podbeskidzia Bielsko-Biała do Dolcanu uderzył jednak bardzo niecelnie z rzutu wolnego. Od samego początku w drużynie gości aktywny był Dejan Djenic, który co chwila przedzierał się prawym skrzydłem mijając przy okazji kilku obrońców Dolcanu, jednak jego dośrodkowania bezproblemowo wyłapywał Rafał Misztal, bramkarz gospodarzy.

Podopieczni Marcina Sasala wyjątkowo dobrze radzili sobie przy stałych fragmentach gry a w pierwszej połowie w szczególności przy rzutach rożnych. Najpierw w 12. minucie po dośrodkowaniu w pole karne głową uderzał Benjamin Imeh a potem po wykonanym rzucie rożnym przez Piotra Kosiorowskiego głową piłkę z pięciu metrów uderzył Marcin Unierzyński tak, że ta trafiła prosto w ręce Wyparły. Trzy minuty później po kolejnym rzucie rożnym szanse na zdobycie bramki strzałem głową miał Marcin Hirsz lecz tym razem piłka nawet nie poleciała w światło bramki.

W 33. minucie pierwszy raz ŁKS zagroził poważnie bramce Misztala. Bezpośrednio z rzutu wolnego, wykonanego tuż przed polem karnym, uderzał Djenic a Misztal musiał wyciągnąć się jak struna by obronić ten strzał. Do końca pierwszej połowy gra toczyła się w środku pola lub na połowie Dolcanu, jednak wszystkie akcje przyjezdnych kończyły się na formacji obronnej ząbkowian, którzy mimo przewagi ŁKS-u stwarzali więcej sytuacji, głównie po kontr atakach.

Druga połowa rozpoczęła się tak samo jak skończyła się jej poprzedniczka. Obie drużyny nie śpieszyły się a najgroźniejszą akcją podbramkową był strzał Bartosza Hinca na bramkę ŁKS-u zablokowany przez... Imeha, napastnika Dolcanu. Kibiców od wydarzeń boiskowych w 65. minucie oderwało niespotykane często zdarzenie. Na boisko wbiegł mały piesek, który do 73 minuty za nic nie chciał zejść z boiska najpierw podbiegając pod sektor kibiców ŁKS-u, którzy mimo braku oficjalnego pisma ŁKS-u do Dolcanu w tej sprawie zostali wpuszczeni na stadion, a potem biegnąc wzdłuż trybuny otwartej.

Po tym oryginalnym incydencie gra ożywiła się. W 75. minucie za bezmyślne zagranie piłki ręką drugą żółtą kartkę a w konsekwencji czerwoną otrzymał Dejan Ognjanovic. ŁKS musiał więc kończyć spotkanie w dziesięciu. Dolcan chcąc wykorzystać ten fakt ruszył do ataku. W 76. minucie boisko opuścił Maciej Tataj a za niego wszedł Marcin Stańczyk. Już po czterech minutach przebywania na murawie wychowanek Dolcanu mógł przesądzić o losach meczu uderzając z rzutu wolnego nad murem w poprzeczkę. Niedługo potem Stańczyk ponownie próbował swoich sił. Tym razem posłał piłkę z rzutu wolnego potężnym strzałem obok muru, lecz Wyparło nie dał się zaskoczyć.

Mecz ostatecznie zakończył się bezbramkowym remisem, co nie jest dobrym prognostykiem dla łódzkiej drużyny, która musi się poważnie wzmocnić, by myśleć o bezproblemowym awansie do Ekstraklasy.

Dolcan Ząbki - ŁKS Łódź 0:0

Składy:

Dolcan Ząbki: Misztal - Korkuć, Stawicki, Hirsz, Unierzyski, Kosiorowski, Hinc, Lech, Tataj (76' Stańczyk), Imeh (76' Kułkiewicz), Ziajka.

ŁKS Łódź: Wyparło - Ognjanović, Radżius, Adamski, Mordzakowski, Łakomy, Salski (62' Gieraga), Świątek (87' Woźniczka), Djenić (76' Mowlik), Kujawa, Ostalczyk.

Żółte kartki: Imeh, Stawicki (Dolcan) oraz Łakomy, Ognjanović (ŁKS).

Czerwona kartka: Ognjanović /75' za drugą żółtą/ (ŁKS).

Sędzia: Erwin Paterek (Lublin).

Widzów: 1150.

Komentarze (0)