Fulham FC zajmuje aktualnie 18. miejsce w tabeli angielskiej ekstraklasy. Od początku sezonu The Cottagers rozegrali jednak zaledwie 15 meczów - o dwa mniej niż zdecydowana większość drużyn. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy są wydarzenia ostatnich dni 2020 roku. Właśnie wtedy - w związku z dużą ilością zakażeń koronawirusem w zespole z Craven Cottage - podjęto decyzję o przełożeniu starcia między Fulham a Tottenhamem.
W poniedziałek, 11 stycznia, okazało się, że wspomniane spotkanie zostanie rozegrane dokładnie za dwa dni, 13 stycznia. Nie spodobało się to Scottowi Parkerowi. W trakcie przedmeczowej konferencji prasowej angielski szkoleniowiec nie krył dezaprobaty wobec sposobu, w jaki władze ligi postanowiły rozwiązać zaistniałą sytuację.
- Jestem zły, ponieważ to nie jest w porządku. Informacja o tym, że możemy zagrać ze Spurs w środę, pojawiła się w sobotę. Myśleliśmy, że to niemożliwe, ale w poniedziałek o 9:30 otrzymaliśmy oficjalne potwierdzenie, że mecz się odbędzie. To skandaliczne.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sergio Ramos bez koszulki. A w tle pada... śnieg!
- Czy sprawa zakończyłaby się taka samo, gdyby dotyczyła dwóch zespołów walczących o mistrzostwo? Prawdopodobnie nie. To jest nie do zaakceptowania - upiera się 40-latek.
Parker doszedł do wniosku, że oprócz własnych obiekcji warto przedstawić punkt widzenia nakierowany na piłkarzy. Według menadżera Fulham dokonywanie zmian w kalendarzu na ostatnią chwilę to przejaw arogancji w stosunku do realizowanych planów treningowych przez jego podopiecznych.
- Ludzie, którzy podejmują tę decyzję, nie rozumieją zawodników. Zakładaliśmy, że każdy dostanie sześć dni na regenerację. To, co się dzieje, to istne szaleństwo - podsumowuje były gracz m.in. Chelsea FC oraz West Hamu United.
Zupełnie inaczej całą sprawę widzi Jose Mourinho. Portugalczyk, mając na uwadze nieprzewidywalność, która idzie w parze z pandemią, zdaje się wykazywać duże zrozumienie względem nawet najdziwniejszych decyzji. Trzeba jednak pamiętać, że Tottenham - w odróżnieniu od Fulham - i tak miał na ten dzień zaplanowane spotkanie. Zostało ono jednak odwołane na prośbę rywali Kogutów - Aston Villę, która musi radzić sobie bez dość licznej grupy zawodników zakażonych koronawirusem. Choćby dlatego nieco łatwiej zrozumieć spokój, który towarzyszy Mourinho.
- Jeśli ma to pomóc Premier League w dobrnięciu do końca sezonu, to uważam, że jest to rozwiązanie, które musimy zaakceptować jako pozytywne - twierdzi opiekun Spurs.
Mecz pomiędzy Tottenhamem a Fulham odbędzie się w środę, 13 stycznia, o godzinie 21:15. W przypadku zwycięstwa piłkarze Jose Mourinho na jeden punkt zbliżą się do dotychczasowego lidera Premier League, Liverpoolu.
Czytaj także: The Championship. Krystian Bielik nagrodzony. Ogromna przewaga Polaka
Czytaj także:
Sensacyjny zwrot sytuacji ws. Karbownika? Może odejść z Legii już teraz!