Do tej pory Leo Beenhakker nie interesował się Patrykiem Małeckim. Mimo że Małecki wygrywał rywalizację w klubie z Wojciechem Łobodzińskim, Beenhakker wolał stawiać na tego drugiego. W tym sezonie Maciej Skorża, dostrzegł rosnącą formę Łobodzińskiego i ponownie zaczął na niego stawiać.
Tymczasem, kontuzja wyeliminowała z gry Rafała Boguskiego, do Ruchu Chorzów odszedł Andrzej Niedzielan, natomiast nieskuteczny jest Piotr Ćwielong. Z tego powodu, Skorża postanowił Małeckiego wystawić w linii ataku.
Jak na razie Małecki znakomicie spisuje się w nowej roli. Zaliczył bardzo udane spotkanie z Ruchem Chorzów, gdzie zanotował asystę. Jednak koncert gry dał w ubiegły piątek na Dialog Arena w Lubinie. Małecki zdobył dwie bramki a Wisła rozgromiła Miedziowych 4:1.
Teraz Małecki liczy na pełne dziewięćdziesiąt minut w meczu reprezentacji młodzieżowej z Francją. Póki co, żaden z rówieśników mu nie dorównuje. - Oprócz mnie w ekstraklasie gra kilku chłopaków - Grosicki, Rybus, Glik czy Korzym - dlatego uważam, że ten zespół może wiele - ocenia skromnie Małecki.
- Dla mnie naprawdę nie ma różnicy, na jakiej gram pozycji. Ważne, że jestem w podstawowym składzie. W zasadzie od początku byłem napastnikiem, ale przez ostatnie dwa lata występowałem na skrzydle - przyznaje "Mały".