Do skandalicznej sytuacji doszło w sierpniu ubiegłego roku. Zakażony piłkarz Kmity Zabierzów Jan P., który objęty został domową izolacją, pojechał z drużyną na mecz do Krzeszowic. 28-latek wystąpił w tym spotkaniu, nie przyznając się do tego, że trzy dni wcześniej otrzymał pozytywny wynik testu na koronawirusa.
O tym, że piłkarz złamał zasady kwarantanny, policję powiadomił pracownik administracyjny budynku, w którym P. mieszkał. Po zatrzymaniu, piłkarz został przewieziony do komisariatu w Limanowej. Na 28-latka został nałożony areszt domowy, a sprawą zajęła się prokuratura.
Śledczy przygotowali już akt oskarżenia, który opublikowano na internetowej stronie krakowskiej Prokuratury Okręgowej. Janowi P. przedstawiono zarzut sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób.
ZOBACZ WIDEO: Prezes Ekstraklasy S.A. szacuje straty klubów przez pandemię. Padła konkretna kwota
"Prokuratura Rejonowa Kraków - Śródmieście Zachód nadzorowała śledztwo przeciwko Janowi P., lat 28, o to, że 19 sierpnia 2020 r. w Krzeszowicach, wiedząc, że jest zarażony koronawirusem SARS-CoV-2, sprowadził niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia wielu osób w liczbie co najmniej 40 (czterdziestu) poprzez stworzenie dla nich zagrożenia epidemiologicznego albowiem wziął udział w charakterze zawodnika w meczu Pucharu Polski oraz zamieszkiwał i spędzał czas z ustaloną osobą" - przekazano w komunikacie.
Jan P. opuścił miejsce kwarantanny i udał się swoim samochodem do Krzeszowic. Przed meczem wypełnił ankietę informacyjną, z której wynikało, że nie miał kontaktu z osobami zakażonymi koronawirusem i nie przebywał na obszarach transmisji wirusa oraz nie występują u niego charakterystyczne dla zakażenia COVID-19 objawy.
"Ustalono ponadto, że Jan P., wielokrotnie naruszał zasady związane z kwarantanną, m.in. udając się na zakupy, korzystając ze wspólnych pomieszczeń przy apartamentach czy wspólnego basenu oraz udawał się na treningi swojej drużyny piłkarskiej" - dodano w komunikacie.
37 osób mających kontakt z piłkarzem Kmity Zabierzów przebadano i skierowano na kwarantannę. Badania nie wykazały zakażenia. Jan P. przyznał się do zarzucanego czynu i złożył wyjaśnienia. Za zarzucany czyn grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
Czytaj także:
Już wszystko jasne! Jest decyzja ws. Michała Probierza
Gigantyczna sensacja w Bielsku-Białej. Legia Warszawa przegrała z czerwoną latarnią ligi