Murtaza Ahmadi zyskał sławę w styczniu 2016 roku, kiedy w wieku pięciu lat pokazał zdjęcie w plastikowej torbie imitującej koszulkę Lionela Messiego. Otoczenie kapitana Barcelony robiło wszystko, aby odnaleźć małego Murtazę. W grudniu 2016 roku odbyło się spotkanie chłopca z Messim, o którym mówił cały świat.
Ta historia nie miała jednak happy-endu. Incydent z plastikową koszulką ostatecznie doprowadził do gróźb, próby ucieczki, strachu przed porwaniem, a wreszcie wygnania dziecka do Kabulu, z dala od jego bliskich.
Murtaza szybko stał się obiektem drwin... we własnej wiosce. "Ludzie zaczęli wierzyć, że Messi wysłał dużą sumę pieniędzy rodzinie Ahmadi. Prześladowano jego rodzinny dom" - podkreślają dziennikarze "Marki".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nietypowa sytuacja w meczu. Niemal wszedł z piłką do bramki
Arif, ojciec chłopca sprzedał samochód i dom. Niedługo potem wszyscy chcieli wyjechać do Pakistanu, starając się o azyl polityczny, do wniosku dołączając list z pogróżkami od talibów.
Ostatecznie Murtaza został wysłany do wujka mieszkającego w Kabulu, prawie 300 kilometrów od rodzinnej wioski. Co ciekawe, Arif miał żal nawet do... Leo Messiego, który znał trudną sytuację chłopca, a mimo to nie pomógł mu we wniosku o azyl.
Dopiero kilka tygodni temu Murtaza mógł wrócić do domu i ponownie dołączyć do swojej rodziny. - Nie miałem gdzie grać, nie miałem przyjaciół. Znowu założyłbym koszulkę, bo uwielbiam Messiego - przyznał dziewięciolatek.
Zobacz także: Salamon chce się przypomnieć Sousie. "Moje nazwisko jest mu znane"
Zobacz także: Juventus chce zatrzymać Cristiano Ronaldo. Wiemy, co na to Portugalczyk