Fortuna Puchar Polski. Zapachniało dogrywką, ale Jarosław Jach odkupił winy. Raków Częstochowa w ćwierćfinale

PAP/EPA / Waldemar Deska / Na zdjęciu: Raków Częstochowa
PAP/EPA / Waldemar Deska / Na zdjęciu: Raków Częstochowa

Wygrywali 2:0, ale prowadzenie stracili. A jednak awansowali do ćwierćfinału bez dogrywki. Mowa o Rakowie Częstochowa, który w 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski pokonał w Bełchatowie Górnika Zabrze 4:2.

Była to jedna z najciekawiej zapowiadających się par tej fazy rozgrywek. Częstochowianie, którzy od wielu tygodni znajdują się w czołowej trójce PKO Ekstraklasy mierzyli się z zabrzanami aktualnie plasującymi się na piątej pozycji. Jesienią, gdy oba zespoły spotkały się na stadionie Górnika, Raków wygrał 3:1.

- Mamy analizę i  wiemy jak Górnikowi idzie w ostatnim czasie, ale każdy mecz jest inny, a my zawsze skupiamy się na sobie, swoich założeniach przedmeczowych i wykonywaniu ich w stu procentach, bo to one przybliżają nas do zwycięstw - mówił przed spotkaniem obrońca częstochowskiej ekipy Daniel Mikołajewski.

Strzelanie w meczu "gospodarze" rozpoczęli już w trzeciej minucie. Akcję rozpoczął Ivi Lopez, który wbiegł w pole karne i dostrzegł w nim dobrze ustawionego Vladislavsa Gutkovskisa, a ten pewnym uderzeniem trafił do siatki. Po kolejnych dziesięciu minutach było już 2:0. Wszystko zaczęło się od tego, że jeden z graczy Górnika podał piłkę do bramkarza, a ten ją złapał.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: imponująca sztuczka gwiazdy Realu Madryt

Sędzia Łukasz Szczech podyktował rzut wolny pośredni, który gracze Rakowa wykonywali z kilku metrów przed bramką zabrzan. Ci niemal całym zespołem stanęli w murze na linii bramkowej, ale Ivi Lopez po podaniu Igora Sapały huknął w okienko tak mocno, że nie było jak tego obronić.

Trzeba otwarcie przyznać, że piłkarze trenera Marcina Brosza w pierwszej części gry zrobili niewiele, by stratę odrobić. Na uwagę zasłużył chyba tylko strzał Alasany Manneha z 30. minuty, ale był to bardziej strzał rozpaczy, biorąc pod uwagę, że Gambijczyk znajdował się bliżej linii środkowej niż bramki Branislava Pindrocha.

W 55. minucie sprawy w swoje ręce (lub raczej nogi) wziął Jesus Jimenez, który popędził lewym skrzydłem, po czym wbiegł w pole karne i strzelił z ostrego kąta w taki sposób, że pokonał bramkarza Rakowa. Ten sam zawodnik nieco ponad kwadrans później wykorzystał rzut karny po tym, jak Jarosław Jach złapał wpół Krzysztofa Kubicę i sprowadził nieprzepisowo do parteru.

Kiedy na GIEKSA Arenie w Bełchatowie zapachniało dogrywką, Jach odkupił winy niemal w stu procentach, bo dał się sfaulować w polu karnym przez bramkarza Górnika Dawida Kudłę. Arbiter musiał poczekać na sygnał z wozu VAR, ale gdy dostał potwierdzenie, natychmiast odgwizdał jedenastkę. Z "wapna" nie pomylił się Ivi Lopez.

Częstochowianie dobili jeszcze rywala w doliczonym czasie gry. Wrzutkę z prawej strony Petra Schwarza zamknął... Jarosław Jach, który w tym meczu przeszedł drogę "od zera do bohatera" i dał swojej drużynie awans do ćwierćfinału Fortuna Pucharu Polski.

Raków Częstochowa - Górnik Zabrze 4:2 (2:0)
1:0 - Vladislavs Gutkovskis 3'
2:0 - Ivi Lopez 13'
2:1 - Jesus Jimenez 55'
2:2 - Jesus Jimenez 72' - z karnego
3:2 - Ivi Lopez 88' - z karnego
4:2 - Jarosław Jach 90+2'

Składy:

Raków: Branislav Pindroch - Kamil Piątkowski, Daniel Mikołajewski, Jarosław Jach, Fran Tudor - Igor Sapała, Petr Schwarz, Patryk Kun, Daniel Szelągowski (69' David Tijanić) - Ivi Lopez (90+3' Giannis Papanikolau), Vladislavs Gutkovskis (90+3' Wiktor Długosz)

Górnik: Dawid Kudła - Przemysław Wiśniewski, Michał Koj (46' Stefanos Evangelou), Adrian Gryszkiewicz (88' Piotr Krawczyk) - Giannis Masouras, Alassana Manneh (90' Richmond Boakye), Kamil Kubica, Bartosz Nowak, Erik Janza - Alex Sobczyk, Jesus Jimenez

Sędziował: Łukasz Szczech (Warszawa)

Żółte kartki: Sapała, Mikołajewski, Piątkowski (Raków) - Kubica, Nowak, Wiśniewski, Kudła (Górnik).

Czytaj też: Kadrowy dramat w Lechu. Posypała się obrona poznaniaków

Źródło artykułu: