Drugoligowiec sprawił sensację. Zaskakujące okoliczności: W tym roku nie trenowaliśmy na trawie

Newspix / P.Dziurman / 400mm.pl  / Na zdjęciu: Adam Nocoń
Newspix / P.Dziurman / 400mm.pl / Na zdjęciu: Adam Nocoń

- Raz trenowaliśmy na niepełnowymiarowym boisku, potem w hali. Pierwszy normalny trening odbyliśmy dzień przed meczem - mówi nam Adam Nocoń, trener Chojniczanki Chojnice, która w czwartek sensacyjnie wyeliminowała z Pucharu Polski Zagłębie Lubin.

Mimo iż dla Chojniczanki Chojnice był to pierwszy mecz o stawkę w 2021 roku (KGHM Zagłębie Lubin rozegrało wcześniej dwa spotkania ligowe), to na boisku absolutnie nie było tego widać. Co więcej, widoczna nie była też różnica dwóch klas rozgrywkowych, która dzieli obie drużyny. Drugoligowiec zaprezentował się z bardzo dobrej strony i ostatecznie po rzutach karnych wyeliminował 6. zespół obecnego sezonu PKO Ekstraklasy. I to pomimo faktu, że czwartkowy mecz był dla Chojniczanki pierwszym w tym roku kontaktem z naturalną trawą.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty: Jak się czuje trener, który już teraz przeszedł do historii Chojniczanki? Dopiero trzeci raz awansowaliście do ćwierćfinału Pucharu Polski.

Adam Nocoń, trener Chojniczanki Chojnice: Czuję się bardzo dobrze, zresztą jak po każdym wygranym meczu. Ranga tego spotkania była bardzo wysoka, więc zadowolenie jest duże.

Rozmawiamy bezpośrednio po waszym treningu. Panuje duża euforia? Nie trzeba było ściągać piłkarzy na ziemię?

To dla nas wielki sukces, więc wczoraj była bardzo duża radość, ale dziś wszystko wróciło do normy. Pracowaliśmy w spokoju i póki co nie było oznak, że trzeba kogoś ściągać na ziemię.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola nie powstydziłyby się największe gwiazdy futbolu!

Najpierw Puszcza Niepołomice ogrywa Lechię, teraz wy - po naprawdę dobrym meczu - wyrzucacie za burtę Zagłębie Lubin. Co było kluczem do sukcesu?

Puchar od zawsze rządził się swoimi prawami. Nie tak dawno Bayern Monachium i Real Madryt również odpadli z niżej notowanymi przeciwnikami. Coś jest w tych meczach. Są bardzo interesujące, niosą za sobą dużo niespodzianek. Powiem szczerze: nie wiem jaki jest klucz, żeby wygrać z teoretycznie lepszym zespołem. Złożyło się na to wiele aspektów. Mogę powiedzieć, że my byliśmy bardzo dobrze przygotowani pod względem taktycznym. Od dawna analizowaliśmy grę Zagłębia. Swoje zrobiło też podejście drużyny przeciwnej, a nie zapominajmy, że Zagłębie zagrało praktycznie w składzie ligowym. Tym bardziej cenny jest nasz sukces.

Zagłębie was zlekceważyło?

Nie wiem, to już jest ich sprawa. Mogę oceniać to jedynie przez pryzmat składu, a ten był bardzo mocny.

Mówił pan o dobrym przygotowaniu taktycznym, a jak wyglądały u was treningi przed tym meczem?

Wyglądały fatalnie. Wszystko było zasypane. Raz trenowaliśmy na niepełnowymiarowym boisku, w dodatku w trakcie zajęć zaczął padać śnieg. Potem ćwiczyliśmy w hali. Powiem panu, że pierwszy normalny trening odbyliśmy dzień przed samym meczem, a było to na sztucznej murawie, pod balonem w Toruniu. Na naturalnej trawie w tym roku nie trenowaliśmy.

Tym większa musi być satysfakcja, że udało się ograć przedstawiciela PKO Ekstraklasy, w dodatku na jego terenie. Szczególnie, że Zagłębie grało już w tym roku dwa mecze o stawkę.

To martwiło mnie najbardziej. Obawiałem się jak zawodnicy zareagują, bo jednak trenowaliśmy na sztucznych boiskach i był to dla nas pierwszy kontakt z naturalną nawierzchnią. Doskonale wiemy, że na trawie piłka inaczej się zachowuje. Na szczęście szybko dostosowaliśmy się do tych warunków.

I to też nie było tak, że wygraliście szczęśliwie. Zagraliście dobry mecz.

Bardzo trafnie pan to ocenił. Nie była to rozpaczliwa obrona we własnym polu karnym i fartowne zwycięstwo. Zagłębie nie miało dwudziestu sytuacji, nie obijało nam słupków i poprzeczek, a nasz bramkarz nie miał tzw. dnia konia. Mecz był bardzo wyrównany, może z wyjątkiem końcówki, gdy Zagłębie nas trochę przycisnęło. Całościowo jednak nie byliśmy gorsi w posiadaniu piłki, w pojedynkach. Cieszy mnie, że do kolejnej rundy awansowaliśmy po dobrej grze.

Na co dzień nie macie styczności z systemem VAR, a w Lubinie trochę się działo. Anulowany karny dla Zagłębia, potem wasza nieuznana bramka. Chyba ta druga sytuacja wzbudziła najwięcej kontrowersji.

Ostatecznie odgwizdano spalonego na Tomku Mikołajczaku, ale on w zasadzie nie uczestniczył w grze. Było to analizowane bardzo długo. Nie wiem jak to zostało sklasyfikowane. Powrotny spalony? Widocznie według przepisów tak było. Oglądałem to parę razy i mówimy o kontrowersyjnej sytuacji. Gdyby Tomek uczestniczył w grze, dotknął piłkę, to w porządku. Do końca tego nie rozumiem.

Finalnie ta decyzja sędziego nie wpłynęła jednak na końcowy wynik. Awansowaliście, więc raczej nie będziecie długo tego rozpamiętywać.

Sędzia nie wypaczył wyniku meczu. Sprawiedliwości stało się zadość, bo wydaje mi się, że swoją postawą zasłużyliśmy na ten awans.

Trafiliście na Cracovię w kolejnej rundzie. 

Podchodzimy do tego na spokojnie, do meczu zostało jeszcze trochę czasu. Wylosowano nam świetnego przeciwnika i ponownie czeka nas nie lada wyzwanie. Na razie cieszymy się z tego, co udało się osiągnąć, a o Cracovii zaczniemy myśleć za parę tygodni.

Zapytam trochę prowokacyjnie. Jak to jest pracować w klubie, w którym trener i prezes mają podobne cele i marzenia? Odnoszę się oczywiście do sytuacji w Elblągu, gdy prezes niekoniecznie chciał awansować.

Powiem tak: w Chojnicach presja jest większa. Chcemy wrócić do pierwszej ligi. W Elblągu nie mieliśmy ciśnienia na awans. Presja była na początku, gdy zaczynałem tam pracę i byliśmy na ostatnim miejscu w tabeli. Wtedy każdemu zależało na utrzymaniu.

Do GKS-u Katowice i Górnika Polkowice tracicie pięć punktów, więc nic nie jest przesądzone.

Łatwo nie będzie. Jest w lidze parę zespołów o podobnym potencjale co my. Walka o awans będzie się toczyć do ostatnich kolejek. Musimy się dobrze przygotować do rundy. Ważny będzie początek. Jeśli dobrze wystartujemy, będziemy mogli zacząć myśleć o awansie.

Co traktujecie bardziej priorytetowo? Puchar Polski czy ligę?

Liga, bez dwóch zdań. Puchar Polski jest przygodą, swego rodzaju przerywnikiem. Oczywiście traktujemy go bardzo poważnie, ale najważniejsze są rozgrywki ligowe.

CZYTAJ TAKŻE:
Radosław Sobolewski zadaje pytania odnośnie przełożonego meczu. Mówi o skandalu
"Rzucili coś na tace". Zbigniew Boniek opowiedział swój sen

Komentarze (0)