W piłce klubowej Robert Lewandowski wygrał już wszystko, włącznie z plebiscytem FIFA na Piłkarza Roku (2020). Żaden piłkarz znad Wisły nie dokonał tego co on zarówno pod względem osiągnięć drużynowych, jak i indywidualnych. Jest najbardziej utytułowanym Polakiem w historii futbolu - w kolekcji ma aż 23 trofea, na czele z upragnionym pucharem za wygranie Ligi Mistrzów, i drugie tyle najważniejszych nagród indywidualnych. Ale ciągle mu mało. "Nienasycony" to jego drugie imię.
- Mam pasję do tej dyscypliny sportu, sprawia mi ona wielką frajdę, mam cele i ambicję. Życie piłkarza nie trwa wiecznie, ale ja nie doszedłem jeszcze do momentu, w którym myślę, że już dużo osiągnąłem, więc mogę trochę odpuścić. Planuję grać jeszcze pięć-siedem lat. Przynajmniej. To kwestia wyznaczania sobie kolejnych wyzwań - wyznał w ostatnim numerze tygodnika "Piłka Nożna". Postanowiliśmy więc sprawdzić, jakie cele napędzają kapitana reprezentacji Polski.
Być jak Kazimierz Deyna
Dwa pierwsze cele ze swojej listy "to do" Lewandowski może zrealizować już za kilka tygodni. Nikt nie był kapitanem reprezentacji Polski więcej razy niż Kazimierz Deyna (57) i nikt nie odniósł z Biało-Czerwonymi więcej zwycięstw (56) od niego, w tym zwycięstw o stawkę (32). "Lewy" rekordy legendarnego "Kaki" ma na wyciągnięcie ręki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kamil Glik wyglądał jak RoboCop
Napastnik Bayernu kapitanem drużyny narodowej dotąd był 55 razy, a z nim w składzie Biało-Czerwoni wygrali 54 spotkania, w tym 31 o stawkę. W marcu Polskę czekają aż trzy mecze el. MŚ 2022, więc Lewandowski już wtedy może wyrównać bądź przebić dokonania Deyny.
Złoty But i detronizacja "Bombera"
Na koniec tego sezonu natomiast może rozprawić się z rekordem wszech czasów Bundesligi i uzupełnić swoją kolekcję o Złoty But dla najskuteczniejszego piłkarza lig europejskich - ostatnie z najważniejszych indywidualnych wyróżnień, którego jeszcze nie ma w dossier.
A o tym pierwszym celu napisano i powiedziano już wszystko: w sezonie 1971/72 Gerd Mueller strzelił w Bundeslidze 40 goli i przez blisko pół wieku nie było nikogo, kto zbliżyłby się do tego dorobku. Teraz zamach na rekord "Bombera" robi Lewandowski. Po 21 kolejkach ma na koncie 25 trafień - dwa więcej niż Mueller na tym samym etapie rekordowego sezonu.
"Jeśli nie on, to kto? Jeśli nie teraz, to kiedy?" - pytają w Niemczech. Trudno dziwić się ich podekscytowaniu, bo Lewandowski może dokonać czegoś, co wydawało się niemożliwe. Znów. Poza tym kroczy po szóstą w karierze, a czwartą z rzędu koronę króla strzelców Bundesligi - takiej serii nie miał nikt nad Renem.
W nieco dłuższej perspektywie Lewandowski może zdetronizować Muellera pod względem liczby tytułów króla strzelców Bundesligi (7). Polak ma w dorobku 5 takich tytułów, a szósty ma na wyciągnięcie ręki. "Lewy" jest już bliżej niż dalej przebicia swojego wielkiego poprzednika. A rekord Muellera to także rekord lig europejskich, który w minionym sezonie wyrównał Lionel Messi.
Cele długoterminowe
Chęć spędzenia na europejskich boiskach kolejnych 5-7 lat oznacza, że Lewandowski celuje też w inne rekordy Bundesligi. Strzelcem wszech czasów Bundesligi jest oczywiście Mueller (365), do którego wyczynu "Lewemu" brakuje 104 trafień. To duża różnica, ale do zniwelowania.
Spójrzmy: Polak w ostatnich 5 sezonach strzelał średnio 29 goli. To oznacza, że dogonienie Muellera może zająć mu 3,5 roku, a przecież ma zamiar grać jeszcze dłużej i wszystko wskazuje na to, że przecież właśnie w Monachium. Nieco więcej czasu zajmie mu pobicie rekordu Claudio Pizarro - obcokrajowca z największą liczbą występów w Bundeslidze (490). Lewandowski na razie rozegrał w niemieckiej ekstraklasie 341 spotkań, więc na pobicie "Pizzy" potrzebuje 5 sezonów.
Do końca obecnego, wygasającego w 2023 roku kontraktu może natomiast zostać najbardziej najbardziej utytułowanym obcokrajowcem w historii Bundesligi. Na razie na miano to zasługują Franck Ribery i David Alaba - 9-krotni mistrzowie. "Lewy" jest 8-krotnym mistrzem Niemiec, ale Ribery’ego już w Bundeslidze nie ma, a Alaba latem wyjedzie z Niemiec. Polak wjedzie wtedy na autostradę do rekordu.
Ikony zagrożone
Długowieczność Lewandowskiego może też martwić legendy polskiej piłki. "Lewy" jest rekordzistą reprezentacji w wielu kategoriach, ale wciąż jest kilka pozycji, których w CV nie ma. Dwie ważne dotyczą turniejów rangi mistrzowskiej. Reprezentantem Polski pod względem liczby występów na mistrzostwach Europy bądź świata jest Władysław Żmuda (21). Pod tym względem Lewandowski wypada skromnie, na Euro 2012 i 2016 oraz MŚ 2018 zagrał łącznie 11 razy.
Równie blado "Lewy" wygląda na tle Grzegorza Laty - najskuteczniejszego Polaka na mistrzostwach świata/Europy - który na mundialach (w Euro nie brał udziału), zdobył 10 bramek. Lewandowski w tych turniejach strzelił dotąd tylko 2 gole. Oba rekordy są jednak w jego zasięgu.
Wyczyn Żmudy "Lewy" najwcześniej będzie mógł pobić w czasie MŚ 2022 - podczas Euro 2020 Polska rozegra maksymalnie 7 spotkań. Dzielący go od Laty dystans 8 trafień teoretycznie może pokonać już w czasie najbliższych mistrzostw Europy, ale i w tym przypadku realniejszym terminem też zdaje się być mundial w Katarze. A przecież Lewandowski ma w planie jeszcze także udział w Euro 2024, MŚ 2026 i Euro 2028.
Kłamliwy PESEL
Inne ikony polskiej piłki też muszą drżeć o swoje rekordy. Lewandowskiemu najbliżej do odebrania Lucjanowi Brychczemu tytułu najstarszego strzelca gola dla drużyny narodowej. "Kici" swoją ostatnią reprezentacyjną bramkę zdobył, mając 35 lat i 75 dni - Lewandowski będzie w tym wieku jesienią 2023 roku. Pół roku później będzie mógł zostać reprezentantem Polski z najdłuższym stażem. Na razie rekordzistą pod tym względem jest Włodzimierz Lubański, którego pierwszy i ostatni występ w drużynie narodowej dzieli 17 lat i 21 dni.
Jeśli Lewandowski zdecyduje się grać jeszcze 7 lat i kontynuować w tym czasie reprezentacyjną karierę, to będzie mógł nawet pobić rekord Jerzego Dudka, który jest najstarszym reprezentantem Polski w historii. Po raz ostatni zagrał w kadrze w wieku 40 lat i 73 dni - "Lewy" będzie w tym wieku w listopadzie 2028 roku.
By pobić wymienione wyżej rekordy, Lewandowski musi być w formie do "40", ale nie jest to nierealne. Wystarczy przytoczyć przykład Zlatana Ibrahimovicia, który w tym wieku przeżywa drugą młodość. Zresztą sam "Lewy" twierdzi, że jego organizm jest młodszy, niż wskazuje na to PESEL, a on robi wszystko, by przedłużyć karierę. Pisaliśmy o tym TUTAJ.
- Mój najlepszy czas dopiero się zaczyna. Przez całe życie rozwijałem się nieco później niż rówieśnicy. Późno urosłem, byłem zawsze jakieś dwa, trzy lata za rówieśnikami. Zrobiłem test biologicznego wieku. No i wyszło dużo poniżej 31. W moim dowodzie stoi: Robert Lewandowski, 31 lat. Ale nie czuję się 31-latkiem - stwierdził rok temu w "Bildzie". Drżyjcie, legendy.