Liga Mistrzów. PSG - Bayern Monachium. Robert Lewandowski - przepis na sukces

Getty Images /  TF-Images / Robert Lewandowski z trofeum za zdobycie Pucharu Niemiec
Getty Images / TF-Images / Robert Lewandowski z trofeum za zdobycie Pucharu Niemiec

- To już nie dieta, tylko jego życie - mówi o Robercie Lewandowskim Sławomir Peszko. - Najważniejsze jest, żeby w domu albo po meczu zrobić coś ekstra. To detale robią różnicę - odpowiada "Lewy". Ta dbałość o detale zaprowadziła go na sam szczyt.

Niedzielny finał Ligi Mistrzów z Paris Saint-Germain jest najważniejszym meczem w karierze Roberta Lewandowskiego. Triumf w Champions League to brakujący klejnot w koronie kapitana reprezentacji Polski, a pokonanie Paris Saint-Germain z Neymarem sprawi, że już nikt nie będzie miał wątpliwości, że to właśnie jemu należy się tytuł piłkarza roku na świecie.

"Lewy" zagra w finale Ligi Mistrzów ponownie po 7 latach przerwy. Nie mógł dostać tej szansy w bardziej sprzyjających okolicznościach. Jest w życiowej formie, w tym sezonie przechodzi samego siebie. Zdobył 55 bramek - osobisty rekord pobił już o 12 trafień. Zaczął robić na boiskach rzeczy, na które dotąd było stać tylko Leo Messiego i Cristiano Ronaldo.

Życie zaczyna się po "30"

Fenomen Lewandowskiego polega na tym, że osiągnął życiową formę w wieku, w którym inni wielcy napastnicy szczyt mieli już za sobą. W czwartek skończył 32 lata i ciągle idzie w górę, a w tym wieku inne najlepsze "9" naszych czasów zjeżdżały już windą w dół.

ZOBACZ WIDEO: Liga Mistrzów. Gorąca dyskusja o występie Lewandowskiego. Jacek Zieliński: Celuje nie tylko w gole, gra też dla drużyny

Thierry Henry, Samuel Eto'o, Alan Shearer, David Trezeguet, Andrij Szewczenko, Miroslav Klose, Ruud van Nistelrooy, Ronaldo, Raul Gonzalez czy David Villa najskuteczniejsi byli przed "30". Również Karim Benzema, Gonzalo Higuain, Sergio Aguero, Luis Suarez, Edinson Cavani i nawet Cristiano Ronaldo życiówki osiągnęli jako dwudziestokilkulatkowie.

Lewandowski odkrył sekret na piłkarską długowieczność. Ale nie wtedy, gdy skronie zaczęła przyprószać mu siwizna. Znacznie, znacznie wcześniej. I nie sam. - Zmieniłem swoją mentalność w pierwszym roku po transferze do Borussii - zdradził niedawno w rozmowie z "France Football".

- Minęło już 10 lat, odkąd zmieniłem dużo rzeczy w swoim życiu. Anna wiele mi w tym pomogła. Cieszę się, że mam ją u swojego boku. Dzięki jej metodom moje ciało szybciej się regeneruje, a przez to mogę dać z siebie więcej na treningach i podczas meczów. To detale, które na koniec robią różnicę - stwierdził.

Obsesja doskonałości

Lewandowski z pozorną łatwością przekracza kolejne bariery niemożliwości, ale fundamentem każdego jego sukcesu są wysiłek i wyrzeczenia. To właśnie dlatego stał się ulubionym podopiecznym Pepa Guardioli.

- To najbardziej profesjonalny piłkarz, z jakim kiedykolwiek pracowałem. Uważa na wszystko: jak się odżywia, jak śpi, jak trenuje. Jest zaangażowany 24 godziny na dobę. Nigdy nie narzeka, że coś go boli. Zawsze wie, co zrobić, aby być w optymalnej formie - mówił Guardiola w 2016 roku, już po odejściu z Bayernu.

Gdy nakazał w Monachium zerwać ze zwyczajem jedzenia czekolady przed meczami, wymógł na piłkarzach korzystanie z diety przygotowanej przez fachowca, a niektórym w końcu wręczył mapę z trasą prowadzącą do siłowni, Lewandowski nie potrzebował takich wskazówek - Polak sam już kilka lat wcześniej sam narzucił sobie taki reżim.

Hiszpański trener jest opętany obsesją doskonałości, ale Lewandowskiego nie musiał nią zarażać, bo "Nienasycony" to drugie imię "Lewego". Polak ciągle poszukuje właściwej ścieżki. Życiową formę z tego sezonu wykuwał nie tylko na boisku i w siłowni, ale też w kuchni i... sypialni.

Kuchenne rewolucje

Zaglądanie w talerz to nieładny zwyczaj, ale w przypadku Lewandowskiego to szukanie drogowskazów, inspiracji wręcz. Powiedzieć, że kapitan reprezentacji Polski przywiązuje do żywienia dużą uwagę, to nic nie powiedzieć.

- Irytuje mnie w Robercie to jedzenie, ciągłe pilnowanie diety. Czasem myślę, że mógłby zjeść coś normalnego. Cały czas trzyma się diety. To w sumie już nawet nie dieta, tylko jego życie - stwierdził ostatnio w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Sławomir Peszko, jego serdeczny przyjaciel.

Kilka lat temu za sprawą Lewandowskiego cała Polska dowiedziała się, że istnieje alergia na gluten. Piłkarz zupełnie wyeliminował go ze swojego jadłospisu. Latem ubiegłego roku natomiast zrobiło się głośno, gdy jeden z dziennikarzy poinformował, że "Lewy" przeszedł na wegetarianizm. Jak się dowiadujemy, był to tylko czasowy eksperyment. Mięso znów gości w jego menu, choć nie każdego dnia.

- Słucham swojego ciała, żeby wiedzieć, jak reagować w zależności od tego, co robię. W dniu meczu nie jem mięsa. Jest dla mnie zbyt ciężkostrawne. Jem lżej, bo tego potrzebuję. Mój posiłek zależy od wielu czynników, na przykład od tego, o której zaczyna się mecz - mówił "France Football".

Swego czasu o nawykach żywieniowych Lewandowskiego stacji ESPN opowiedział Thiago Cionek: - W dniu meczu je dużo białka. I zawsze tuńczyka. Unika wszystkiego, co zawiera gluten i laktozę. Dzień przed meczem po obiedzie na talerzu ma miskę budyniu ryżowego. Uzupełnia wtedy ciało węglowodanami i glukozą. Po meczu je warzywa, głównie awokado. Dziś tę samą dietę stosuje nawet pięciu zawodników z reprezentacji.

Za kuchenną rewolucję w życiu najlepszego polskiego piłkarza odpowiada jego żona. Nie chodzi tylko o to, co trafia na talerz, ale też w jakiej kolejności. - Najpierw brownie, potem ryż albo kasza i na koniec mięso lub ryba - tłumaczyła kiedyś Anna, dodając: - Czasem, gdy pomieszamy potrawy, czujemy się gorzej. Mieszanka to za dużo dla inteligentnej maszyny, jaką jest nasze ciało.

"Lewy" żyje w kieracie, ale nie jak zakonnik. Peszko zdradza, że na wspólnych wyjściach "on pije swoje, a Robert swoje: wino, szampana". Lewandowski stroni od fast foodów, ale kiedyś i jemu zdarzało się zjeść coś takiego na mieście. - Jakieś hamburgery były chyba po zdobyciu mistrzostwa Polski z Lechem. Ze trzy lata tamu był kebab i pamiętam, że Robert na drugi dzień źle się czuł - wspomina żona piłkarza.

Jedz, śpij, pracuj

Przepis na sukces Lewandowskiego jest prosty i sprowadza się do trzech czynności: jedz, śpij, pracuj. Kilka miesięcy temu, by wykonać kolejny krok do przodu, "Lewy" zaczął korzystać, wzorem Cristiano Ronaldo, z pomocy trenera snu.

- Radziłem się go, w jakiej pozycji najlepiej spać. Jestem praworęczny i prawonożny, więc dla mnie lepiej spać na lewej stronie ciała. To drobiazgi, które pozwolą się lepiej regenerować - tłumaczył. Ale nowa pozycja w sypialni to nie wszystko.

- Istotne jest przygotowanie do snu, wyciszenie organizmu. Żadnego niebieskiego światła, żadnego telewizora. Przed snem zwracam szczególną uwagę na jakość posiłku. Ważny jest też materac, wietrzenie pościeli, zapach w pokoju, olejki eteryczne. Temperatura nie może przekraczać 21 stopni. Jeśli lepiej śpimy, dobrze się odżywiamy, to lepiej czujemy się na treningu - tłumaczyła Lewandowska.

To ona namówiła męża na konsultację z trenerem snu, a jemu nie pozostało nic innego, jak się zgodzić. Kolejny trafiony pomysł Anny.

- Sen jest bardzo ważny. Zwłaszcza w okresie, w którym dużo gramy. Na przykład w cyklu środa-sobota. W środę wracasz do domu z meczu po północy. Jeśli się nie wyśpisz, ciało nie dostanie czasu na skumulowanie energii. Masz tylko dwa dni na powrót do formy. Dzięki lepszemu snu stajemy się mocniejsi. Najważniejsze jest to, żeby w domu albo tuż po meczu zrobić coś ekstra - mówi Lewandowski.

Nowe bodźce

Ale nie zapominajmy o fizycznej pracy - to podstawa jego zawodu. Przed startem sezonu życia Lewandowski zmienił swoje przyzwyczajenia treningowe. Uznał, że czas dać organizmowi nowe bodźce. Kiedy w pierwszych 11 kolejkach Bundesligi strzelił 16 goli, bijąc rekord rozgrywek, mówił: - Być może jestem teraz w życiowej formie. Dobrze jest mieć w głowie takie przekonanie. Ciężko na to pracowałem, taki miałem plan już przed sezonem, żeby spróbować rzeczy, których dotychczas jeszcze nie robiłem.

- Chodzi o rodzaj ćwiczeń i intensywność, z jaką je wykonywałem. W trakcie sezonu też inaczej trenuję, w inny sposób się regeneruję. Nigdy w karierze nie miałem tak dobrych wyników. Przygotowanie fizyczne ma ogromne znaczenie, bo wtedy łatwiej o drybling, skuteczny strzał. Ono dodaje pewności, ważne jest również skupienie i maksymalna koncentracja, bo czasem decyzje trzeba podejmować w ułamek sekundy - tłumaczył.

Długo wydawało się, że Lewandowski jest nie do zdarcia, ale w tym sezonie okazało się, że i on czasem potrzebuje odpoczynku. Jesienią poddał się operacji pachwiny, a w lutym doznał urazu kości piszczelowej - dotąd nie zdarzyło się, by w trakcie jednego sezonu tyle pauzował. Nawet jednak to potrafił przekuć w sukces. Rehabilitacja po drugim urazie zbiegła się w czasie z wybuchem pandemii COVID-19 i wstrzymaniem sezonu. Nie musiał się spieszyć z powrotem na boisko.

- Okres pandemii wykorzystałem na intensywne treningi. Zajęcia, które będą miały ogromny wpływ na moje przygotowanie fizyczne i kondycję. W normalnie funkcjonującym świecie potrzebowałbym od pół roku do roku, by zrobić to, co zrobiłem w kilka tygodni - mówił WP SportoweFakty.

Efekt? Po wznowieniu rozgrywek zdobył 16 bramek w 13 występach, do tego przy 7 asystował kolegom. Strzelał gole w 12 z tych spotkań - pusty przebieg zaliczył tylko w jednym. W finale Ligi Mistrzów może pięknie spuentować najlepszy sezon w karierze.

Mecz Paris Saint-Germain - Bayern Monachium odbędzie się w niedzielę o godz. 21:00. Transmisja w TVP 1 oraz Polsat Sport Premium 1. Spotkanie można obejrzeć w Internecie na platformie WP Pilot. Można z niej skorzystać również na urządzeniach mobilnych.

Czytaj także:
- Liga Mistrzów. PSG - Bayern. Angela Merkel i Emmanuel Macron spotkali się przed finałem. "Nasza przyjaźń przetrwa"
- Liga Mistrzów. Robert Lewandowski - żywy pomnik kultu pracy

Źródło artykułu: