Po kompromitującym zgrupowaniu w RPA Polacy rozegrali kolejny mecz towarzyski. Ich przeciwnikami w Bydgoszczy byli Grecy. Pojedynek z byłymi mistrzami Europy był ostatnią szansą dla naszych reprezentantów, by poprawić nastroje przed jesiennymi meczami eliminacji mistrzostw świata z Irlandią Północną i Czechami. Czy poprawił? Wydaje się, że tak.
Starali się, ale nie wychodziło
Już na samym początku potyczki faulowany był Robert Lewandowski. W pole karne z rzutu wolnego piłkę wrzucił Jakub Błaszczykowski, lecz tą bez problemu wybili obrońcy reprezentacji Grecji. Z dystansu próbował jeszcze strzelać Michał Żewłakow, ale huknął panu Bogu w okno. Polacy od początkowych minut starali się atakować, jednak nic z tych ataków nie wychodziło, a tymczasem akcję przeprowadzili piłkarze z Hellady - dośrodkowanie po ziemi pewnie wyłapał jednak Artur Boruc.
Z biegiem czasu do coraz groźniejszych sytuacji zaczęli dochodzić goście. W 9. minucie po rzucie rożnym głową strzelał pozostawiony bez krycia Evangelos Moras, na szczęście nie trafił w bramkę. Nasi zawodnicy odpowiedzieli w 12. minucie za sprawą Roberta Lewandowskiego i Jakuba Błaszczykowskiego. Strzelał ten ostatni, ale pewnie obronił Konstantinos Chalkias. Był to pierwszy celny strzał na bramkę Greków. Chwilę później Lewandowski pokazał, dlaczego uznawany jest za jednego z najzdolniejszych polskich napastników. Po prostopadłym podaniu zawodnik Lecha Poznań minął jednego obrońcę, miał już podawać do będącego bez opieki Błaszczykowskiego, lecz defensor gości ratował się faulem. Rzut wolny z dobrej odległości został jednak fatalnie zmarnowany przez naszych reprezentantów. Warte odnotowania są jeszcze strzały z dystansu Rafała Murawskiego i Dimitriosa Salpingidisa. Po tym drugim po raz kolejny pewną interwencją popisał się Boruc.
Czas mijał, a dobrych sytuacji strzeleckich brakowało. Piłkarze się starali, ale nie wszystko wychodziło im tak, jakby to sobie wymarzyli. Łatwo można było dostrzec, że żadna z drużyn nie chce stracić bramki. I tak upłynęło pierwsze 30 minut meczu, w których inicjatywę posiadali podopieczni Leo Beenhakkera, a Grecy kontratakowali.
Pod dyktando biało-czerwonych, ale bez goli
W 33. minucie po podaniu Rogera w polu karnym padł Błaszczykowski. Sędzia nakazał jednak grać dalej i miał rację. Goście odpowiedzieli natychmiast. Salpingidis centrował po ziemi w kierunku Angelosa Charisteasa, ale dobrze spisali się polscy obrońcy. W pierwszej połowie kibice zgromadzeni na stadionie w Bydgoszczy bramek nie obejrzeli. Polacy stwarzali okazje, lecz albo brakowało ostatniego podania, albo celnego strzału. Nasi zawodnicy w pierwszej odsłonie meczu prowadzili grę, Grecy ograniczyli się do kontrataków. Bramki jednak nie padły. Biało-czerwoni rzadko podejmowali ryzyko strzałów z dystansu, chcieli kombinacyjnie rozegrać piłkę - tak, by wypracować sobie dogodną sytuację. Tej niestety zabrakło.
Wymarzony debiut Obraniaka
Od początku drugiej części gry na boisku pojawił się ten, na którego wszyscy czekali - Ludovic Obraniak. Zastąpił on Euzebiusza Smolarka, który w pierwszej połowie przejawiał sporą chęć gry. I już w pierwszej akcji w drugiej połowie biało-czerwoni zdobyli bramkę, a to, kto ją zdobył jest kwestią mocno dyskusyjną. Po dośrodkowaniu Błaszczykowskiego z rzutu rożnego, Mariusz Lewandowski zgrał piłkę głową do Marcina Wasilewskiego, a ten natychmiast uderzył z półobrotu z 9 metrów. Futbolówka otarła się jeszcze o nogę Obraniaka i ugrzęzła w siatce. Na skutek kontaktu z Obraniakiem znacznie zmieniła ona tor lotu, więc to jemu zapisujemy bramkę.
Nowy reprezentant Polski próbował strzelać z dystansu w 52. minucie, lecz to uderzenie okazało się bardzo niecelne. Po tej akcji Polacy przyspieszyli swoją grę, ale znów brakowało tego co wcześniej - dobrego podania i precyzyjnego strzału.
Emocji jak na lekarstwo
Mecz toczył się i toczył, ale... na boisku wiało nudą. W trakcie trwania drugiej połowy zaczął padać deszcz i może właśnie on miał wpływ na poczynania zawodników. Niby atakowali i jedni i drudzy, ale nie tak powinny grać reprezentacje narodowe. W 60. minucie Boruc na raty złapał piłkę po dośrodkowaniu Loukasa Vyntry z prawej strony boiska. Na błąd polskiego golkipera czekał już Theofanis Gekas, ale się nie doczekał. W 67. minucie po dośrodkowaniu Błaszczykowskiego z prawego skrzydła, technicznie z ostrego kąta próbował uderzać Paweł Brożek, ale piłka poleciała nad poprzeczką.
Refleks Boruca, druga bramka debiutanta
W 74. minucie po rzucie wolnym sytuacyjnie uderzał Gekas i Boruc z trudem wybił piłkę na rzut rożny. Trzeba jednak pochwalić naszego golkipera, gdyż była to doskonała okazja dla Grecji, a Boruc zapobiegł utracie gola. Parę minut później tym razem groźnie strzelał Kyriakos, ale nie trafił między słupki.
W 79. minucie nowy reprezentant Polski zdobył drugą bramkę. Co do strzelca tym razem nie może być żadnych wątpliwości. Błaszczykowski wykonał świetne podanie za plecy obrońców, Brożek zgrał piłkę do Obraniaka, a ten trafił do siatki mocnym strzałem z woleja z 12 metrów. Grecy mieli jeszcze okazję na kontaktową bramkę. W 83. minucie po podaniu Samarasa niezłą szansę miał Gekas, ale Boruc skrócił kąt, w efekcie grecki zawodnik spudłował z ostrego kąta.
W tym pojedynku więcej goli już nie padło. Nasza reprezentacja nie zachwyciła, ale dała nadzieję na "lepsze jutro". Z bardzo dobrej strony pokazał się debiutant Ludovic Obraniak, który dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Debiut jak marzenie - tylko te słowa cisną się na usta. Pojedynek z Grecją pokazał, że niektórzy nasi reprezentanci muszą jeszcze popracować nad formą, ale przed meczami eliminacyjnymi możemy być pełni nadziei.
Polska - Grecja 2:0 (0:0)
1:0 - Obraniak 47'
2:0 - Obraniak 79'
Składy:
Polska: Boruc - Wasilewski, Żewłakow, Dudka, Krzynówek, Błaszczykowski (83' Saganowski), Mariusz Lewandowski, Murawski (75' Jodłowiec), Roger (75' Łobodziński), Smolarek (46' Obraniak), Robert Lewandowski (54' Brożek).
Grecja: Chalkias - Vyntra, Papastathopoulos, Moras (54' Kyriakos), Spyropoulos, Karagounis (63' Patsatzoglu), Katsouranis, Tziolis (80' Lymperopoulos), Salpingidis (46' Gekas), Samaras, Charisteas (46' Amanatidis).
Żółte kartki: Wasilewski (Polska) oraz Katsouranis, Papastathopoulos (Grecja).
Sędzia: Kenji Ogiya (Japonia).
Widzów: 20 000.
Najlepszy piłkarz Polski: Jakub Błaszczykowski.
Najlepszy piłkarz Grecji: Theofanis Gekas.
Piłkarz meczu: Ludovic Obraniak.