Kilka dni temu Jacek Magiera przestał być selekcjonerem reprezentacji Polski do lat 19. Ostatnimi czasy szkoleniowiec jest łączony ze Śląskiem Wrocław. W stolicy Dolnego Śląska miałby zastąpić Vitezslava Lavickę.
- Na razie rozmowy są na etapie pierwszego spotkania z dziewczyną. Wymieniliście się numerami telefonów i czekacie, co dalej - zdradził w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Początek roku był dla Magiery bardzo trudny. Kiedy przebywał na zgrupowaniu Talent Pro zmarła mu mama. Dzień później dowiedział się o śmierci trenera Gotharda Kokotta, którego traktował jak "piłkarskiego ojca".
ZOBACZ WIDEO: Ekspert zachwycony powołaniem 17-latka. "Może doczekamy się następcy Lubańskiego"
- O śmierci mamy dowiedziałem się, będąc na zgrupowaniu kadry Talent Pro w Hiszpanii. Następnego dnia wracałem do Polski i podczas przesiadki w Zurychu przyszedł SMS z wiadomością o tym, że odszedł też trener Kokott. W Wigilię dzwoniłem do niego i chyba obaj czuliśmy, że to pożegnalna rozmowa - wspomina na łamach "Faktu".
Jacek Magiera po raz ostatni rozmawiał z mamą 1 stycznia w dniu swoich 44. urodzin. Jej pogrzeb oraz trenera Gotharda Kokotta odbył się w ten sam dzień i o tej samej godzinie.
- W tym czasie nabrałem jeszcze większej dojrzałości emocjonalnej. Mama długo walczyła z chorobą, widziałem, jak ta energiczna kiedyś kobieta gasła w oczach. Jestem osobą wierzącą i mam w tym wszystkim dużo spokoju. Sądzę, że dzielnie zniosłem jej odejście, choć na stratę najbliższej osoby nie ma odpowiedniego momentu - dodał.
Zobacz też:
Anglicy i Polacy walczą o wielki talent. "Pamiętam, skąd pochodzę"
PKO Ekstraklasa: "Kuchy" prowadzi Pogoń Szczecin w kierunku Europy