Mecz z Andorą wygrywamy, bo mamy w składzie Roberta Lewandowskiego. Gdyby nie najlepszy napastnik świata, mogłoby być trudno. A warto pamiętać, że graliśmy z absolutnym outsiderem europejskiego futbolu.
Bramki z Andorą strzeliliśmy po dośrodkowaniach, w tym pierwszą po rykoszecie. Dwie strzelił Robert Lewandowski. Przez 90 minut nasi zawodnicy mieli poważny problem ze stworzeniem sobie sytuacji z dobrej i składnej akcji. To niestety pokazuje, że reprezentacja Polski nie potrafi prowadzić gry. Już Paulo Sousa zauważył, że nasi zawodnicy przyjmują piłkę, stojąc plecami do bramki rywala. Chyba nie spodziewał się, że to grupa mająca podstawowe braki w wyszkoleniu. A jednak.
Właśnie mecz z Andorą pokazał je jak na tacy. Przy broniącym się całym zespołem rywalu, wiele zależy od tego, jak szybko umiesz grać na małej powierzchni. Do tego potrzebna jest bardzo dobra technika i kreatywność oraz umiejętność gry jeden na jednego. To te umiejętności, których polscy piłkarze nie mają w nadmiarze. Poza tym szwankowała decyzyjność, zawodnicy mieli problem z szybkim i zdecydowanym działaniem. Znowu zawiódł Piotr Zieliński, który w takich meczach powinien dominować, pokazać boiskowy intelekt. Nie pokazał. Szwankowała gra bez piłki. Zawodnik będący z piłką przy nodze, miał zbyt często jedną sensowną opcję, w poważnej piłce to niedopuszczalne.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szokujące sceny. Piłkarze niemal zlinczowali sędziego!
Musimy sobie zdać sprawę z tego, z kim graliśmy. Zdarzało się w ostatnich latach Andorze sprawić sensację, np. wygrać z Węgrami 1:0. Nie zmienia to faktu, że Andora jest szóstą najgorszą, a więc 50. reprezentacją Europy wg rankingu FIFA. W rankingu lig europejskich zajmuje 54., przedostatnie, miejsce. A trzeba pamiętać, że większość reprezentantów gra właśnie w lidze Andory. To bardzo typowy dostarczyciel punktów.
Tymczasem oglądaliśmy typowy mecz walki oraz klasyczne dla polskiej myśli szkoleniowej zagranie na skrzydło i dośrodkowanie na wysokiego napastnika. A więc to wszystko, z czego śmiejemy się przez łzy, oglądając mecze naszej Ekstraklasy. Miał Paulo Sousa wprowadzić do naszej gry trochę europejskiego futbolu, a tymczasem przesiąknął polską myślą trenerską.
A bardziej serio, na razie mamy remis z bardzo przeciętnymi Węgrami i wymęczoną wygraną z absolutnym outsiderem europejskiego futbolu, Andorą. Początek pracy Portugalczyka na razie mocno poniżej oczekiwań.
ZOBACZ inne teksty autora