Zieliński to polski Superman, śrubokręt dla Bereszyńskiego, Moder zgubił się w tunelu

Mecz na Wembley był wersją demo reprezentacji Polski po "erze Roberta Lewandowskiego" i nie była to optymistyczna wizja przyszłości. Oceniamy Polaków za mecz eliminacji MŚ 2022 z Anglią (1:2).

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Mason Mount i Piotr Zieliński PAP/EPA / Andy Rain / Na zdjęciu: Mason Mount i Piotr Zieliński
Wojciech Szczęsny: 6,0 (skala: 1-10, ocena wyjściowa: 6). Przy karnym był bez szans, przy woleju Harry'ego Maguire'a podobnie. Znów wpuścił to, co miał wpuścić - nie wykonał żadnej spektakularnej interwencji. Miał dużo pracy na przedpolu - zarówno na ziemi, jak i w powietrzu - i tę wykonał poprawnie, ale to za mało, by zostać "człowiekiem, który zatrzymał Anglię".

Michał Helik: 3,0. "Futbol, blady Helik" - mogli w 18. minucie przeklnąć pod nosem polscy kibice, parafrazując sir Aleksa Fergusona. Źle się zachował i sfaulował Sterlinga, choć ten już wyjeżdżał z piłką za boisko. Gareth Southgate (słusznie) dostrzegł w nim najsłabsze ogniwo - Anglicy mocno eksploatowali swoje lewe skrzydło i jego sektorem wcinali się pod linię końcową w polu karnym. Jeśli ktoś się zastanawiał, czy mógł zagrać gorzej niż z Węgrami, to niestety już wie - mógł.

Kamil Glik: 6,0. To był mecz skrojony pod niego - przez większość czasu kierował defensywą cofniętą głęboko w swoje pole karne. W takich warunkach błędy są mniej widoczne, ale Glik niestety się nie ustrzegł. Choć wydawało się, że miał blisko do rywali, to jednak byli dla niego nieuchwytni. Nawet w powietrzu już nie królował. Z drugiej strony, Anglicy nie mieli wielu sytuacji ze światła bramki, a to już dobrze świadczy o obronie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nawet Lewandowski nie powstydziłby się takiego gola! Wow!

Jan Bednarek: 6,0. Gdy innych Sterling mijał jak tyczki na treningu, on jako jedyny potrafił zatrzymać jego szarże. Gdyby nie jego interwencje, gdy wyrósł mu jak spod ziemi tuż przed Szczęsnym, już do przerwy mogliśmy przegrywać 0:3.

Bartosz Bereszyński: 4,0. Na taki mecz asystenci Paulo Sousy powinni mieć na wyposażeniu śrubokręt, bo Sterling nie mial dla niego litości i niemiłosiernie wkręcał go w ziemię. Trzeba otwarcie przyznać, że nie miał łatwego zadania, bo grał na jednego z najlepszych dryblerów w Europie, ale też nie czarujmy się - Anglik zrobił z niego wiatrak.

Grzegorz Krychowiak: 7,0. Strach pomyśleć, co byłoby, gdyby też nie mógł zagrać na Wembley... Udźwignął ciężar gatunkowy meczu. Długo był jedynym, który próbował brać na swoje barki odpowiedzialność za grę zespołu. Walczył z Anglikami jak lew, łatał dziury, wyłuskiwał piłkę, ale przede wszystkim nie chował się, nie grał na alibi, nie oddawał piłki, jakby go parzyła. Starał się pchać grę do przodu. Będzie mu się wypominać, że w 18. minucie nie dogonił Sterlinga, ale kto by go dogonił? Ale już "główki" ze Stonesem w 85. minucie nie powinien przegrać.

Jakub Moder: 6,0. W pierwszej połowie chyba zatrzasnął się w szatni albo zgubił w tunelu prowadzącym na boisko. Bawił się w chowanego tak dobrze, że w 58. minucie John Stones w ogóle się go nie spodziewał. Za tę akcję Moder zasługuje na oklaski - dopadł rywala, zmusił go do błędu, a gdy dostał piłkę od Milika, nie dał Pope'owi szans na interwencję. A potem znów zapadł się pod ziemię. Notę podwyższa gol.

Piotr Zieliński: 4,0. Biały orzeł na koszulce działa na niego jak kryptonit na Supermana - niewytłumaczalnie i nieodwracalnie traci moc. Kiedy Paulo Sousa mówił przed meczem, że "brak Lewandowskiego jest szansą dla innych", miał na myśli przede wszystkim jego. To była dla niego idealna okazja na pokazanie, że dorósł do roli lidera, ale oblał ten test po raz kolejny. W pierwszej połowie grał nieodpowiedzialnie, momentami wręcz zaskakująco niechlujnie. Jak w 18. i 28. minucie, kiedy po jego stratach Anglicy przeprowadzili dwie najgroźniejsze akcje, a po jednej z nich objęli prowadzenie. Po zmianie stron grał lepiej, ale też co najwyżej poprawnie.

Maciej Rybus: 5,0. Paradoksalnie więcej pracy miał w fazie ataku niż obrony, bo Anglicy postanowili atakować głównie stroną Bereszyńskiego i Helika. Poprawny występ, dwa-trzy jego dośrodkowania mogłby być lepiej spożytkowane przez kolegów.

Krzysztof Piątek: 4,0. Był na Wembley ilustracją poglądową jednej z naczelnych zasad współczesnego futbolu, która mówi, że napastnik jest pierwszym obrońcą. Harował między obrońcami rywali, jakby był przez nich wzięty do środka w "dziadku". Przy piłce - nie ze swojej winy - był rzadko, ale kiedy już miał ją przy nodze, to powinien się zachować lepiej.

Karol Świderski: 3,0. Dwa tygodnie temu mógł tylko pomarzyć o występie przeciwko Anglii od pierwszego gwizdka i... dokładnie tak wyglądał na Wembley. Zupełnie jakby Paulo Sousa pracował w fundacji "Mam marzenie".

Zmiennicy:

Arkadiusz Milik: 7,0. Od razu po wejściu "zameldował się" Kane'owi, za co obejrzał żółtą kartkę. W akcji bramkowej zachował się kapitalnie - najpierw zamknął Pope'owi opcje podań, potem z zimną krwią oddał piłkę Moderowi, choć mógł sam szukać uderzenia na bramkę. Potem dojrzale utrzymywał się przy piłce, dawał odsapnąć kolegom z pomocy i obrony.

Kamil Jóźwiak: 6,0. Znów, podobnie jak z Węgrami, ożywił prawe skrzydło, ale tym razem nie było to "wejście smoka".

Rafał Augustyniak, Kamil Grosicki, Arkadiusz Reca: bez oceny. Grali zbyt krótko, by ich ocenić.

Najlepszym Polakiem w meczu z Anglią był:

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×