To nie był łatwy moment dla Bayernu Monachium, który wyleciał do Paryża bez kilku kluczowych graczy: Roberta Lewandowskiego, Serge'a Gnabry'ego, Niklasa Suele czy Leona Goretzki. Na dodatek mistrzowie Niemiec w pierwszym meczu przegrali u siebie 2:3 i w rewanżu byli pod ścianą.
Rewanżowy mecz wyglądał odwrotnie, niż pierwsze starcie w Monachium. Gospodarze nacierali i co chwilę sprawdzali Manuela Neuera. Kylian Mbappe, Angel di Maria i Neymar urządzili sobie trening strzelecki. Pierwszego i jednego gola w meczu zdobył jednak Eric Choupo-Moting.
Po meczu Thomas Mueller nie krył rozczarowania wynikiem. - Sędzia zaangażował się w to, że piłkarze PSG łatwo się przewracali i krzyczeli. Nie mogliśmy kontynuować naszej fazy pressingu. Byliśmy wybijani z rytmu - dodaje (za Sky).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dostał powołanie do kadry i... zwariował ze szczęścia! Wszystko nagrała kamera
Mueller doskonale zdaje sobie sprawę, że paryżanie zagrali inaczej niż w Monachium. Tam Bawarczycy mieli wiele okazji do strzelenia bramki. Teraz w pierwszej połowie mocno dominował PSG.
- To bardzo rozczarowujące, że odpadliśmy, mimo że wygraliśmy w Paryżu. Zostawiliśmy w tym spotkaniu krew, pot i zły. Nie byliśmy jednak bezbłędni. Szacunek dla PSG - sposób, w jaki atakowali był niesamowity - przyznaje Mueller.
Na środę zaplanowano dwa pozostałe ćwierćfinały. Liverpool zmierzy się z Realem Madryt, a Borussia Dortmund podejmie Manchester City.
Zobacz także:
Media oceniły kolegów Roberta Lewandowskiego. Lider ataku był "bardzo dyskretny"
Co tam się działo! Tak piłkarze PSG cieszyli się z awansu do półfinału LM