Thomas Tuchel doprowadził do przełomu w Chelsea. Czekali na to 7 lat

PAP/EPA / Jose Manuel Vidal / Na zdjęciu: Thomas Tuchel
PAP/EPA / Jose Manuel Vidal / Na zdjęciu: Thomas Tuchel

Thomas Tuchel potrzebował niespełna trzech miesięcy, by doprowadzić do wielkiego przełomu w Chelsea. "The Blues" po raz pierwszy od siedmiu lat zameldowali się w półfinale Ligi Mistrzów.

Poprzednie sezony nie były zbyt udane dla londyńskiej ekipy, która w 2019 roku wygrała wprawdzie Ligę Europy (w finale pokonała 4:1 Arsenal), jednak w najważniejszych rozgrywkach na Starym Kontynencie radziła sobie znacznie gorzej. Po półfinale w 2014 roku (przegrała w nim w dwumeczu z Atletico Madryt 1:3), dochodziła tam najwyżej do 1/8 finału.

We wtorek Chelsea przełamała długi impas i dzięki wyeliminowaniu FC Porto, znów jest w najlepszej czwórce Champions League. - Zrobiliśmy wielki krok. To naprawdę duże osiągnięcie, bo dotąd nie byliśmy przyzwyczajeni do bycia na tak wysokim etapie. Gdy do niego dochodzisz, grasz już o finał. Potrzebujemy każdej minuty na tym poziomie, by się nadal uczyć i rozwijać. Nie da się tego robić bez podobnych doświadczeń - podkreślił Thomas Tuchel w rozmowie z oficjalnym serwisem klubu.

Niemiecki menedżer ma piorunujące wejście do nowego klubu. Objął go w końcówce stycznia. Od tamtego czasu "The Blues" rozegrali 18 spotkań i doznali zaledwie dwóch porażek (z czego ta środowa 0:1 z Porto nie miała konsekwencji, bo w pierwszym meczu zwyciężyli 2:0).

- Mamy bardzo młody zespół, który przeżywa wielką przygodę. Jesteśmy odważni, biegamy i walczymy. Jeśli tak pozostanie, będziemy zdolni, by sprostać kolejnym wyzwaniom - przyznał Tuchel.

Najbliższe wyzwanie - i to wyjątkowo ekscytujące - nadejdzie już w sobotę o godz. 18.30. W półfinale Pucharu Anglii londyńczycy podejmą Manchester City.

Czytaj także:
Rusza epokowa inwestycja Lecha Poznań. Pochłonie miliony
Niedosyt trenerów Warty Poznań i Stali Mielec. Leszek Ojrzyński miał jeszcze jedno uczucie

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dostał powołanie do kadry i... zwariował ze szczęścia! Wszystko nagrała kamera

Komentarze (0)