Niedosyt trenerów Warty Poznań i Stali Mielec. Leszek Ojrzyński miał jeszcze jedno uczucie

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Leszek Ojrzyński
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Leszek Ojrzyński

Warta Poznań nie poszła za ciosem i w starciu beniaminków zremisowała ze Stalą Mielec (0:0). - Zdobyliśmy tylko punkt, ale okupiony ogromnym wysiłkiem - powiedział Piotr Tworek. - Mieliśmy furę szczęścia - przyznał z kolei Leszek Ojrzyński.

- Za nami trudny mecz i ciężka walka. Tym razem nie udało się wygrać, bo zwłaszcza w drugiej połowie nie wykorzystaliśmy kilku sytuacji. Pierwsza część była słabsza w naszym wykonaniu. Potem dokonaliśmy kilku korekt i po przerwie wyglądało to lepiej. Nie strzeliliśmy gola, jednak zdobycie jednego punktu też wymagało od nas sporego wysiłku - podsumował szkoleniowiec zielonych, Piotr Tworek.

Warciarze poderwali się do ataku po zmianie stron. Pomogły w tym zmiany. - O ile w pierwszej połowie dominowała fizyczna walka, to po przerwie poprawiliśmy się pod względem piłkarskim. Wpuszczając dość szybko Adama Zrelaka, liczyłem na dłuższe utrzymanie się przy piłce z przodu i to się udało. Nie zdecydowaliśmy się na grę dwoma napastnikami, bo nie chcieliśmy osłabiać środka pola. Stal grała taką taktyką, że mogłaby to wykorzystać. Każda ze zmian dodawała nam nieco animuszu. Mateusz Czyżycki miał kilka przechwytów i dobrych momentów, a Mario Rodriguez, choć otrzymał tylko dziesięć minut, przypomniał, że ma spore umiejętności. Gdybyśmy byli dokładniejsi w polu karnym, kilka jego zagrań mogło dać lepsze efekty - zaznaczył Tworek.

Leszek Ojrzyński też czuł niedosyt, bo uważa, że jego podopieczni mogli się pokusić o coś więcej niż remis. - Było widać, że przyjechaliśmy po pełną pulę. W pierwszej połowie może nie graliśmy rewelacyjnie, lecz mieliśmy sytuacje, które powinniśmy rozwiązać lepiej. Bramka otworzyłaby mecz, ale nie udało nam się jej strzelić. Potem inicjatywę przejęła Warta. Daliśmy się zepchnąć do obrony. Próbowaliśmy zmian, jednak one nie pomogły, a w końcówce mieliśmy furę szczęścia. Mogliśmy stracić punkt, na szczęście Rafał Strączek się wykazał i udało się zagrać na zero z tyłu. Niestety nadal jesteśmy na ostatnim miejscu w tabeli - stwierdził opiekun Stali.

Mielczanie nie przygotowywali się do tego spotkania w komfortowych warunkach. Najpierw przełożono ich starcie z Rakowem Częstochowa, a potem koronawirus sprawił, że Ojrzyński nie mógł prowadzić zajęć. - Nie byłem z drużyną przez dziesięć dni, więc znam tylko relacje asystentów i raporty biegowe. Wszystko da się jeszcze poprawić. Trzeba pracować, ale trening to jedno. Dużą rolę odgrywa sfera emocjonalna. Jesteśmy na ostatniej pozycji, mimo to wciąż wszystko zależy od nas. Piotr Tworek już nie ma takich problemów, bo Warta jest rewelacją ligi i się utrzymała, a pewnie taki był cel. Cieszę się, że Piotr awansował i poczyna sobie bardzo dobrze. Okres wspólnej pracy w Bielsku-Białej nas zbliżył - zakończył.

Czytaj także:
PKO Ekstraklasa. Dariusz Żuraw zwolniony z Lecha Poznań!
Reprezentant Polski stracił połowę świąt przez koronawirusa

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłka leciała, leciała i leciała. Gol z 90 metrów!

Źródło artykułu: