Gdy tuż przed świętami wielkanocnymi "Pasy" przełamały się w starciu z Lechem Poznań (2:1), wydawało się, że najgorsze już za nimi. Potem przyszła jednak ligowa porażka z Jagiellonią Białystok (1:2), odpadnięcie z Fortuna Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa (1:2) i sytuacja wróciła do punktu wyjścia.
Michał Probierz musiał więc reagować. Na potyczkę z mistrzem Polski dokonał kilku zmian składzie, sadzając na ławce m. in. Karola Niemczyckiego (w tym roku grał dotąd od deski do deski), czy Dawida Szymonowicza - też etatowego bywalca podstawowego składu.
Między słupkami stanął Lukas Hrosso (po raz pierwszy od październikowego starcia o Superpuchar, również z Legią), a w całej wyjściowej jedenastce Cracovii był tylko jeden Polak - Sylwester Lusiusz. Ruch kadrowe były odważne, mimo to dały niezły efekt, bo choć na początku goście dali się zepchnąć do obrony, to Legia długo nie potrafiła ich poważniej postraszyć.
W całej pierwszej połowie golem dla faworyta zapachniało zaledwie raz - w 42. minucie. Wtedy defensywa "Pasów" urządziła sobie drzemkę, Tomas Pekhart zamknął głową dośrodkowanie Pawła Wszołka, ale fatalnie spudłował. Czech wiele razy takie sytuacje wykorzystywał z zamkniętymi oczami.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska bramkarka niczym Iker Casillas
Mistrz Polski nie mógł pokazać swoich atutów, bo dopuścił do "rąbanki" na boisku. Oglądaliśmy mnóstwo twardych starć, fauli i niewiele wnoszących stałych fragmentów. Dla podopiecznych Michała Probierza to był korzystny scenariusz, bo niwelowali dzięki temu przepaść, jaka dzieli oba zespoły w tabeli. W pewnym momencie z nerwów nie wytrzymał Czesław Michniewicz, który wdał się w dyskusje z sędzią technicznym i główny Damian Sylwestrzak wyrzucił go na trybuny.
Po przerwie nic się nie zmieniło. Cracovia nie szalała z przodu, za to w tyłach była na tyle zdyscyplinowana, że legioniści nie potrafili znaleźć sposobu, by ją zaskoczyć. Pewnie byłoby im łatwiej, gdyby lepiej uderzali z rzutów wolnych. Nawet przy nich jednak mieli mocno rozregulowane celowniki i Hrosso zaliczył zaskakująco spokojne popołudnie.
Sztab mistrza Polski szukał pomocy na ławce. Do gry weszli Kacper Skibicki, Walerian Gwilia, Ernest Muci i były zawodnik "Pasów" Rafael Lopes. Zanim jednak te zmiany dały jakikolwiek efekt, zapachniało sensacją! W 76. minucie na własnej połowie potknął się Mateusz Wieteska, w efekcie Marcos Alvarez wyszedł sam na sam z Arturem Borucem. Kończył to "podcinką", ale kapitalnie interweniował były reprezentant Polski.
W ostatnim kwadransie wreszcie było trochę emocji, bo i Legia mogła się pokusić o pełną pulę - zwłaszcza po strzale Muciego sprzed pola karnego. Piłka zrykoszetowała, poleciała sporym łukiem, ostatecznie odbiła się od poprzeczki i opuściła boisko. Tuż przed upływem regulaminowego czasu nieznacznie chybił jeszcze Pelle van Amersfoort i to był koniec jeśli chodzi o spotkanie na stadionie przy ul. Łazienkowskiej.
Legia wytraciła wysokie tempo, zremisowała bezbramkowo drugi mecz z rzędu (wcześniej podzieliła się punktami z Lechem Poznań), ale i tak ma bezpieczną, sześciopunktową przewagę nad Pogonią Szczecin. "Pasy" natomiast wykonały mały krok do utrzymania. Teraz gromadzą 24 "oczka" - o cztery więcej niż zamykająca stawkę Stal Mielec.
Legia Warszawa - Cracovia 0:0
Składy:
Legia Warszawa: Artur Boruc - Josip Juranović, Mateusz Wieteska, Artur Jędrzejczyk, Paweł Wszołek (61' Kacper Skibicki), Bartosz Slisz (61' Walerian Gwilia), Andre Martins, Filip Mladenović, Bartosz Kapustka (68' Ernest Muci), Tomas Pekhart, Luquinhas (71' Rafael Lopes).
Cracovia: Lukas Hrosso - Cornel Rapa, Matej Rodin, Ivan Marquez, Luis Rocha, Sylwester Lusiusz, Sergiu Hanca, Pelle van Amersfoort, Milan Dimun, Ivan Fiolić (67' Damir Sadiković), Marcos Alvarez (81' Thiago).
Żółta kartka: Sergiu Hanca, Milan Dimun (Cracovia).
Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław).