Zabrakło konsekwencji i mądrości - wypowiedzi trenerów po meczu Lech Poznań - Polonia Warszawa



Polonia Warszawa, skazywana na pożarcie, niespodziewanie pokonała Lecha Poznań 4:2. Czarne Koszule były bardzo skuteczne, bowiem oddały na bramkę Kolejorza pięć celnych strzałów, z czego tylko jeden nie znalazł drogi do siatki. Po meczu zadowolona nie ukrywał Jacek Grembocki, dla którego był to najprawdopodobniej ostatni mecz w roli trenera Polonii. Smutny miał prawo być Jacek Zieliński, który do czwartku musi odmieć oblicze swojego zespołu.

Michał Jankowski
Michał Jankowski

Mecz lepiej rozpoczął się dla gospodarzy, którzy objęli prowadzenie i mieli szansę podwyższyć wynik. Tak się jednak nie stało, a skutecznością wykazali się warszawiacy. Spory wpływ na wynik miała czerwona kartka dla pomocnika Lecha, Sławomira Peszki, który za przerwanie akcji ręką zobaczył drugi żółty kartonik i musiał opuścić plac gry. - Bardzo się cieszę z wygranej ze znakomitym przeciwnikiem. Graliśmy dobrze, a w końcówce nawet bardzo dobrze. Mieliśmy jednak to szczęście, że graliśmy w przewadze. Moim zdaniem mecz wygraliśmy zasłużenie, choć pomogła nam w tym czerwona kartka dla Peszki - mówi Jacek Grembocki, trener Polonii. W nieco innym tonie wypowiadał się Jacek Zieliński. - My jesteśmy w innej sytuacji. Trudno było się spodziewać, że ten mecz tak się potoczy, bo nic na to nie wskazywało. Do utraty bramki graliśmy naprawdę dobrze. Paradoksem jest to, że Polonia oddała pięć strzałów i zdobyła cztery bramki, ale to świadczy o potencjale i mądrości drużyny. Wiedziałem, że to będzie bardzo ciężki mecz i przestrzegałem przed tym zawodników - opowiada trener poznaniaków.

Co zadecydowało o porażce Lecha? - Zabrakło nam konsekwencji. Jeśli ma się idealną sytuację na 2:0, to trzeba przeciwnika dobić. W drugiej połowie niepotrzebna i głupia decyzja Sławka Peszki, ale to nie spowodowało jeszcze, że przegraliśmy mecz. W końcówce robiliśmy proste błędy - łapaliśmy na spalonego na połowie boiska grając w osłabieniu i to się zemściło. Gratuluję Polonii zwycięstwa, bo w czwartek gramy w Lidze Europejskiej i na tą chwilę jest to najważniejsze. Będzie to bardzo ważny mecz dla przyszłości Lecha i na tym musimy się skupić. Spotkanie z Polonią jest już historią, trzeba tylko z niego wyciągnąć wnioski - dodaje Zieliński.

Przed czwartkowym meczem z Club Brugge, szkoleniowiec poznańskiej drużyny ma sporo pracy. Musi odmienić oblicze zespołu, aby Lech wywalczył sobie zaliczkę przed rewanżem. - Sztuką jest odpowiednio zareagować po takiej porażce. My musimy to zrobić i głęboko wierzę w chłopaków, że zagramy lepiej i mądrzej, bo właśnie mądrości nam zabrakło - kontynuuje Zieliński.

Dla warszawiaków był to już dziewiąty mecz w tym sezonie, więc wynik podwójnie cieszy Grembockiego. - Jesteśmy prawie w połowie rundy i bardzo się cieszę, że daliśmy radę - mówi trener Polonii, który w poniedziałek może mieć o wiele smutniejszą minę. Od dawna wiadomo, że jego miejsce ma zająć Franciszek Smuda. Na meczu z Lechem obecni byli Andrzej Woźniak oraz Marek Bajor, asystenci "Franza" za czasów kadencji w poznańskiej drużynie. Grembocki nie chce wypowiadać się na temat całej sytuacji. - Nie komentuję, uśmiecham się tylko - mówi szkoleniowiec warszawiaków.

Poznaniacy po raz drugi w roli gospodarza zagrali we Wronkach. Wcześniej przegrali z Fredrikstad 1:2. Czy ten obiekt jest zaczarowany? - Nie demonizujmy. Konieczność zmusiła nas, żeby grać we Wronkach i nie róbmy stosu czarownic, że przeszkadza nam stadion, gdzie jest świetna murawa i świetni kibice. My sami robiliśmy babole i to jest przyczyna porażki - zakończył Jacek Zieliński.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×