W długim wywiadzie z Robertem Lewandowskim nie mogło zabraknąć tematu występu przeciwko Andorze. Nasz napastnik co prawda strzelił w tym meczu dwa gole, ale odniósł kontuzję kolana.
Czy żałuje, że zagrał w tym spotkaniu? - Nie, nie żałuję tego na pewno. To, co się zdarzyło, to zbieg jakiegoś pecha. Tak naprawdę taka kontuzja mogłaby się przydarzyć nawet w domu idąc po schodach - przyznał "Lewy" na łamach Canal +.
Przypomnijmy - na skutek tej kontuzji kolana najlepszy gracz świata opuścił mecz z Anglikami na Wembley, cztery spotkania Bayernu Monachium w Bundeslidze oraz dwumecz Ligi Mistrzów z Paris Saint-Germain.
ZOBACZ WIDEO: Listkiewicz komentuje szokującą wypowiedź niemieckiego eksperta na temat Lewandowskiego
- To było niefortunne i przypadkowe tym bardziej, że gdzieś tam byłem już szykowany do zmiany - komentuje Lewandowski. - Nie żałuję tego występu. Strzeliłem dwie bramki, a to zawsze wyjątkowa sytuacja. Czasami po prostu jest zły timing. Ten bardzo bolał i boli do dzisiaj. Nie będę tego ukrywał, ale nie mam co rozpaczać. Tak się stało.
- W planach było, że zagram około 60-70 minut i na to się nastawiałem. To wszystko wydarzyło się dwie minuty przed zmianą. To pech i nieszczęście - dodał.
Uraz ten mógł spowodować, że Lewandowski w Bundeslidze nie dogoniłby rekordu Gerda Muellera. Spowodowało natomiast, że Polak nie mógł pomóc w walce z PSG w Lidze Mistrzów. Oba spotkania ćwierćfinałowe z tym rywalem Polak obserwował w domu.
- Skakałem po kanapie ciesząc się, ale i parę razy smucąc. To nie jest fajne uczucie. Będąc na boisku mogłoby to wszystko wyglądać inaczej, a przynajmniej ja mógłbym spróbować czegoś innego - wyjaśnił.
Bayern przegrał w Monachium 2:3 i wygrał w Paryżu 1:0. O odpadnięciu zadecydowały bramki PSG na wyjeździe. Czy z Lewandowskim w składzie Bawarczycy przeszliby francuską plejadę gwiazd?
- Ciężko mi ocenić, bo te mecze, jak wspomniałem, oglądałem z kanapy. Ból był wielki. Czujesz taką bezradność i niemoc, że nie możesz pomóc kolegom przejść do kolejnej fazy. To doskwiera, bo zdajesz sobie sprawę, że będąc na boisku mogłoby to potoczyć się inaczej - tłumaczy Polak.
Tak czy inaczej w Bayernie czuć było po tym dwumeczu złość i smutek. - W klubie zdawali sobie sprawę, że był to przeciwnik do przejścia. Mi osobiście ciężko było tę porażkę zaakceptować, bo zdaję sobie sprawę, że mogliśmy przejść. Teraz można tylko gdybać, a to nic nie da - zakończył wątek Lewandowski.
Zobacz także:
Robert Lewandowski mówi o drodze do rekordu. "Marzenie było odległe"
Łukasz Fabiański zaniepokoił urazem. Nowe informacje są optymistyczne