Dariusz Kołodziej: Na razie muszę myśleć o miejscu w składzie Podbeskidzia
Choć pierwszoligowcy rozpoczęli już nowy sezon, to wiele klubów korzysta jeszcze z otwartego okienka transferowego. W Bielsku-Białej doszło w ubiegłym tygodniu do sensacyjnego i chyba najbardziej spektakularnego transferu. Po roku występów w Górniku Zabrze do Podbeskidzia przechodzi Dariusz Kołodziej! Popularny "Kołek" opowiedział nam o kulisach swojego transferu, podzielił się wrażeniami jakich doznał podczas występów w ekstraklasie oraz wyznał co chce osiągnąć z Góralami.
Ariel Brończyk
Stare porzekadło mawia, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. W przypadku Dariusza Kołodzieja powyższe przysłowie nie ma jednak pokrycia. Po roku występów w Górniku Zabrze ulubieniec bielskiej publiczności trafił ponownie na Rychlińskiego. O powrotnym przejściu "Kołka" do Bielska-Białej mówiło się jednak dużo wcześniej, bo w przerwie zimowej. Głośno o transferze było także po zakończeniu ubiegłego sezonu, jednak dopiero w trakcie obecnych rozgrywek 27-letni pomocnik zdecydował się na taki ruch. Czym był on spowodowany wyjaśnił sam zawodnik. - Moja decyzja to wypadkowa spraw osobistych, które doprowadziły do tego, że muszę być razem z rodziną. Ostatnio było o mnie w mediach wiele szumu. Spora grupa dziennikarzy pisała o mnie jakiś niestworzone rzeczy - głównie był to stek bzdur. Sprawy tak się potoczyły, że muszę być z rodziną w Bielsku-Białej, a że Podbeskidzie to klub w którym się wypromowałem , to nie mogłem inaczej postąpić jak przyjąć ofertę Górali. Duży wpływ na moją decyzję miał także trener Marcin Brosz, który widzi mnie w koncepcji Podbeskidzia. Bardzo cieszę się z tego powodu, tutaj mam mnóstwo kolegów i tutaj pragnę grać - mówi nowy nabytek bielszczan, Dariusz Kołodziej.
W ubiegłym sezonie "Kołek" zasmakował ekstraklasy w Górniku Zabrze. Niestety dla Kołodzieja jak i całej zabrzańskiej ekipy sezon nie był udany i utytułowany klub z wielkim hukiem wylądował w pierwszej lidze. W pierwszych dwóch spotkaniach na zapleczu ekstraklasy 27-letni pomocnik na boisku przebywał zaledwie 30 minut i musiał zadowolić się ławką rezerwowych zespołu Trójkolorowych. - Jeszcze przed startem sezonu złapała mnie kontuzja. W moim ostatnim meczu z Górnikiem w Płocku zetknąłem się z piłką po miesiącu przerwy w graniu czy to w lidze, czy sparingach. To jest główny powód dla którego nie byłem w pierwszym składzie na inauguracyjnych spotkaniach Górnika. Wiadomo, w Zabrzu jest bardzo mocna kadra, tak więc nie wiadomo czy załapałbym się do podstawowej jedenastki. W Bielsku-Białej też nie sadzę, że dostanę się do składu za nazwisko. Trener Marcin Brosz po raz kolejny zbudował bardzo wyrównany skład, lecz będę ciężko pracował, żeby przebić się do "podstawy" - wyjaśnia dysponujący świetnym uderzeniem wychowanek Hutnika Kraków.