W 2020 roku nie było cienia dyskusji o tym, kto jest najlepszym piłkarzem świata. Robert Lewandowski zgarnął wszystkie możliwe laury. Nie dziwi zatem, że Polak stał się ulubieńcem światowych mediów. "Lewy" gościł na największych okładkach - "New York Times", "France Football" czy "Yan Jun" (największy tytuł w Chinach).
Tak duża promocja w każdym zakątku świata to coś, z czym sportowcy z Polski raczej wcześniej nie mieli do czynienia. Czy jednak Robert Lewandowski faktycznie wykorzystał swoje "5 minut"?
- Wszystkie czołówki, pojawianie się w największych gazetach na świecie, to była konsekwencja osiągnięć i sukcesów piłkarskich Lewandowskiego, zwłaszcza ostatniego roku, który był unikalny i wybitny. To naturalne, że pojawiła się tego rodzaju reakcja. Z mojego punktu widzenia jednak to było i... minęło. Był czas, aby to zmonetyzować, ale jeśli to nie nastąpiło do tej pory, to już prawdopodobnie na tamtym paliwie się nie wydarzy - ocenia w rozmowie z WP SportoweFakty Grzegorz Kita, prezes i założyciel "Sport Management Polska", ekspert w kwestii marketingu sportowego.
Półka Messiego i Ronaldo?
Po tak wspaniałym okresie w karierze oczywistym są porównania Lewandowskiego do dwójki najwybitniejszych piłkarzy ostatniej dekady - Leo Messiego oraz Cristiano Ronaldo.
- Nie pytałbym tu nawet, czy Robert może do nich aspirować. On już tam jest. To absolutnie pierwsza liga w skali światowej. Mówimy w końcu o piłkarzu, który zrobił wszystko, by w zeszłym roku zasłużyć na Złotą Piłkę. Zdecydowanie nie musi mieć żadnych kompleksów przy najlepszych na świecie - komentuje dla naszego serwisu Jędrzej Hugo-Bader, ekspert od marketingu sportowego pracujący dla agencji VMLY&R.
Jeżeli chodzi o aspekt sportowy, to trudno tu jakkolwiek dyskutować. W ostatnim czasie "Lewy" nie tylko doskoczył do wyżej wymienionej dwójki, ale wydaje się, że przejął samodzielne przodownictwo w zestawieniach najlepszych na świecie.
Sytuacja nie wygląda jednak tak różowo w kontekście marketingowym. Przynajmniej zdaniem Grzegorza Kity.
- Patrząc na Messiego czy Ronaldo, to wokół nich jest cała tętniąca konstelacja reklamowa, oni są twarzami wielkich marek. Lewandowski ma natomiast od lat spory problem, by stać się główną postacią wielkiej marki światowej. Nawet Huawei przez długi czas zawężał go prawie do rynku polskiego, choć formalnie do rynku środkowoeuropejskiego. Też nie postawił na niego światowo - zwraca uwagę ekspert.
- Kontrakty Lewandowskiego są dość specyficzne, są na drugim biegunie, niż Ronaldo czy Messiego. Wystarczy spojrzeć chociażby na sytuację z 4F. Lewandowski ma za sobą najlepszy sezon w karierze, powinien po nim spijać śmietankę, stać się globalną twarzą Pumy, Nike czy innej tego typu marki światowej, a on w zasadzie robi nawet nie krok, a trzy wstecz w sensie rozwoju globalnego - ocenia Kita.
- Z patriotycznego punktu widzenia to miłe, gdy dwie polskie marki się wspierają, jednak patrząc pragmatycznie i globalnie - świata z 4F nie podbije. Nie ta skala, nie te budżety promocyjne, nie ten zasięg sprzedaży i dystrybucji. Widać, że międzynarodowe marki i reklamy wokół niego, nie wykorzystują go jako głównego bohatera w światowym marketingu - dodaje nasz rozmówca.
Brak wyrazistości
W dzisiejszym świecie, w którym jednym z najważniejszych parametrów wśród celebrytów, ale przede wszystkim reklamodawców, są "zasięgi", Robert Lewandowski powinien być idealnym celem wielkich marek. Polak, którego wizerunek spogląda z kiosków i z witryn internetowych na "szarych obywateli" wszystkich kontynentów, mógłby idealnie podbić rozpoznawalność danych marek. Jednak mimo to tak się nie dzieje.
- Nie dopatrywałbym się w tym wszystkim jakiegoś zamierzonego przygotowywania sobie przyszłości. Nie widzę tu też komponentu kontentowego, by Lewandowski miał jakoś nadmiernie wzbudzić zainteresowanie mediów innych niż sportowe. On tak naprawdę nie wygłasza kontrowersyjnych czy dyskusyjnych tez, nie dzieli się głębszymi przemyśleniami, nie dotyka tematów społecznych czy nawet kulturowych. Stara się raczej zachować wstrzemięźliwość i nie wystawiać się na celownik - ocenia Grzegorz Kita.
- Moim zdaniem po tej wrzawie mediowej wokół Lewandowskiego nie została jakaś specjalna premia wizerunkowa na płaszczyznach pozasportowych. Takich, aby media zauważyły jakieś ciekawe poglądy Lewandowskiego czy aspekty, które można by dalej kontynuować na szeroką skalę - dodaje
Nieco inaczej sytuacje postrzega jednak Jędrzej Hugo-Bader: - Na pewno jest to kwestia budowania swojego wizerunku w nieco innych kręgach. Robert już nie musi pracować na to, aby kojarzyli go kibice piłkarscy. Każdy kibic na świecie go zna. Robert jednak już nie będzie młodszy i na pewno z wyprzedzeniem musi myśleć o tym, co będzie robił po karierze i budować swój wizerunek nieco inny, niż tylko najlepszego napastnika na świecie - komentuje ekspert z VMLY&R.
Nie tylko jego wizerunek
Lewandowski w ostatnim czasie bryluje nie tylko w światowych mediach. Stał się także aktywny na krajowym podwórku w programach, w których do tej pory raczej nie występował. Był bohaterem m.in. "Dzień Dobry TVN" czy też "Gościem Wydarzeń" na Polsacie.
- Osoba tak znana i popularna jak Robert Lewandowski, jest zdecydowanie pożądana przez media. Z drugiej strony należy pamiętać, jak obłożone są grafiki piłkarzy i nie zawsze łatwo znaleźć im czas, by gościć w takich programach - zwraca uwagę Hugo-Bader.
Oprócz Lewandowskiego, na swój wizerunek aktywnie pracuje także Anna Lewandowska. Trenerkę fitness na samym Instagramie obserwuje 3,2 miliona osób, co stawia ją na 1. miejscu wśród użytkowników skupionych na rynku polskim.
- Duży związek z aktywnością medialną Roberta ma na pewno nie tylko jego wizerunek, ale także jego żony. Prowadzą wspólne biznesy, wspólne marki. To na pewno ma znaczenie. Dla odbiorcy takich marek, występy w mediach mainstreamowych są bardzo istotne - podkreśla Hugo-Bader.
Wszelkie dokonania i rekordy Lewandowskiego, choć imponujące, są już jednak przeszłością. Teraz oczy całego piłkarskiego świata skupiają się na Euro. To właśnie europejski czempionat może wykreować gwiazdy na najbliższe miesiące.
- Tamten akt się skończył, zaczął następny. Zaraz rozpoczyna się gamechanger w kontekście wizerunku piłkarzy - Euro - a tu można wiele zyskać, ale i wiele stracić. Nowe gwiazdy zabłysną, a niektóre stare zbledną. Stare porzekadło sportowe mówi, że jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. Kibice i marki patrzą na teraźniejszość - kończy Grzegorz Kita.
Czytaj także:
- "Cruyff przewróciłby się w grobie". Mocne słowa o taktyce Holendrów
- Kieran Trippier zamierza odejść z Atletico Madryt. Już wybrał nowy klub
ZOBACZ WIDEO: Euro 2020. Być albo nie być Arkadiusza Milika. "Jeszcze można go zastąpić"