Kolejna porażka Dumy Brunatnej Stolicy - relacja z meczu GKS Bełchatów - Piast Gliwice

Nie tak wyobrażano sobie dzisiejszy mecz w Bełchatowie. Kibice GKS wyraźnie zawiedzeni opuszczali stadion ze spuszczonymi głowami, a piłkarze po ostatnim gwizdku sędziego z równie minorowymi nastrojami szybko udali się do szatni.

Paweł Kuźbik
Paweł Kuźbik

Trudno dziwić się nastrojom w Bełchatowie bo ich gra i przede wszystkim wynik miały być zgoła odmienne. Piast Gliwice podbudowany zwycięstwem w ostatniej kolejce z Zagłębiem Lubin, przyjechał do Bełchatowa w bojowych nastrojach. I to było widać już od pierwszych minut spotkania. Choć Piastunki rozpoczęły swoją grę w podobnym stylu co w poprzednich kolejkach czyli z dużym respektem dla rywala, to jednak nie przestraszyli się GKS.

Piast od początku zagęścił drugą linię i postawił zasieki w tyłach, jakby czekając co zrobi rywal z Bełchatowa. GKS z kolei szybko chciał zdobyć gola i od samego początku wykorzystywał swoje skrzydła gdzie grali Maciej Małkowski i Maciej Korzym. W 3 minucie po dynamicznej akcji tego drugiego zrobiło się groźnie pod bramką Piasta po raz pierwszy, jednak sędzia odgwizdał pozycję spaloną.

W 7 minucie Bełchatowianie wykonywali rzut wolny z prawej strony boiska, na wysokości pola karnego, jednak po małym zamieszaniu obrońcy Piasta zażegnali niebezpieczeństwo. Przez pierwszy kwadrans gry to Bełchatowianie za wszelką cenę próbowali przedostać się pod bramkę Piasta i w tym czasie zarysowała się lekka przewaga miejscowych, a bramka wisiała w powietrzu.

Cóż z tego skoro brakowało dokładności a jedyne co udało się zdobyć GKS w tym czasie to żółta kartka dla Jacka Popka, który sfaulował Kamila Wilczka.

Wydawało się, że wreszcie akcje GKS muszą przynieść gola, bo po strzałach Korzyma w 14 minucie czy Mate Lacica w 23 robiło się gorąco pod bramką Jakuba Szmatuły. W tym czasie bliski szczęścia był również Carlo Costly, który po uderzeniu piłki głową chybił o milimetry.

Kiedy wydawało się, że bramka jest kwestią czasu, piłkarze Piasta rozpoczęli jedną z nielicznych w tym czasie akcji zaczepnych i po dośrodkowaniu z prawej strony Jakuba Smektały , Daniel Iwan w 26 minucie wepchnął piłkę do siatki tuż przy lewym słupku.

Piast uwierzył, że może wygrać w Bełchatowie i jeszcze raz za sprawą Sebastiana Olszara zagroził bramce Łukasza Sapeli. Otwarta gra o mało nie skończyła się utratą gola, bo kilka razy zagotowało się pod bramką Szmatuły za sprawą Costlego.

W jednym ze starć w 39 minucie honduranin doznał jednak urazu i musiał opuścić boisko, na którym zameldował się Karol Gregorek. W końcowych sekundach pierwszej połowy jeszcze raz Olszar stanął przed szansą, ale jego strzał przeleciał obok słupka.

W drugiej połowie obraz gry od samego początku wyglądał tak jak w pierwszej części. GKS próbował atakować, a Piast mądrze się bronił. W 57 minucie ładnie zapowiadającą się akcję rozpoczął Jakub Tosik, który zagrał do nie pilnowanego Małkowskiego, a ten ostro dośrodkował gdzie pojedynek w powietrzu stoczyli Mariusz Ujek i Szmatuła. Górą jednak był pewny tego dnia bramkarz Piasta.

Chwilę potem na placu gry w miejsce Patryka Rachwała pojawił się Mateusz Cetnarski i środek GKS zaczął wyglądać trochę lepiej.

Niedługo po wejściu popularny Cetnar mógł umieścić piłkę w siatce, ale ta przeleciała po silnym strzale tuż obok słupka.

Trener Dariusz Fornalak umiejętnie szafował siłami swoich graczy i w 63 minucie zmienił aktywnego i zmęczonego już Olszara na młodego Romana Maciejaka.

Z każdą upływającą minutą GKS grał coraz bardziej nerwowo, czego efektem żółte kartoniki dla Lacica i Tosika. Piast natomiast coraz pewniejszy zbliżającej się wygranej odważnie przedostawał się pod pole karne gospodarzy i groźnie mogło być w 72 minucie pod bramką

Sapeli za sprawą wprowadzonego chwilę wcześniej Jakuba Biskupa, który przewrócił się w polu karnym, jednak sędzia uznał, że symulował i ukarał go żółtą kartką.

W 77 minucie Trener Ulatowski postanowił postawić wszystko na jedną kartę i zamiast Grzegorza Fonfary na boisko wbiegł ofensywny Krzysztof Janus. Zmiana przyniosła efekt, bo GKS rzucił się do ataków, lecz wciąż czynił to bardzo nieporadnie, albo na posterunku był dobrze dysponowany Szmatuła.

W 88 minucie goście mogli pogrążyć gospodarzy jednak groźny strzał Mariusza Muszalika obronił Łukasz Sapela. Ostatnie minuty gry to napór gospodarzy i seria stałych fragmentów gry. Niestety nawet obecność pod polem karnym Piasta Łukasza Sapeli na niewiele się zdała. GKS przegrał kolejny mecz, a Piast po odtańczeniu tańca radości w szatni, udał się w drogę powrotną do Gliwic.

GKS Bełchatów - Piast Gliwice 0:1 (0:1)
0:1 - Iwan 26'

Składy:

GKS Bełchatów: Sapela - Fonfara (77' Janus), Lacić, Pietrasiak, Popek, Małkowski, Rachwał (61' Cetnarski), Ujek, Costly (39' Gregorek), Tosik, Korzym.

Piast Gliwice: Szmatuła - Michniewicz, Kowalski, Glik, Szary, Gamla, Muszalik, Wilczek, Iwan (65' Biskup), Smektała, Olszar (63' Maciejak).

Żółte kartki: Popek, Lacić, Tosik, Małkowski (GKS) oraz Muszalik, Biskup, Szmatuła (Piast).

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).

Widzów: 3000

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×