W 34. kolejce poprzedniego sezonu Bundesligi FC Augsburg zmierzył się z Bayernem Monachium. Oba kluby nie miały już o co walczyć w ligowej tabeli, ale Robert Lewandowski stał przed wielkim wyzwaniem. Wystarczył jeden gol, by pobił rekord legendarnego Gerda Muellera.
To udało się dopiero w doliczonym czasie gry. Wcześniej kilka jego strzałów obronił Rafał Gikiewicz. Bayern wygrał 5:2, ale polski bramkarz bronił wszystkie uderzenia rodaka. Skapitulował dopiero w końcówce, a Lewandowski zapisał się w historii niemieckiej ekstraklasy.
Jednak wielu polskich kibiców zamiast chwalić go za dobry mecz, to wypisywało obelżywe wiadomości w sieci. Hejterzy nazywali go "antypolakiem", grozili jemu i jego rodzinie. - Czytałem wtedy wszystkie wiadomości do czwartej rano. Z jednych się śmiałem, inne mnie denerwowały, gdy wjeżdżały na moją żonę czy 10-letniego syna. Nie pozwolę, żeby ich obrażano - powiedział serwisowi meczyki.pl.
ZOBACZ WIDEO: Reprezentacja Niemiec zawiodła na EURO. Czy trenerem ich kadry powinien zostać obcokrajowiec?
Dodał, że nie zamierzał odpuszczać hejterom, którzy wysuwali internetowe groźby w jego kierunku i najbliższych. Kilku z nich dostało ostrzegawcze pisma z kancelarii.
- Jeden człowiek pisał do mnie, że przyjedzie do Augsburga i porwie mi dzieci. Patrzę na profil gościa na Instagramie. Wydaje się, że normalny człowiek, przedsiębiorca, a jednak coś tam w głowie jest nie tak. Mam w dupie, czy ktoś chce mi zabrać polski paszport, bo nie dawałem strzelić gola Lewandowskiemu, ale jak rusza moją rodzinę, muszę zareagować - stwierdził Gikiewicz.
Polski bramkarz nie znalazł się w kadrze na Euro 2020. Mimo tego, że jest jednym z najlepszych golkiperów w Bundeslidze, to nie zyskał zaufania selekcjonera Paulo Sousy. Zamiast niego w kadrze znaleźli się Łukasz Fabiański, Wojciech Szczęsny i Łukasz Skorupski.
Czytaj także:
"Do zobaczenia wkrótce na plaży!". Selekcjoner Węgrów kpi m.in. z Cristiano Ronaldo
"Kompletnie spieprzyłem sprawę". Zaskakujące wyznanie Wojciecha Szczęsnego