[tag=46577]
Manuel Graefe[/tag] przez lata był jednym z najbardziej uznanych arbitrów w Niemczech. Jednak wraz z końcem minionego sezonu musiał zakończyć swoją przygodę z prowadzeniem spotkań jako sędzia. O jego klasie niech świadczy fakt, że ostatnim meczem w karierze była potyczka dwóch uznanych marek - Borussii Dortmund i Bayeru 04 Leverkusen (3:1).
Należy jednak pamiętać, że koniec kariery niemieckiego sędziego to nie efekt jego świadomej decyzji, a wewnętrznych przepisów DFB. Zgodnie z nimi 47 lat jest górną granicą wieku sędziego, jeżeli ktoś ją przekroczy to nie może już prowadzić spotkań na poziomie zawodowym.
Ten przymusowy koniec kariery nie spodobał się Manuelowi Graefe. Dlatego postanowił on dochodzić swoich racji w sądzie. Niemiec postanowił wytoczyć DFB sprawę o dyskryminację ze względu na wieku.
ZOBACZ WIDEO: Reprezentacja Niemiec zawiodła na EURO. Czy trenerem ich kadry powinien zostać obcokrajowiec?
- To, co robi DFB, wygląda na dyskryminację ze względu na wiek. Jak powiedział Otto Rehhagel, "Nie ma młodych i starych zawodników, ale są dobrzy i źli". Chciałbym kontynuować karierę sędziowską. Moje stopy, kolana i biodra są w porządku. Ale DFB nalega na trzymanie się standardowych wytycznych. Czuję, że mógłbym być arbitrem co najmniej do 50. roku życia - mówił Manuel Graefe na łamach "Zeit Magazin".
Niemieckie media przyznają, że sędzia ma szansę na wygraną z DFB. Sam zainteresowany zapowiedział także, iż nie zamierza wrócić do zawodowego sędziowania, jednakże chciałby wywalczyć precedens dla swoich kolegów z branży.
Zobacz także: Spadek reprezentacji Polski w rankingu FIFA
Zobacz także: Chcą powtórzenia meczu Francja - Szwajcaria