Rafał Grodzicki: Czerwona kartka była raczej słuszna

Piłkarze Ruchu Chorzów wygrali w Lubinie z miejscowym KGHM Zagłębiem. Chorzowianie mecz kończyli jednak w poważnym osłabieniu, gdyż japoński arbiter Kenji Ognia wyrzucił z boiska dwóch zawodników Niebieskich. Kara nie ominęła także jednego piłkarza Miedziowych.

Chorzowianie bramkę w starciu z KGHM Zagłębiem Lubin zdobyli w 19. minucie. Wtedy to z rzutu karnego do siatki trafił Wojciech Grzyb. W drugiej połowie zawodnicy Ruchu musieli skupić się na obronie, po tym, jak japoński sędzia wyrzucił z boiska dwóch zawodników tego klubu. Najpierw w 54. drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Maciej Sadlok.

W 73. minucie od razu bezpośrednią czerwoną kartką ukarany został Rafał Grodzicki. Była to już druga "czerwień" tego zawodnika w tym sezonie. - Czerwoną kartkę otrzymałem za to samo, co w spotkaniu z Piastem Gliwice. Błąd taktyczny, zabrakło mi chyba jednego kroczku, żeby bez problemu tą piłkę zabrać Michałowi Golińskiemu - wyjaśniał zawodnik Ruchu w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Grodzicki za to upomnienie nie ma pretensji do sędziego. - Ta czerwona kartka była raczej słuszna. Michał ze mną też się przepychał, też używał rąk, ale to on wylądował na trawie, a nie ja - stwierdza piłkarz. Po chwili jednak dodaje: - Za dużo kartek dał japoński sędzia. Podejrzewam, że ponad połowa kartek była niesłuszna - przede wszystkim tych żółtych. Trudno, nie tylko sędziowie polscy, ale i japońscy też się mylą.

Teraz Rafała Grodzickiego czeka przymusowa przerwa. - W najbliższym spotkaniu nie zagram i to mnie najbardziej boli. Boli także to, że to już druga czerwona kartka. Tak nie może być, że w co drugim meczu otrzymuję czerwony kartonik - zakończył piłkarz.

Komentarze (0)