Znał go każdy kibic polskiej Ekstraklasy. Charakterystyczny dzwonek w trakcie meczu na stadionie przy Roosevelta, a po ostatnim gwizdku kogut z własnej hodowli, przekazywany najlepszemu piłkarzowi Górnika...
Niestety, więcej kogutów od niego nie będzie. Stanisław "Leon" Sętkowski, urodzony 10 lutego 1939 roku, zmarł w poniedziałek.
To wielka strata, bo odszedł jeden z najbardziej charakterystycznych kibiców polskich boisk. Informacja o jego śmierci zmartwiła również Lukasa Podolskiego, który mocno "nastawiał się" na koguty od pana Leona.
Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: To przygnębiająca wiadomość. Pamiętasz, kiedy po raz pierwszy spotkałeś pana Leona?
Łukasz Podolski, mistrz świata z Niemcami, zawodnik Górnika Zabrze: To było bardzo, bardzo dawno temu. Dokładnie tego nie odtworzę, ale pierwszy raz spotkałem go wiele lat wstecz. Nie wiem, może było to 15, a może nawet 20 lat temu. To, co usłyszeliśmy w poniedziałek, to strasznie przykra informacja. Bo nieważne ile kto ma lat, nigdy nie jesteśmy przygotowani na czyjeś odejście, niezależnie czy ten ktoś choruje, czy nie. To była taka osoba, która od lat kojarzyła się z Górnikiem, codziennie była gdzieś blisko klubu. Strata takich wyjątkowych kibiców zawsze mocno boli. Bo oni są bezcenni.
Jego śmierć spowodowała pustkę w sercach wszystkich, którzy go znali. Proszę przyjąć szczere kondolencje Leon R.I.P. #zawszejedenznas #leon #gornikzabrze pic.twitter.com/eJgdgZlV9h
— Lukas-Podolski.com (@Podolski10) July 13, 2021
No właśnie. Mówiłeś, że też chciałbyś parę kogutów od niego zgarnąć…
Dokładnie tak! Mówiłem to na konferencji prasowej, mówiłem o tym również w rozmowie z tobą. Żartowałem nawet, że jeśli nie zostanę najlepszym graczem meczu, to najwyżej takiego koguta odkupię. Podobała mi się bardzo ta tradycja, chciałem wziąć w tym udział. Kiedyś Prejuce Nakoulma zgarniał te koguty, fajnie o tym mówił... Ten słynny dzwonek, ten zwyczaj... To było znane i opisywane nawet poza Polską. A teraz już tego nie będzie... Smutek, nie tylko dla Górnika. Smutny dzień dla całej polskiej piłki. I jeszcze ta data...
Co masz na myśli mówiąc o dacie?
13 lipca... Dokładnie tego samego dnia, 7 lat temu, zdobyłem mistrzostwo świata w Brazylii. A teraz, 13 lipca, odszedł wyjątkowy kibic Górnika. Tak sobie myślę jak ten czas szybko płynie. Jestem smutny, bardzo smutny z tego powodu. Ale mogę też powiedzieć, że gdzieś tam u góry, w niebie, jest teraz i kogut z panem Leonem, i ten mój puchar. Ten sam dzień, a tak różne emocje...
Liga coraz bliżej, jesteście na zgrupowaniu w Opalenicy, a niedługo prezentacja drużyny…
Tak, przygotowujemy się do sezonu, czekamy też na informację co do daty pogrzebu. Co do mnie, to dzieje się bardzo dużo, cieszę się, że mój transfer spowodował tak duże zainteresowanie Górnikiem. Mam zapytania o wywiady z wielu różnych miejsc na świecie. Tyle, że w tym momencie to nie ma znaczenia. Teraz rodzina Górnika opłakuje stratę wyjątkowego człowieka.