Stanisława Sętkowskiego - a w zasadzie "Leona" - znali wszyscy kibice w Polsce. Gdy oglądając mecze Górnik Zabrze słyszeliśmy charakterystyczny dźwięk dzwonka, to właśnie była jego sprawa. "Leon" Górnikowi kibicował od dziesięcioleci. Mimo zaawansowanego wieku był na każdym meczu i żył tym, co dzieje się w klubie.
Informację o jego śmierci podał Górnik Zabrze. "Przed chwilą dotarła do nas bardzo smutna informacja... Zmarł jeden z najbardziej rozpoznawalnych i bliskich Górnikowi człowiek. Wielki kibic i symbol Górnika, ale przede wszystkim człowiek o wielkim sercu i pogodzie ducha. Leon, zawsze pozostaniesz w naszej pamięci i sercach!" - przekazano na Twitterze.
Ktoś więcej niż kibic
"Leon" był kimś więcej niż zwykłym kibicem Górnika. Był "człowiekiem orkiestrą". Urodził się 10 lutego 1939 roku w Częstochowie. To tam dorastał, ale w latach pięćdziesiątych przeniósł się do Zabrza. Górnik był jego wielką miłością. Na trybunach obecny był od zawsze, a dla piłkarzy śląskiego klubu potrafił załatwić wszystko. Robił nawet za kierowcę dla zawodników. Po Zabrzu poruszał się zielonym polonezem, którego rozpoznawali wszyscy. Znak szczególny? Podniesione przednie wycieraczki.
W całej Polsce znany był dzięki charakterystycznemu dźwiękowi dzwonka, którym oznajmiał rozpoczęcie meczu, a także świętował nim gole i używał go wtedy, gdy widział, że Górnik potrzebuje pomocy fanów. Dzwonek otrzymał trzydzieści lat temu od jednego z ojców jasnogórskiego zakonu Paulinów, z którym zresztą znał się od dziecka.
To właśnie on po każdym meczu Górnika wręczał koguta dla najlepszego zawodnika. Fani pamiętają, gdy obdarowywał nimi Prejuce'a Nakoulmę, a gdy ten został zapytany przez dziennikarza, co zrobi z nietypowym prezentem, piłkarz odpowiedział: będę go zjadł. Dziś to klasyk.
Drobiowa tradycja
O tym, by dostać koguta dla najlepszego zawodnika marzył też Lukas Podolski, który kilka dni temu podpisał kontrakt z Górnikiem. "Leon" chciał doczekać tego dnia. Choć zdrowie już nie dopisywało - kilka lat temu przeszedł zawał serca - to był obecny na prezentacji. Podczas niej Podolski nie zapomniał o Sętkowskim. Mówił, że chciałby zgarnąć koguta.
- Kilka kogutów faktycznie przydałoby się zgarnąć. A jak mnie nie wybiorą, to najwyżej odkupię od innego piłkarza Górnika. Tak czy siak, będę miał tego koguta i go zjem (śmiech) - mówił w wywiadzie udzielonym Piotrowi Koźmińskiemu.
Drobiowa tradycja w Górniku obecna była od lat i to też zasługa pana Stanisława. - Drób jest z mojego kurnika. Kupuję pisklęta i hoduję je najlepiej jak potrafię - wspominał przed laty. Wręczał nie tylko koguty, ale także indyki. Po jednym z meczów Piotr Madejski otrzymał indora, który ważył ponad 20 kilogramów!
Nie mógł się doczekać debiutu Podolskiego
Sętkowski na stadionie Górnika był niemal każdego dnia. Obecny był również w dniu śmierci. Wtedy nikt nie przypuszczał, że kilka godzin później dojdzie do tragedii. Marzył o tym, by zobaczyć debiut Podolskiego w barwach Górnika, ale tego dnia już nie doczekał.
"Przyszedł do sekretariatu po pocztę, pożartował, czekał na powrót drużyny ze zgrupowania. Cieszył się, że doczeka debiutu Łukasza Podolskiego w barwach Górnika, poznali się kilkanaście lat temu podczas pierwszej wizyty Łukasza na Roosevelta. Krótko po wyjeździe z klubu do domu zasłabł, trwająca blisko godzinę reanimacja nie powiodła się" - relacjonuje strona Górnika.
Jaki Sętkowski był prywatnie? Zawsze uśmiechnięty, życzliwy, każdemu był gotowy pomóc. Był legendą trybun w Zabrzu. Za czasów młodości był świetnym biegaczem, ukończył kilka maratonów, kondycji mógł mu pozazdrościć nawet nie jeden piłkarz.
Przed chwilą dotarła do nas bardzo smutna informacja...
— Górnik Zabrze (@GornikZabrzeSSA) July 13, 2021
Zmarł jeden z najbardziej rozpoznawalnych i bliskich Górnikowi człowiek. Wielki kibic i symbol Górnika, ale przede wszystkim człowiek o wielkim sercu i pogodzie ducha. Leon, zawsze pozostaniesz w naszej pamięci i sercach! pic.twitter.com/9FywW8IvAq
Czytaj także:
Szokująca kwota dla agenta Haalanda. To się w głowie nie mieści!
Skandal w Realu Madryt. Wyciekły "Taśmy Pereza". "Casillas nie jest za bystry, jest jak kukiełka"