Nie żyje najbardziej znany kibic polskiego klubu. Wszyscy pamiętają jego nietypowe "prezenty"

Tragiczne wieści napłynęły z Zabrza. 13 lipca zmarł Stanisław Sętkowski, najbardziej znany kibic Górnika. To on po każdym domowym meczu wręczał koguta dla najlepszego piłkarza zabrzan. Czekał na debiut Podolskiego, ale nie dożył tego dnia.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Stanisław WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Stanisław
Stanisława Sętkowskiego - a w zasadzie "Leona" - znali wszyscy kibice w Polsce. Gdy oglądając mecze Górnik Zabrze słyszeliśmy charakterystyczny dźwięk dzwonka, to właśnie była jego sprawa. "Leon" Górnikowi kibicował od dziesięcioleci. Mimo zaawansowanego wieku był na każdym meczu i żył tym, co dzieje się w klubie.

Informację o jego śmierci podał Górnik Zabrze. "Przed chwilą dotarła do nas bardzo smutna informacja... Zmarł jeden z najbardziej rozpoznawalnych i bliskich Górnikowi człowiek. Wielki kibic i symbol Górnika, ale przede wszystkim człowiek o wielkim sercu i pogodzie ducha. Leon, zawsze pozostaniesz w naszej pamięci i sercach!" - przekazano na Twitterze.

Ktoś więcej niż kibic

"Leon" był kimś więcej niż zwykłym kibicem Górnika. Był "człowiekiem orkiestrą". Urodził się 10 lutego 1939 roku w Częstochowie. To tam dorastał, ale w latach pięćdziesiątych przeniósł się do Zabrza. Górnik był jego wielką miłością. Na trybunach obecny był od zawsze, a dla piłkarzy śląskiego klubu potrafił załatwić wszystko. Robił nawet za kierowcę dla zawodników. Po Zabrzu poruszał się zielonym polonezem, którego rozpoznawali wszyscy. Znak szczególny? Podniesione przednie wycieraczki.

W całej Polsce znany był dzięki charakterystycznemu dźwiękowi dzwonka, którym oznajmiał rozpoczęcie meczu, a także świętował nim gole i używał go wtedy, gdy widział, że Górnik potrzebuje pomocy fanów. Dzwonek otrzymał trzydzieści lat temu od jednego z ojców jasnogórskiego zakonu Paulinów, z którym zresztą znał się od dziecka.

To właśnie on po każdym meczu Górnika wręczał koguta dla najlepszego zawodnika. Fani pamiętają, gdy obdarowywał nimi Prejuce'a Nakoulmę, a gdy ten został zapytany przez dziennikarza, co zrobi z nietypowym prezentem, piłkarz odpowiedział: będę go zjadł. Dziś to klasyk.

Drobiowa tradycja

O tym, by dostać koguta dla najlepszego zawodnika marzył też Lukas Podolski, który kilka dni temu podpisał kontrakt z Górnikiem. "Leon" chciał doczekać tego dnia. Choć zdrowie już nie dopisywało - kilka lat temu przeszedł zawał serca - to był obecny na prezentacji. Podczas niej Podolski nie zapomniał o Sętkowskim. Mówił, że chciałby zgarnąć koguta.

- Kilka kogutów faktycznie przydałoby się zgarnąć. A jak mnie nie wybiorą, to najwyżej odkupię od innego piłkarza Górnika. Tak czy siak, będę miał tego koguta i go zjem (śmiech) - mówił w wywiadzie udzielonym Piotrowi Koźmińskiemu.

Drobiowa tradycja w Górniku obecna była od lat i to też zasługa pana Stanisława. - Drób jest z mojego kurnika. Kupuję pisklęta i hoduję je najlepiej jak potrafię - wspominał przed laty. Wręczał nie tylko koguty, ale także indyki. Po jednym z meczów Piotr Madejski otrzymał indora, który ważył ponad 20 kilogramów!

Nie mógł się doczekać debiutu Podolskiego

Sętkowski na stadionie Górnika był niemal każdego dnia. Obecny był również w dniu śmierci. Wtedy nikt nie przypuszczał, że kilka godzin później dojdzie do tragedii. Marzył o tym, by zobaczyć debiut Podolskiego w barwach Górnika, ale tego dnia już nie doczekał.

"Przyszedł do sekretariatu po pocztę, pożartował, czekał na powrót drużyny ze zgrupowania. Cieszył się, że doczeka debiutu Łukasza Podolskiego w barwach Górnika, poznali się kilkanaście lat temu podczas pierwszej wizyty Łukasza na Roosevelta. Krótko po wyjeździe z klubu do domu zasłabł, trwająca blisko godzinę reanimacja nie powiodła się" - relacjonuje strona Górnika.

Jaki Sętkowski był prywatnie? Zawsze uśmiechnięty, życzliwy, każdemu był gotowy pomóc. Był legendą trybun w Zabrzu. Za czasów młodości był świetnym biegaczem, ukończył kilka maratonów, kondycji mógł mu pozazdrościć nawet nie jeden piłkarz.


Czytaj także: 
Szokująca kwota dla agenta Haalanda. To się w głowie nie mieści!
Skandal w Realu Madryt. Wyciekły "Taśmy Pereza". "Casillas nie jest za bystry, jest jak kukiełka"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×