Liverpool podjął decyzję co do Musiałowskiego. Znamy przyszłość młodego Polaka!

Facebook / Na zdjęciu: Mateusz Musiałowski
Facebook / Na zdjęciu: Mateusz Musiałowski

Mateusz Musiałowski, uważany za jeden z największych polskich talentów, przebywa w Austrii na zgrupowaniu z pierwszym zespołem Liverpoolu. A co dalej? WP SportoweFakty sprawdziły jaka będzie najbliższa przyszłość młodego Polaka.

Dla Mateusza Musiałowskiego ostatnie tygodnie są pełne dobrych wieści. Najpierw Juergen Klopp zadecydował, że młody Polak pojedzie na zgrupowanie z pierwszym zespołem, a potem, o czym WP SportoweFakty informowały jako pierwsze, The Reds podpisali z Musiałowskim profesjonalny kontrakt.

Pochodzący z Częstochowy ofensywny pomocnik uważany jest za wielki talent, niektórzy mówią wprost, że nie jest to typowy polski piłkarz, bo uwielbia dryblować i nie boi się gry jeden na jeden. Zresztą, najładniejszy gol jakiego strzelił do tej pory w barwach Liverpoolu to ten w meczu z Newcastle, gdy przedryblował kilku rywali.

Oczywiście, na grę w pierwszym zespole jeszcze za wcześnie, powstało więc pytanie, czy niespełna 18-letni Musiałowski nie zostanie wypożyczony. Tak jak Liverpool zrobił z Jakubem Ojrzyńskim. Młody bramkarz najpierw podpisał umowę na 5 lat, a następnie trafił do walijskiego Caernarfon Town.

Jak się okazuje, przynajmniej na razie, reprezentant Polski do lat 19 nie pójdzie tą drogą. Z informacji WP SportoweFakty wynika, że Liverpool nie chce w tym momencie oddawać Polaka na wypożyczenie. W klubie uznano, że to jeszcze czas na naukę i Musiałowski nigdzie nie odejdzie. Plan jest taki, że najbliższy sezon będzie grał na przemian w zespołach U18 i U23.

W ostatnim sezonie, w barwach Liverpool U18, Musiałowski zagrał 19 meczów, w których strzelił 8 goli i zaliczył 3 asysty. A w rozgrywkach młodzieżowego Pucharu Anglii zaliczył 6 spotkań i 4 gole.

Dramat Bartosza Kapustki. Znamy wyniki badań. Druzgocąca diagnoza
Michniewicz ubolewa nad stratą Kapustki

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kibic skradł show na meczu piłki nożnej

Komentarze (0)