Przez kilka lat Konstantin Vassiljev pokazywał się w Ekstraklasie z bardzo dobrej strony (115 meczów i 26 goli), a w poprzednią środę, przy Łazienkowskiej 3, pokazał, że mimo prawie 37 lat wciąż potrafi dobrze grać w piłkę, pomagając swojej drużynie w osiągnięciu całkiem niezłego rezultatu (1:2).
Były gracz Jagiellonii i Piasta jest jednym z liderów Flory Tallinn, która chce zostać pierwszym estońskim klubem w fazie grupowej europejskich pucharów. Przed rewanżem Vassiljev podzielił się z WP SportoweFakty swoimi obawami i nadziejami związanymi z tym wydarzeniem. Mecz Flora - Legia we wtorek o godz. 18. Transmisja w TVP Sport.
Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Przyznam, że zaskoczyliście wielu obserwatorów w Polsce. Spodziewano się raczej łatwej wygranej Legii.
Konstantin Vassiljev, były gracz Jagiellonii i Piasta, 131 meczów w kadrze Estonii i 25 goli: Wiedzieliśmy doskonale, kto jest faworytem tego dwumeczu. Ale zdawaliśmy sobie też sprawę, że będziemy mieli w trakcie gry okazje i klucz leżał w tym, aby je wykorzystać. I teraz mogę powiedzieć, że to się udało. Mówiłem przed meczem, że za korzystny wynik uznam taki, który sprawi, że wynik awansu będzie sprawą otwartą. I mamy to. Choć bardzo żałujemy straconego gola w ostatniej minucie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kto bogatemu zabroni? Tak spędza wakacje Cristiano Ronaldo
No właśnie. Po tym spotkaniu jesteście bardziej rozczarowani czy jednak zadowoleni, bo wciąż jesteście w grze?
Nikt nie lubi przegrywać, więc ten stracony gol nas zabolał. To oczywiste. Ale gdyby w pierwszej połowie Legia strzeliła na 2:0, to mogłoby się to dla nas skończyć dużo gorzej. Podtrzymuję więc to, co mówiłem przed meczem: oby po starciu na Łazienkowskiej sprawa awansu była wciąż otarta. I tak jest, więc nie będę narzekał.
[b]W twoim odczuciu to Legia zagrała tak słabo, czy Flora tak dobrze?
[/b]Nie chcę mówić, że Legia zagrała słabo. Tak źle z jej strony to nie wyglądało. A my w dużej mierze zagraliśmy to, co zaplanowaliśmy. Można przypuszczać, że sytuacja z początku meczu, z Kapustką, wybiła Legię z rytmu i gospodarze potrzebowali trochę czasu, aby znów sobie to wszystko poukładać. Ale ci, którzy weszli z ławki też Legii ostatecznie pomogli. Legia ma wielu dobrych zawodników, oceniając indywidualnie, na pewno mają nad nami przewagę w umiejętnościach i dlatego uważam, że to wciąż Legia jest faworytem do awansu.
Dla was akurat byłoby lepiej, gdyby wciąż obowiązywała reguła bramek na wyjeździe…
Tak, wtedy wystarczyłoby nam 1:0. Ale myślę, że pomysł zniesienia tej reguły jest dobry. Kibice chcą oglądać atakujące zespoły, więcej ryzyka na boisku. Żeby awansować, trzeba po prostu wygrywać. Dla mnie ta zmiana jest OK.
Bramkę dla Flory strzelił wasz najlepszy strzelec, Rauno Sappinen. Jak sprawdziłem, wiele razy był proponowany polskim klubom. Dałby radę w Ekstraklasie według ciebie?
Z transferami jest często tak, że od ich powodzenia zależy to jak dany klub podchodzi do gracza. Jeśli kupuje go z pełną świadomością jego zalet i pod niego układa grę w danej formacji, to szansa na to, że się uda, jest spora. Ale polska liga jest nieprzewidywalna pod tym względem. Przepadali w niej piłkarze z naprawdę dobrym CV, a radzili sobie ci, którzy wcześniej byli mniej znani.
A ilu kibiców można się spodziewać na rewanżu? Piłkarze Flory mówili, że zależeć to będzie od wyniku pierwszego starcia, a ten nie jest taki zły...
Maksymalnie na naszym obiekcie może się pojawić 5 tysięcy widzów. Stadion mieści ich trzy razy więcej, ale wiadomo - są obostrzenia. Myślę więc, że 3-4 tysiące są realne, może "pod pięć". Bo wiem, że nasi działacze starali się nawet wywalczyć zwiększenie liczby fanów, ale nie ma na to zgody. Szkoda też, że nie będzie kibiców Legii, bo to zawsze fajna okazja dla fanów z Estonii widzieć, jak dopingują zorganizowane grupy z innych krajów.
Na Łazienkowskiej pokazałeś się z dobrej strony, podobnie Henrik Ojamaa, który zaliczył asystę. Czy dla tych kilku graczy Flory, którzy grali w Polsce, to był szczególny mecz?
Myślę, że można tak powiedzieć. Henrik przecież grał kiedyś w Legii, ja też sporo czasu na boiskach Ekstraklasy spędziłem, Ken Kallaste też tu grał. Tak, to nie było dla nas zwykłe spotkanie.
A na ile jesteś zadowolony ze swojej gry? W Internecie żartowano, że gdy ścigałeś się z Andre Martinsem, to zaliczyłeś chyba najszybszy sprint w karierze.
Nie wiem, czy tak było, ale pożartować zawsze można. Co do mojej gry, nie było źle, jednak kilka elementów trzeba poprawić jeśli chcemy awansować. Mówię zarówno o mojej grze, jak i o całym zespole.
Jeśli przejdziecie Legię, zostaniecie pierwszym zespołem z Estonii w fazie grupowej europejskich pucharów, bo mielibyście już zapewniony start w Lidze Konferencji. Macie za to jakieś premie obiecane?
Najpierw wygrajmy, przejdźmy Legię, a potem pogadamy o premiach. Po pierwsze, robota na boisku. A co do premii to na pewno byśmy się dogadali.
Jakiego meczu spodziewasz się w Tallinnie? Ruszycie od razu na Legię, czy na początku ostrożnie?
Myślę, że wynik pierwszego meczu sprawia, że trzy scenariusze są możliwe. My od razu do przodu, albo odwrotnie: Legia będzie chciała szybko strzelić, bo to dałoby jej już duży komfort. Potrafię sobie też jednak wyobrazić, że oba zespoły na początku się przyczają i zaczną ostrożnie. Na pewno jednak będzie gorąco. I to nie tylko jeśli chodzi o pogodę. Na wtorek zapowiadają u nas około 30 stopni. Na boisku emocji też pewnie nie braknie.
Masz jakiś mecz z polskiej ligi, gdzie zagrałeś tak dobrze, iż chciałbyś pokazać się na takim poziomie we wtorek? Bo taki twój występ zwiększyłby szanse Flory?
Na pewno jednym z takich spotkań było starcie ze Śląskiem, we Wrocławiu. Jagiellonia wygrała wtedy 4:0, a ja strzeliłem jedną z bramek. A drugi mecz to również wyjazdowy, z Lechem Poznań. Jagiellonia wygrała wówczas 2:0, a ja strzeliłem oba gole. Tak, na takim poziomie chciałbym zagrać z Legią.