Antybohater tygodnia - Andrzej Lesiak

Cztery mecze - zero punktów. Nie najlepszym wyczynem mogą pochwalić się zawodnicy KGHM Zagłębia Lubin. Jak nie idzie całemu zespołowi to winny jest trener. Lesiak charyzmatycznym szkoleniowcem nie był, jego drużyna w tym sezonie nie potrafiła jeszcze wygrać, a mało tego - odpadła z Remes Pucharu Polski z czwartoligowym Piastem Kobylin. Lesiak w Lubinie pracować będzie, ale zajęć z pierwszym zespołem już nie poprowadzi.

Kto oprócz Lesiaka?

Andrzej Lesiak był jednym z kilku kandydatów do niechlubnego miana antybohatera tygodnia. Wśród kandydatów znaleźli się: Adrian Mrowiec, Jan Urban, Rafał Ulatowski i Jacek Zieliński. Dlaczego oni?

Kandydaturę Mrowca można traktować z przymrużeniem oka. Zawodnik Arki Gdynia zapewnił zwycięstwo Wiśle Kraków w spotkaniu rozegranym w ostatniej serii spotkań. Mrowiec kapitalnie uderzył, tyle że na własną bramkę. Futbolówka trafiła do siatki Arki i dzięki temu samobójczemu trafieniu Biała Gwiazda wygrała kolejne zawody w lidze.

Urban w Legii pracuje już ponad dwa lata. W każdym sezonie gracze ze stolicy mają walczyć o najwyższe cele. Co z tego, skoro warszawianie i tak kończą na drugim miejscu, a w stolicy ciągle narzeka się na brak klasowych snajperów, którzy potrafiliby dać Legii zwycięstwo. Gracze z Warszawy tracą mało goli, ale gorzej już jest w ataku. W tym sezonie jest podobnie. Czy Urban dalej buduje drużynę? To stanowczo zbyt długo jak na takiego fachowca.

Rafał Ulatowski w poprzednim sezonie otarł się z PGE GKS Bełchatów o europejskie puchary. Przed tym sezonem drużyna nieco się wzmocniła, co mogło oznaczać, że bełchatowianie będą walczyć o awans - może nie do Ligi Mistrzów, ale do Ligi Europejskiej. Początek jednak nie jest rewelacyjny. Cztery mecze, jeden punkt, jedna bramka i sześć straconych. Chyba nie tak wyobrażali sobie początek sezonu kibice PGE GKS.

Ostatni kontrkandydat Lesiaka - Jacek Zieliński dołączył do kolegów w ostatniej chwili. Kolejorz odpadł jako ostatnia polska drużyna z europejskich pucharów. Lech w rewanżowym spotkaniu zagrał dość słabo, ale miał swoje okazje do zdobycia gola. Jednego nie uznał arbiter, a szkoda, bo powinien. Niemniej jednak poznaniacy przegrali trzeci mecz z rzędu. Dwa spotkania w lidze i jedno w pucharze. Jeszcze ostatnią porażkę w ekstraklasie z Cracovią można uznać, jako odpoczynek przed pucharami, ale przegraną z Club Brugge już nie. Teraz zapewne zacznie się wyprzedaż w Poznaniu. A miało być tak pięknie...

Dlaczego padło na Lesiaka?

Andrzej Lesiak objął stery w KGHM Zagłębiu w czerwcu tego roku. Mógł więc spokojnie przygotować zespół do rozgrywek w ekstraklasie. Start okazał się klapą dla mało doświadczonego szkoleniowca. Ekipa z Lubina przegrała cztery spotkania w lidze. Mało tego - strzeliła tylko dwa gole i straciła aż trzynaście. Miarka się przebrała, kiedy Zagłębie zostało pokonane przez czwartoligowy Piast Kobylin w Remes Pucharze Polski.

Lesiak prowadząc Zagłębie twierdził, że piłkarze, którzy są w kadrze są zbyt słabi na ekstraklasę. Wymienił nawet nazwiska tych zawodników. Tym samym zniechęcił do siebie graczy Miedziowych. Z racji tego, że piłkarze zazwyczaj do potulnych nie należą stało się tak, jak się stało. Tak też było i za kadencji Roberta Jończyka. Jak to się skończyło wszyscy wiemy. Zagłębie po Jończyku objął Orest Lenczyk i Miedziowi zaczęli nagle wygrywać. Cud? Wiadomo także, że Lenczyk nie jest typem trenera, który pozwoli sobie na rządzenie przez piłkarzy.

Z niecierpliwością czekamy co przyniesie kolejny tydzień. Komu tym razem trafi się ten niechlubny tytuł antybohatera. Może będzie nim wymieniany wcześniej Rafał Ulatowski. Jego podopiecznych czeka ciężki bój we Wronkach z Lechem. A może naszym nominowanym zostanie opiekun Kolejorza? Być może "zabłyśnie" jakiś zawodnik. O tym już niebawem.

Źródło artykułu: