Ten transfer był sporym zaskoczeniem. W drugiej połowie lipca ogłoszono, że Jakub Świerczok za dwa miliony euro przechodzi z Piasta Gliwice do japońskiego zespołu Nagoya Grampus.
Przeciwny takiemu ruchowi jest Tomasz Hajto, który na antenie Polsatu Sport powiedział, że Świerczok "wrócił z podkulonym ogonem do Piasta". Tam strzelił kilka bramek, pojechał na Euro, aby następnie trafić do Japonii.
- Reprezentacja była mu potrzebna tylko po to, żeby wyjechać dalej. Skoro wybrał Japonię, nie myśli już o kadrze - stwierdził były piłkarz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rośnie nowa gwiazda futbolu. Przepiękny gol!
W obronę wziął Świerczoka dziennikarz Roman Kołtoń, który uznał, że powołanie 28-latka było logicznym posunięciem wobec kontuzji Krzysztofa Piątka i Arkadiusza Milika. Pomiędzy tą dwójką wywiązała się zażarta dyskusja. Obaj obstawali przy swoim. - Nie mam słów... - skwitował Kołtoń.
- Perspektywa kariery Świerczoka jest taka, że nie poradził sobie w czołowym zespole w Bułgarii, gdzie odbił się od ściany. Waldemar Fornalik przygotował go w Gliwicach, po czym pojechał na Euro po to, żeby pojechać do Japonii. Ambicja w jego przypadku jest równa zero - tłumaczył Hajto.
Do tej pory Jakub Świerczok rozegrał w barwach Nagoya Grampus cztery mecze. Strzelił jednego gola. Zespół zajmuje czwarte miejsce w J-League. 28-latek nie znalazł się w szerokiej kadrze na najbliższe mecze reprezentacji.
Czytaj także:
- To jest po prostu nokaut. Wymowna opinia kibiców na temat Lewandowskiego
- Zmiennik Lewandowskiego zabawił się z rywalami. Zobacz skrót meczu Bremer SV - Bayern Monachium