Piłkarze Radomiaka Radom zdołali odrobić dwa gole straty w Gdańsku. - To był na pewno emocjonujący mecz. Obie drużyny stworzyły fajne widowisko i stąd wynik 2:2. My mieliśmy plan na ten mecz, natomiast on nie wszedł w życie. Byliśmy przygotowani na to, że Lechia ruszy na nas i zdominuje mecz i rzeczywiście tak było - powiedział Dariusz Banasik, trener klubu z Radomia.
- Na pierwsze 20 minut nie wyszliśmy z szatni, a bramka od razu wisiała w powietrzu. Od momentu drugiej bramki może dzięki naszej mobilizacji mecz się wyrównał. Jeszcze w I połowie Mateusz Radecki miał szansę i mogliśmy coś strzelić, ale i stracić, bo Lechia miała kilka sytuacji. Druga połowa była całkowicie inna. Nie po to czekaliśmy tyle na PKO Ekstraklasę, by się bać i drżeć o wynik. Chcieliśmy walczyć o kontaktową bramkę i powiedziałem zawodnikom w szatni, że jak strzelą na 2:1, to kwestia wyniku jest otwarta. Jedną bramkę zdobyliśmy po golu Machado, a drugą po rzucie karnym - dodał Banasik.
Do końca spotkania były duże emocje. - Przy wyniku 2:2 żaden zespół nie kalkulował, każdy chciał wygrać. My nie broniliśmy wyniku, wpuściliśmy nowych zawodników ofensywnych i mogliśmy pokusić się o strzelenie bramki. Szanujemy punkt, bo graliśmy z solidnym przeciwnikiem i z solidną marką. Nie straszna nam PKO Ekstraklasa, to optymizm na przyszłość. Dziękuję kibicom, którzy przyjechali i nas dopingowali. To był fajny spektakl. Teraz dwa tygodnie przerwy na reprezentację i przygotowujemy się do kolejnego spotkania - ocenił trener Radomiaka.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: cudowne uderzenie z rzutu wolnego. Nie uwierzysz, kto strzelał
Przed spotkaniem Banasik zapytany o to czy będzie zadowolony z remisu podkreślał, że wszystko zależy od kontekstu spotkania. - Mówiłem, że jak będzie z 0:2 na 2:2, to będę zadowolony. Przegrywając na wyjeździe 0:2 nie jest łatwo się podnieść i szacunek dla mojego zespołu. Jak najbardziej jestem zadowolony z tego punktu - przyznał.
Niedosyt mogą czuć gdańszczanie. - Alex Ferguson w takich sytuacjach mawiał: Futbol, cholera jasna. Teraz się o tym przekonaliśmy. Zdominowaliśmy mecz od początku, przez 20 minut nie oddawaliśmy piłki i bramki wisiały w powietrzu. Później straciliśmy koncentrację na kilka minut i straciliśmy bramkę, później był przypadkowy karny i mecz wymknął się spod naszej kontroli. Ja chciałem wpuścić dwóch ofensywnych zawodników - Conrado i Diabate, bo chcieliśmy grać o pełną pulę. Później wszedł jeszcze Flavio Paixao, jednak nie udało się wygrać i jestem rozczarowany wynikiem - nie krył Piotr Stokowiec.
- W większości fragmentów prezentowaliśmy się dobrze. Szkoda ostatniej sytuacji Diabate, który mógł zdobyć bramkę. Nie chcę specjalnie się użalać, ale celem Lechii jest gra w czubie tabeli. Taki cel sobie postawiliśmy i mimo gorzkiej pigułki jesteśmy w czubie tabeli i tak chcemy trzymać. W wyścigu zbrojeń trudno się ścigać, ale nieźle zaczęliśmy sezon i z podniesioną głową możemy grać i walczyć, czekać aż nasi zawodnicy będą dochodzić do zdrowia - dodał trener Lechii Gdańsk.
W najbliższym czasie do dyspozycji sztabu Lechii nie będzie Marco Terrazzino. - Naderwał więzadło przyśrodkowe w kolanie. Będzie kilka tygodni przerwy, choć nie chcę się bawić w rokowania. Przez najbliższe tygodnie nie będzie do dyspozycji - wyjaśnił.
Czytaj także:
Współwłaścicielka Lecha wyszła z cienia
Cracovia wstaje z kolan