Andrij Szewczenko chciał pozostać selekcjonerem reprezentacji Ukrainy

Getty Images /  Valerio Pennicino - UEFA / Na zdjęciu: Andrij Szewczenko
Getty Images / Valerio Pennicino - UEFA / Na zdjęciu: Andrij Szewczenko

Andrij Szewczenko po zakończeniu Euro 2020 niespodziewanie odszedł z posady selekcjonera reprezentacji Ukrainy. Legenda naszych wschodnich sąsiadów zdradza, że to nie była jego decyzja.

W tym artykule dowiesz się o:

Reprezentacja Ukrainy okazała się jednym z pozytywnych zaskoczeń Euro 2020. Piłkarze naszych wschodnich sąsiadów odpadli z turnieju w ćwierćfinale. Dlatego też ze sporym zaskoczeniem przyjęto informację, że po dość dobrym wyniku z posady selekcjonera odszedł Andrij Szewczenko.

Legendarny napastnik Dynamo Kijów i AC Milan po kilku tygodniach od zakończenia pracy z kadrą postanowił podsumować swoje dokonania podczas specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej. - To było cudowne 5 lat, a ja dobrze się bawiłem. Byliśmy jednością - zauważył.

- Najważniejszym pytaniem jest chyba to o powód braku kontynuacji mojej pracy. Cóż, po mistrzostwach Europy postanowiliśmy przedłużyć kontrakt. Po powrocie do Kijowa spotkałem się więc z prezydentem federacji, który został o tym poinformowany. Odpowiedział mi wtedy, że nie jest gotowy do omówienia tego punktu i dlatego poleciałem na wakacje. Spotkałem go ponownie na finale Euro, ale nie było już mowy o dalszej współpracy - powiedział dalej Szewczenko.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie można się nie wzruszyć. Reakcja ojca znanego piłkarza mówi wszystko

Podczas spotkania z dziennikarzami Szewczenko jednoznacznie określił, że odejście z posady selekcjonera Ukrainy nie było jego decyzją. - 10 lipca mój kontrakt dobiegł końca, więc ogłosiłem to w mediach społecznościowych. W żaden sposób nie powiedziałem, że odchodzę. Ogłosiłem jedynie wszystkim, że moja umowa się skończyła - zaznaczył.

Nowym trenerem kadry naszych wschodnich sąsiadów został Ołeksandr Petrakow. Jego debiut przypadł na wyjazdowy mecz z Kazachstanem w Eliminacjach MŚ 2022, który zakończył się niespodziewanym remisem (2:2).

Komentarze (0)