Siedem zwycięstw, jeden remis, 22 punkty, bilans bramkowy 16:1 i 1. miejsce w tabeli III ligi grupy 3 - tak wygląda aktualna sytuacja ekipy LKS Goczałkowice-Zdrój.
Nic dziwnego, że przy takich wynikach wszyscy pieją z zachwytu i już widzą zespół w lidze wyżej. Wielki powrót do drużyny Łukasza Piszczka ma swoje oddziaływanie na to, jak gra i jakie wyniki osiąga LKS.
Goczałkowicka ekipa już teraz jest postrzegana w roli jednego z głównych faworytów do awansu. Droga jednak jest bardzo długa, a sam Piszczek... Nawet nie bierze tego pod uwagę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramka-marzenie! Można oglądać do znudzenia
Były reprezentant Polski tonował nastroje, żeby nikt zbyt mocno się nie podpalał. - My nie myślimy w ogóle o awansie. Nie wiem, skąd wszystkim wzięło się to w głowie, że pragniemy awansować - mówił niedawno dla WP SportoweFakty. - My chcemy w tej lidze po prostu zająć wysokie miejsce i od początku sezonu założyliśmy sobie taki cel.
Przypomnijmy, że Piszczek po sezonie 2020/2021 zakończył swoją zawodową karierę, w której reprezentował barwy m.in. Herthy Berlin czy przez ostatnich jedenaście lat Borussii Dortmund. W tym czasie był też jednym z filarów reprezentacji Polski.
Do LKS Goczałkowice-Zdrój wrócił po 20 latach i pełni w tej drużynie rolę grającego asystenta trenera. - Przyszedłem sobie tutaj do Goczałkowic pograć z chłopakami w piłkę na ciekawym jeszcze poziomie - wyjaśniał powody swojej decyzji.
Zwycięstwo naszej drużyny z MKP CARINA Gubin (2:0). Strzelcami bramek w tym meczu dla @lksgoczalkowice byli Maciej Kazimierowicz oraz Filip Matuszczyk.
— LKS Goczałkowice-Zdrój (@lksgoczalkowice) September 11, 2021
Gratulujemy! #GOLczalkowice #rozgrywki #liga3 pic.twitter.com/mLheiLArmZ
Zobacz także:
Prośba do piłkarzy Legii Warszawa. Przestańcie płakać, zacznijcie grać
Dramatyczne sceny na boisku! Wzywano helikopter LPR