- Często mnie ktoś pyta, czy chciałbym cofnąć czas. Nie, nie chciałbym. To wszystko wydarzyło się po coś, ukształtowało mnie - przekonuje.
Wypadek, w którym Przemysław Świercz stracił nogę, dla wielu mógłby być końcem. Dla niego był początkiem nowego, ekscytującego życia. Dziś 40-latek jest kapitanem reprezentacji Polski w amp futbolu, która na mistrzostwach Europy w Krakowie broni brązowego medalu.
- Mam nadzieję, że kolejny raz pokażemy na turnieju trochę zaciętości i zaangażowania. Kto wyciągnie z tego tylko emocje sportowe - super, jesteśmy zadowoleni. Ale jeśli komuś damy trochę inspiracji, by coś w sobie zmienić na lepsze, to tym lepiej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sędzia popełnił koszmarny błąd. Jego reakcja stała się hitem sieci
"Czas się pożegnać, umieram"
O swojej historii opowiedział na łamach książki "Jedną nogą w finale", która przedstawia ludzi, dla których futbol stał się szansą na nowe życie. Ludzi, których nie złamały dramatyczne wydarzenia i trudne realia niepełnosprawności.
Dla Przemysława Świercza futbol długo był numerem jeden, jednak już w szkole średniej zawodnik Narwi Ostrołęka ocenił, że piłka chleba nie da. Podczas studiów na warszawskiej AWF miłość do piłki osłabła, wyżej w jego rankingu było już pływanie czy taniec. W 2009 roku futbol istniał dla niego już przede wszystkim w telewizji.
Nie mógł wtedy przypuszczać, że droga do opaski kapitana reprezentacji Polski rozpocznie się dla niego w Norwegii. Na szosie niedaleko Stavanger, gdy prowadzony przez niego motocykl zderzy się z samochodem.
- Pierwsze pytanie gdzieś z tyłu głowy: "Coś ty najlepszego zrobił? Jak ty powiesz o tym rodzicom?". Pierwszy obraz, jaki pamiętam po wypadku, to że leżę na asfalcie, wokół mnie dużo ludzi, a ja widzę kątem oka porozrzucane resztki motocyklu. Podchodzi kolega zapytać, jak się czuję. Staje nade mną i aż go cofnęło. Nie był w stanie ze mną rozmawiać - wspomina w rozmowie z dziennikarzem portalu weszlo.com, Leszkiem Milewskim.
Pierwsza reakcja? Sprawdzenie czucia. Ręce bolą, kręgosłup też działa. - Patrzę na moje nogi - lewa OK, ale prawa bardzo nienaturalnie wygięta.
Karetkę, transport helikopterem do szpitala pamięta jak przez mgłę. W jego pamięci na zawsze zostanie za to obraz, który pojawił się w jego głowie po otrzymaniu narkozy.
- Dosłownie czułem się tak, jakby przyciągała mnie czarna dziura. Nie potrafię tego inaczej ubrać w słowa. Coś w tej czarnej dziurze ciągnęło mnie mocno w dół. Tak jakby ktoś złapał mnie za rękę i chciał tam zabrać. Nie chciałem się temu poddać. Myślałem: "Chcę zostać na górze. Chcę żyć". W pewnym momencie ta ręka mocno mnie szarpnęła w dół i poczułem, że jej się poddaję. Pomyślałem: "Widocznie tak wygląda śmierć. Czas się pożegnać. Umieram". Tak to sobie tłumaczyłem. Ale potem obudziłem się po operacji. Cały czas mając w pamięci… przegraną walkę o życie, bo tak to traktowałem. Zorientowałem się jednak, że mimo to żyję. Nigdy się nie dowiem, na czym polegał ten moment - opowiada Świercz.
Nowe życie
Gdy się obudził zrozumiał, że dostał drugą szansę. - Ujęcie nogi to nie jest informacja, którą łatwo przyjąć. Ale ja jednak wtedy, po tamtym doświadczeniu, skupiłem się przede wszystkim na tym, że nie umarłem. Myślałem: Dobra, mam drugą nogę, mam ręce, mam serce, mam głowę. Żyję! To najważniejsze.
Wypadek zdarzył się w czerwcu, we wrześniu Świercz już wrócił do pracy na pływalni. Sam też wznowił treningi, jednak wciąż szukał czegoś innego. Czuł, że chce trenować sport zespołowy. Przełom nastąpił w 2011 roku, gdy trafił na relację z pierwszego zgrupowania reprezentacji w amp futbolu.
- Jak tylko to zobaczyłem, moje serducho prawie wyskoczyło z piersi - wspomina.
I już pierwszy trening dał mu pewność, że znalazł swoje miejsce. Świercz na własne oczy widział, jak rozwija się amp futbol w Polsce, jak trafia do społecznej świadomości i zmienia postrzeganie niepełnosprawności. Momentem przełomowym były mistrzostwa świata w 2014 roku w Turcji, gdzie Biało-Czerwoni zajęli czwarte miejsce. Z kolei trzy lata później przyszedł brąz na mistrzostwach Europy.
- Po powrocie z Turcji zainteresowanie przerosło nasze oczekiwania. Wizyty w programach telewizyjnych. Duże wywiady w prasie. Myślę, że wtedy przebiliśmy się do świadomości Polaków, a przynajmniej tych, którzy aktywnie interesują się sportem. Potem przyszedł brązowy medal na mistrzostwach Europy, który ugruntował pozycję - po to jedzie się na turnieje, żeby przywozić stamtąd medale. To też pomaga w przekazie medialnym.
Wielką rolę w promowaniu drużyny odegrał Robert Lewandowski. Najlepszy napastnik świata od lat jest ambasadorem kadry amp futbolu, a jego marka RL Coffee jej sponsorem.
- Pierwszy raz spotkaliśmy się we Wrocławiu przed ich meczem z Nigerią. Pół żartem, pół serio pytaliśmy go: "Robert, nie jest niewygodnie tak grać dwoma nogami? Nie plącze wam się między nogami piłka?". Na tym samym poziomie żartu zagrał Robert, i powiedział: "Faktycznie, niektórym w kadrze druga noga przeszkadza". Potem wyraził swój podziw dla nas - ujawnia Świercz.
"To nadaje wszystkiemu sens"
40-letni kapitan kadry amp futbolistów nie ukrywa, że napastnik Bayernu Monachium to człowiek, na którym młodzi ludzie powinni się wzorować
- To jest na obecną chwilę taki wzór sportowca, profesjonalizmu, zawodnika, który ma jasno określone cele. Potrzebna jest wiara, ale i konsekwencja. Robert jest naszym ambasadorem, sponsorem, ale chyba nikt nie ma wątpliwości: to samo powiedziałbym o nim i bez tego. Może takiej osoby brakowało mi lata temu w Ostrołęce? - zastanawia się.
Dziś Świercz jednak niczego nie żałuje. Wypadek sprawił, że zmieniło się jego podejście do życia.
- Spotykam się z dziećmi w szkołach, mam też wystąpienia motywacyjne. Opowiadam o tym, że można znaleźć rozwiązanie. I właśnie to nadaje mojej amputacji sens. Jeśli jedna osoba ze spotkania ze mną znajdzie dla siebie coś, co jej pomoże w życiu, to wspaniale - zauważa.
We wtorek reprezentacja Polski w amp futbolu zmierzy się z Izraelem w drugim swoim meczu na tegorocznych mistrzostwach Europy. W pierwszym spotkaniu Biało-Czerwoni pokonali Ukrainę 3:0.
Początek meczu o godz. 17:30.