Maciej Szczęsny zirytowany. "Dyskusja wokół Wojtka zaczyna mnie drażnić"

PAP/EPA / Rafal Oleksiewicz / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny
PAP/EPA / Rafal Oleksiewicz / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny

- Prawda jest taka, że przez całe życie Łukaszowi Fabiańskiemu się współczuło, a od Wojtka wymagało - twierdzi Maciej Szczęsny. Ojciec bramkarza Juventusu ocenił ostatnie występy syna w meczach reprezentacji Polski.

[b]

Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Jak ocenia pan obecną formę syna?[/b]

Maciej Szczęsny, były reprezentant Polski, ojciec Wojciecha Szczęsnego: Od razu zaznaczę: widziałem wyłącznie mecze Wojtka w reprezentacji. Występów ligowych w Juventusie, za które ostatnio Wojtka łajano w internecie - nie. Niespecjalnie miałem czas i potrzebę.

W Juventusie popełnił kilka ewidentnych błędów, które kosztowały drużynę punkty. A co może pan powiedzieć o dyspozycji Wojtka na podstawie występów w kadrze?

W tym roku na pewno źle ustawił się przy bramce na 0:1 w meczu z Węgrami (3:3). Jeżeli chodzi o Euro 2020, to mam odmienną opinię od większości. Uważam, że przy żadnej ze straconych przez Polskę bramek nie mógł zrobić nic więcej. A już zwłaszcza przy golu na 0:1 ze Słowacją. Zareagował dobrze, szybko, właściwie, a to że Kamil Glik wstawił stopę i zmienił tor lotu piłki cztery metry przed jego nosem, w żaden sposób nie jest winą Wojtka. Gdy bramkarz wybije się z ziemi, już nie jest w stanie niczego skorygować w powietrzu. Wojtek też nie mógł, dlatego ja tych ogólnych pretensji nie rozumiem i nie podzielam.

A jeżeli chodzi o ostatniego gola z Anglią (1:1)? Pana syn mógł zrobić coś więcej?

Absolutnie nie. Widać było na wszystkich powtórkach: i zza pleców Harry'ego Kane'a, i zza bramki, że Wojtek był zasłonięty w momencie, gdy rywal oddawał strzał. Wychylał się w prawo, żeby zobaczyć piłkę, która dziwnym trafem, po raz kolejny w tym meczu, minęła głowę Jana Bednarka. Później zaczęła się jeszcze odkręcać w lewo. Wszystkim, którzy pytali mnie o tę bramkę, odpowiadałem w ten sam sposób: gdyby to Lewandowski strzelił takiego gola Pickfordowi, zastanawialibyśmy się, czy Pickford mógł zrobić coś więcej, czy pialibyśmy, że Lewandowski jest genialny, jedyny taki na świecie i oddał znakomity strzał?

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bramkarz popełnił błąd. Padł super gol


Czyli to jednak burza w szklance wody wokół Wojtka?

Tak jak mówiłem: nie oglądałem jego występów we Włoszech, a tam podobno co mecz, to babol. Nie będę się jednak wypowiadał w temacie, którego nie znam. Jeżeli chodzi o reprezentację - moim zdaniem krytykowanie go za występy w drużynie narodowej jest dużym błędem. Mogę też zapytać inaczej: gdyby w takich samych okolicznościach gola ze Słowacją (1:2) przepuścił Łukasz Fabiański, mówilibyśmy, że Fabian zachował się katastrofalnie, czy jednak współczulibyśmy mu, że Glik tak pechowo odbił piłkę? Prawda jest taka, że przez całe życie Fabiańskiemu się współczuło, a od Wojtka wymagało.

Pana syn stał się ofiarą własnego sukcesu?

Trochę nie chcę się w tym temacie babrać. Jeżeli chodzi o ostatni rok, to nie mam do niego zastrzeżeń poza meczem z Węgrami. Reszta to pasmo niefortunnych zdarzeń. Rozumiem rozżalenie kibiców, ale bierze się to między innymi z jednego powodu: faktu, do jakiego poziomu Wojtek doszedł. I jak prezentował się na przykład w wygranym meczu z Niemcami (2:0), czy meczu z Niemcami zremisowanym w Gdańsku (2:2). Bronił wtedy jak natchniony, udawało mu się wszystko. A jak mu się nie wszystko udaje, to nagle mówi się, że jest w fatalnej formie. To ja się znowu zapytam: kiedy Łukasz Fabiański zagrał jedno albo dwa takie spotkania jak Wojtek z Niemcami?

Na Euro 2016? Poza tym zawsze gwarantował solidny poziom.

Odpowiem: nigdy. Dlatego cała ta dyskusja wokół Wojtka zaczyna mnie trochę drażnić.

Ustaliliśmy już, że nie widział pan spotkań syna w Juventusie w ostatnim czasie. W takim razie, na bazie występów Wojtka w reprezentacji, widzi pan postęp w grze syna lub elementy, które mógłby poprawić?

Od kiedy zaczął występować w reprezentacji, zawsze odważnie grać nogami, podejmował ryzyko. Wychodził na pozycję obrońcom, którzy znajdowali się w trudnej sytuacji i pomagał im, żeby nie musieli kopać na ślepo do przodu. Takie pokazywanie się do gry kolegom było zawsze jego mocnym punktem. Dodatkowo poprawił grę nogami, choć pod tym względem i tak nieźle sobie radził. Natomiast wydaje mi się, że widywałem go w życiu w lepszej dyspozycji, również w reprezentacji.

To jak ocenić jego formę?

Nie ma co dramatyzować. Fakt, że w tej chwili nie błyszczy tak, jak wcześniej błyszczał, nie oznacza, że stał się słabym bramkarzem lub że nastąpił jakiś szalony regres.

Artur Boruc - złota inwestycja, która zwróciła się z nawiązką
"To nie jest wymówka". Włosi wiedzą, czemu Wojciech Szczęsny popełnia błędy

Źródło artykułu: