PKO Ekstraklasa. Czujność Hiszpana i niespodzianka stała się faktem

PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: piłkarz drużyny Jagiellonia Białystok Bojan Nastić (z prawej) i Joao Amaral (z lewej) z zespołu Lech Poznań
PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: piłkarz drużyny Jagiellonia Białystok Bojan Nastić (z prawej) i Joao Amaral (z lewej) z zespołu Lech Poznań

Jagiellonia Białystok pokonała 1:0 (0:0) Lech Poznań w meczu 9. kolejki PKO Ekstraklasy. Goście bedą zapewne pluć sobie w brodę, bo mogli rozstrzygnąć spotkanie już w pierwszej połowie. Gospodarzom wystarczył kolejny błysk geniuszu Jesusa Imaza.

Ze Stadionu Miejski w Białymstoku, Kuba Cimoszko - WP SportoweFakty.

Mecz Jagiellonii Białystok z Lechem Poznań mógł mieć tylko jednego faworyta. Pierwsi nie wygrali poprzednich sześciu meczów, podczas gdy drudzy ciągle pozostawali niepokonani w obecnym sezonie. A jednak było coś co pozwalało zakładać, że czeka nas ciekawe spotkanie.

Kibice gospodarzy mogli pokładać swoje nadzieje w historii spotkań obu drużyn. Goście po raz ostatni wygrali tu w 2013 roku, a ogółem w XXI wieku odnieśli na tym terenie tylko dwa zwycięstwa. I choć trudno wierzyć w tego rodzaju klątwy, to po raz kolejny los dał powód do zastanowienia się nad tą kwestią.

Od początku meczu było widać kto jest obecnie w lepszej dyspozycji. Lech przy akompaniamencie około tysiąca swoich kibiców przystąpił do zmasowanego ataku bramki Jagiellonii. Jego piłkarze wielokrotnie wchodzili pod pole karne indywidualnymi akcjami środkiem, szybkimi wymianami podań na skrzydłach lub długimi przerzutami, jak i po prostu po łatwych stratach rywali. Problem pojawiał się jedynie z finalizacją sytuacji. Albo świetnie bronił Pavels Steinbors, albo brakowało celności w decydującym momencie. Doskonałe okazje do otwarcia wyniku zmarnowali m.in. Joao Amaral czy Jesper Karlstrom.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się stało?! Po trzech sekundach prowadzili 1:0

W pierwszej połowie Jagiellonia została zepchnięta przez Lecha do ultradefensywy i ograniczyła się głównie do przeszkadzania. Wyjścia z akcjami zaczepnymi i wejścia pod pole karne przeciwnika można by policzyć na palcach jednej ręki, a realne zagrożenie bramki miało miejsce tylko dwukrotnie. W 35. minucie Tomas Prikryl wstrzelił płaską piłkę w pole karne, a Fiodor Cernych efektownym "krzyżakiem" chybił o centymetry. Z kolei w końcówce Jesus Imaz znalazł się w sytuacji sam na sam z Filipem Bednarkiem, który ostatecznie wygrał ten pojedynek.

Udana końcówka pierwszej części jakby dodała pewności siebie białostoczanom. Drugą zaczęli bowiem o wiele lepiej, a bardzo dobrą decyzją okazała się decyzja Ireneusza Mamrota w przerwie o zmianie Krzysztofa Toporkiewicza i wprowadzeniu na boisko Karola Struskiego. Wyprowadzenie piłki do ataku zaczęło wyglądać nieco lepiej, dzięki czemu pojawiły się groźniejsze akcje zespołowe i kontrataki.

Po zmianie stron Lech niespodziewanie radził sobie dużo gorzej. Jego przewaga na boisku stopniała, a przede wszystkim brakowało już takiej pewności z tyłu jak wcześniej. W 71. minucie nadeszły tego konsekwencje. Israel Puerto zagrał kilkudziesięciometrową długą piłkę w pole karne, a kompletnie nieudanie wybijał ją Bartosz Salamon. Dużą czujność zachował Imaz, który najpierw opanował bezpańską futbolówkę i po chwili ze stoickim spokojem posłał ją obok Bednarka.

Kibice gospodarzy po raz pierwszy od kilku tygodni mogli świętować otwarcie wyniku przez swoją drużynę. A że akurat prezentowali specjalnie przygotowaną na ten mecz oprawę, to cała sytuacja wyglądała naprawdę efektownie.

Jagiellonia nabrała wiatru w żagle i chciała pójść za ciosem. Napór mógł przynieść efekt już po kilku chwilach, gdy znowu kapitalną szansę miał Imaz. W sytuacji sam na sam z Bednarkiem trafił jednak w słupek, a dobitka rezerwowego Michała Żyry przeszła obok słupka. Nieco później ten drugi zawodnik miał kolejną okazję, ale został zablokowany.

Piłkarze Lecha jakby przez dłuższy okres nie mogli się otrząsnąć po nieco niespodziewanym dla siebie przebiegu wydarzeń. W ostatnich minutach jednak mocno przycisnęli i byli o krok od wyrównania. Wprowadzony na końcówkę Filip Marchwiński chybił z bliskiej odległości, a kilka chwil chwil później uderzenie z woleja Pedro Tiby zablokował głową stojący przed bramką Puerto.

Jagiellonia Białystok - Lech Poznań 1:0 (0:0)
1:0 - Jesus Imaz 71'

Składy:

Jagiellonia Białystok: Pavels Steinbors - Tomas Prikryl (90+3' Bartosz Bida), Bogdan Tiru, Israel Puerto, Michał Pazdan, Bojan Nastić - Martin Pospisil, Krzysztof Toporkiewicz (46' Karol Struski), Taras Romanczuk - Jesus Imaz (89' Kacper Tabiś), Fiodor Cernych (68' Michał Żyro).

Lech Poznań: Filip Bednarek - Joel Pereira, Bartosz Salamon, Lubomir Satka, Pedro Rebocho - Adriel Ba Loua (82' Artur Sobiech), Nika Kwekweskiri (65' Pedro Tiba), Jesper Karlsroem (82' Dani Ramirez), Jakub Kamiński (65' Michał Skóraś) - Joao Amaral (87' Filip Marchwiński) - Mikael Ishak.

Żółte kartki: Taras Romanczuk - Jesper Karlstroem, Dani Ramirez.

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Źródło artykułu: