Jak zajmować się córką? O czym z nią rozmawiać? To problemy wielu ojców, zwłaszcza młodych. Z chłopakiem, wiadomo, można pójść na boisko. Pola Jakubowska wybawiła ojca, Ariela, z podobnych rozważań i postanowiła grać w piłkę. Dziś ma 17 lat i za sobą debiut w Ekstralidze Kobiet.
- Tak naprawdę nie było tak, że ona miała jakieś nietypowe hobby. To były normalne zabawy dla dziewczynek, ale zwykle związane z ruchem, w berka, w chowanego i tak dalej - opowiada Ariel Jakubowski.
Piłka dla Poli była wyborem naturalnym. - Zawsze ta piłka gdzieś była, w pokoju, w korytarzu, więc się kopało. Raz nawet w wazon - śmieje się Pola Jakubowska. - Nie pamiętam za dobrze, jak ojciec grał zawodowo, ale pamiętam, że jako dziewczynka jeździłam na mecze.
Sfokusowana na futbolu
Ariel, który ma na koncie ponad 200 meczów w Ekstraklasie, zaznacza, że nigdy nie miał marzeń związanych z karierą córki. - To był od początku jej wybór, a nie spełnianie moich ambicji. Oczywiście, w jakiś sposób była ukierunkowana na sport. Ale ja nigdy nie naciskałem, żeby to była piłka. Próbowała swoich szans w siatkówce, ale nie pasowało jej. Chciała grać w piłkę - mówi tata Poli.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: Kibice Realu pytają czy to Cristiano Ronaldo?
Można powiedzieć, że na futbol córkę piłkarza nakierowało życie. - Była na meczach, czasem jeździła ze mną na treningi. Wtedy siedziała na trybunach i oglądała zajęcia. Może coś z tego jej zostało - zastanawia się ojciec.
Ariel ma na koncie występy w wielu mocnych polskich klubach, m.in. GKS Katowice, Lechu Poznań, Wiśle Płock, Jagiellonii Białystok, Odrze Wodzisław i Ruchu Chorzów.
Pola Jakubowska jest drugą córką zawodnika Ekstraklasy, która sama zadebiutowała na najwyższym poziomie rozgrywkowym, w Ekstralidze kobiet. Pierwszą była Daria Sokołowska, 18-latka występująca obecnie w olsztyńskim klubie Sportis KKP.
Pola zaczynała w warszawskiej szkółce Happy Football, którą prowadził jej tata wraz z kolegą z Ruchu Chorzów Michałem Pulkowskim. Z czasem przeniosła się do Warszawskiej Akademii Piłkarskiej, a potem do Pragi Warszawa. Tata podkreśla, że zawsze miała wielkie szczęście do trenerów. Piotr Zaremba i Bartosz Gąsior "to byli prawdziwi pasjonaci, jakich mało w futbolu".
- Będąc w Pradze, zrozumiałam, że chcę spróbować potraktować piłkę poważniej, że to jest coś, co chcę robić - mówi zawodniczka.
- Pola grała zawsze na 100 procent, ale wiele dziewczyn przychodziło na treningi w celach bardziej rekreacyjnych. Nie każdy musi grać w piłkę, ale jak chcesz się rozwijać, musisz szukać w pewnym momencie bardziej wymagającego środowiska. A ona była mocno sfokusowana na futbolu - mówi Ariel.
Ojciec oczywiście trochę pomógł wspólnymi treningami. W czasach pandemii trenowali dużo nad panowaniem nad piłką, techniką. Do tego dorzucili ćwiczenia "pod pozycję".
Byłem dumny, gdy przegrywałem
- Nie tak, że ją ciągnąłem i narzucałem jakieś ćwiczenia. Raczej woleliśmy grać w piłkę. Mieliśmy taką grę 3-3-3. Trzy karne, trzy wolne i trzy razy jeden na jednego. Grywaliśmy też w siatkonogę. Oczywiście, na początku robiliśmy takie przepisy, żeby wyrównać szansę, ale z czasem zaczęła robić takie postępy, że gdy miała 13-14 lat, już naprawdę musiałem się mocno wysilić, żeby wygrać. A gdy przegrywałem... byłem naprawdę dumny - mówi. - Widziałem po tych grach, jakie robi postępy. Była niesamowicie zmotywowana. Oczywiście trochę też wspólnie ćwiczyliśmy, żeby rozumiała, na czym polega gra na konkretnej pozycji. A więc na przykład przyjęcie i dośrodkowanie.
Pola, tak jak tata, gra w bocznych sektorach boiska, na obronie lub jako wahadłowa. - Najbardziej lubię oglądać Neymara i Messiego, ale gram na takiej pozycji, jakiej odpowiadają moje parametry - mówi.
Wybór idoli to nie przypadek. Pola woli oglądać piłkę mężczyzn niż kobiet. Kibicuje, tak jak ojciec, Barcelonie. Jak zaznacza Ariel, futbol nie był nigdy najważniejszym tematem ich rozmów przy obiedzie. Ale też zawsze oglądali razem mecze, analizowali, rozmawiali o treningach, omawiali transfery i Pola miała zawsze świetne rozeznanie. Ostatnio, po popisach Barcy w Lidze Mistrzów, nie mają więc powodów do optymizmu. Co innego, jeśli chodzi o karierę zawodniczki.
- Myślę, że ma predyspozycje i wielką pasję, może do czegoś w piłce dojść - ocenia drugi trener w Motorze Lublin, który ma na koncie mecz przeciwko Nowej Zelandii w kadrze narodowej. - Teraz są większe nakłady na futbol kobiet, staje się to coraz poważniejszym sportem, więc może być to sposób na życie. Z drugiej strony nigdy nie naciskałem na córkę, żeby robiła wielką karierę. Najbardziej chcę, żeby była szczęśliwa. Dziś mogę już powiedzieć, że futbol dał jej bardzo wiele. Życie między szkołą a treningami, wyjazdami, to wszystko spowodowało, że jest świetnie zorganizowana, obowiązkowa. Myślę, że jest dziś gotowa do życia.