Kibice nie mogli narzekać na brak emocji w niedzielnym hicie Premier League, choć wszystkie cztery bramki padły w drugiej połowie. Liverpool FC musiał zadowolić się podziałem punktów po starciu z Manchesterem City (2:2).
- To było ekscytujące spotkanie. Dzięki Bogu, że mieliśmy dwie połowy, bo w pierwszej graliśmy dokładnie tak, jak nie powinno się grać przeciwko City. W przerwie mogliśmy poprawić kilka rzeczy - mówił Juergen Klopp na pomeczowej konferencji prasowej.
Jedną z bramek dla "The Reds" zdobył Mohamed Salah. W 76. minucie Egipcjanin przeprowadził indywidualną akcję, poradził sobie z czterema obrońcami rywali i sprytnym uderzeniem pokonał Edersona.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ośmieszył czterech obrońców, a potem... Akcja nie z tej ziemi!
- Tylko najlepsi piłkarze na świecie potrafią strzelać takie gole. Coś absolutnie wyjątkowego, takich akcji się nie zapomina. Ludzie będą to wspominać nawet za 50-60 lat - niemiecki menadżer piał z zachwytu.
James Milner miał dużo szczęścia, w drugiej połowie mógł obejrzeć drugą żółtą kartkę. Pep Guardiola nie krył swojej irytacji. - Byłem za daleko od tej sytuacji, ale dobrze widziałem reakcję ławki City. Tak czy inaczej planowaliśmy zdjąć Jamesa z boiska - tłumaczył Klopp. Jego drużyna straciła pozycję lidera na rzecz Chelsea.
Czytaj także:
Angielskie media piszą o Fabiańskim
Pierwsza zmiana trenera w Premier League. Włoch pomoże beniaminkowi?