Przyznał się do posiadania materiałów z pornografią dziecięcą

Getty Images / TF-Images / Na zdjęciu: Christoph Metzelder
Getty Images / TF-Images / Na zdjęciu: Christoph Metzelder

- Ewidentnie szukał seksualnego dreszczyku emocji z tym, czego nie powinno się dotykać - tak o sprawie Christopha Metzeldera mówił jego obrońca. Dawny idol piłkarskich Niemiec dziś jest persona non grata nie tylko we własnym środowisku.

W tym artykule dowiesz się o:

Gra dla Realu Madryt to piłkarski szczyt marzeń, ale jego przygoda z Bernabeu nie była szczególnie satysfakcjonująca. Pobyt Niemca w Madrycie był naznaczony problemami fizycznymi, które nie pozwalały mu osiągnąć poziomu, jakiego oczekiwano od wicemistrza świata z 2002 roku. Był jednak uwielbiany w szatni, szanowany przez prasę i doceniany przez fanów.

Christoph Metzelder otrzymał na boisku hołd, którym nie pogardziliby nawet piłkarze pokroju Ikera Casillasa czy Raula Gonzaleza. W 2010 roku pożegnał się z futbolem z najwyższego poziomu. Do końca kariery grał już tylko w niemieckich klubach - Schalke 04 i Tus Haltern.

Najciemniej pod latarnią

W latach 2001-2006 Metzelder, jeden z najlepszych niemieckich piłkarzy pierwszej dekady XXI wieku, 47-krotny reprezentant kraju, srebrny (2002) i brązowy (2006) medalista mistrzostw świata pracował dla organizacji "Roterkeil.net", założonej przez księdza Jochena Reidegelda w Greven.

ZOBACZ WIDEO: Kamil Glik niesłusznie oskarżony o rasizm. Prezes PZPN zdradza jaki gest wykonał polski obrońca

Stowarzyszenie działa na rzecz ochrony dzieci przed wykorzystywaniem seksualnym i prostytucją. Pełnił rolę tak zwanego "anioła stróża", był uważany za współzałożyciela i głównego ambasadora tej organizacji. Metzelder wykorzystał swoją popularność do angażowania się w również w inne sprawy społeczne. Był ambasadorem "Stowarzyszenia Życzeń Serc" w Muenster. Organizacja specjalizowała się w doradztwie i pomocy w zakresie zadłużenia młodych ludzi.

W 2006 roku były gracz Borussii Dortmund i Realu Madryt założył także własną fundację "Zukunft Jugend". Jak sam mówił, to właśnie poprzez spotkania z młodymi ludźmi uświadomił sobie, że ​​coraz więcej dzieci w Niemczech boryka się z ubóstwem i brakiem perspektyw. Fundacja w szczególności wspierała projekty, które pomagają młodym ludziom na ich ścieżce akademickiej i zawodowej oraz promują ich umiejętności społeczne.

Podwójne życie

Nieskazitelny wizerunek Niemca zaczął umierać z końcem sierpnia 2019 roku. Wtedy prokuratura w Hamburgu wszczęła śledztwo przeciwko niemu w sprawie podejrzenia o rozpowszechnianie dziecięcej pornografii. Kilka tygodni przed rozpoczęciem postępowania swoje własne dziennikarskie śledztwo wszczął niemiecki "Bild".
 
Sąd Rejonowy w Hamburgu wydał następnie nakaz przeszukania jego lokalu mieszkalnego i służbowego, który został przeprowadzony 3 września 2019 roku. - Dzień 3 września 2019 roku był punktem zwrotnym, zawodowo, społecznie, osobiście - wspomina skompromitowany piłkarz.

Dokładnie rok później, prokurator z Duesseldorfu, któremu przekazano sprawę, wniósł przeciwko Metzelderowi zarzuty. Oskarżono go o przesłanie łącznie 27 dziecięcych treści pornograficznych trzem kobietom za pośrednictwem usługi krótkich wiadomości w aplikacji "WhatsApp". Ponadto, oskarżony miał posiadać 297 plików z pornografią dzieci i nieletnich na swoim telefonie komórkowym.

Proces nabrał rumieńców w lutym 2021 roku, kiedy w tygodniku "Die Zeit" oświadczenie złożył główny świadek procesu. Miało ono pogrążyć Niemca. Obrońca piłkarza publicznie nazwał kobietę "inicjatorem i prowokatorem", a sprawę klienta rzekomo "zabawką wyższych interesów".

- Pan Metzelder sam był przerażony, że istnieje coś takiego, jak podwójne życie. Jest teraz na terapii z tego powodu. Szukał seksualnego dreszczyku emocji z tym, czego nie powinno się dotykać. Prowadził podwójne życie, prowadził erotyczne rozmowy z kobietami, bawił się seksualnymi tabu i popełniał błędy. Ale nie jest pedofilem - zapewniał jego adwokat.

29 kwietnia 2021 roku odbyła się pierwsza i zarazem jedyna rozprawa przed sądem. Prokuratura nie zgodziła się na ugodę w postępowaniu karnym. Jednak w przypadku przyznania się do winy zaoferowała od 10 do 12 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu.

- Uzyskałem obciążające zdjęcia, które były swobodnie dostępne w Internecie i zrobiłem zrzuty ekranu - powiedział 40-latek.

Niemiec przyznał się do posiadania materiałów z pornografią dziecięcą. Przyznał też, że zrobił zrzut ekranu 18 plików. - Przyjmę wyrok i przepraszam ofiary przemocy seksualnej. Będę żył z poczuciem winy, że spowodowałem to zło społeczeństwu - mówił.

Ostatecznie Christoph Metzelder został skazany przez sąd na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu.

Persona non grata

Kiedy działalność przestępcza Niemca ujrzała światło dzienne, "Roterkiel.net" zdystansowało się od swojego byłego sponsora. Osoby kierujące stowarzyszeniem wyjaśniły, że ich myśli były z dziećmi, które zostały sfotografowane na przekazanych zdjęciach. Dodali również, że ofiarom nadużycia zadano niezmierzone cierpienie, którego nie można było naprawić.

40-latek zniknął z życia publicznego. Kiedy sprawa ujrzała światło dzienne, był prezesem Tus Haltern, swojego macierzystego klubu, i członkiem rady nadzorczej Preussen Muenster. Ustąpił z obu stanowisk. Zwrócił nawet Federalny Krzyż Zasługi i Order Zasługi Nadrenii Północnej-Westfalii z szacunku dla obecnych i przyszłych laureatów.

Czytaj także:
18 miesięcy gehenny, zderzenie ze ścianą i wreszcie spełnione marzenia kadrowicza 
Złe informacje z kadry! Bohater meczu z Anglią kontuzjowany

Komentarze (3)
avatar
Legionowiak 2.0
7.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gdyby był Polakiem i jeszcze duchownym, mógłby żyć spokojnie i dostatnie! 
avatar
Szef na worku
7.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A mógł zostać księdzem... 
avatar
yes
7.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Tym razem nie jest o Lewandowskim. I dobrze, że nie o Lewandowskim z Bundesligi - ileż razy można i tak często? Zresztą temat nieprzychylny.