Ciąg dalszy afery w PZPN. Wiemy, kiedy podłożono podsłuch u prezesa Kuleszy!

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: siedziba PZPN
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: siedziba PZPN

Afera związana z podłożeniem podsłuchu w siedzibie PZPN nabiera tempa. WP SportoweFakty ustaliły kolejne szczegóły w tej sprawie. Według wstępnych ustaleń wiadomo już, kiedy podłożono Kuleszy to urządzenie. Oto nowe informacje odnośnie tego skandalu.

W tym artykule dowiesz się o:

Przypomnijmy: 8 października WP SportoweFakty ujawniły, że w trakcie kontroli w biurze prezesa PZPN odkryto działające urządzenie podsłuchowe.

Teraz dotarliśmy do nowych faktów. Jak usłyszeliśmy, na podstawie analizy poboru energii oraz poziomu zużycia baterii ustalono, że urządzenie uruchomiono około połowy sierpnia, najprawdopodobniej w widełkach 9-22 sierpnia.

Co ciekawe, wybory nowego prezesa odbyły się 18 sierpnia.

Dotarliśmy również do raportu technika, który znalazł podsłuch w siedzibie PZPN. Przyznać trzeba, że jest on bardzo ciekawy.

Fragment raportu technika, który znalazł podsłuch
Fragment raportu technika, który znalazł podsłuch

Jak wynika z tego raportu, zasięg podsłuchu był szerszy, niż można było przypuszczać, bo wcześniej wydawało się, że ograniczał się tylko do pomieszczenia zajmowanego przez Cezarego Kuleszę.

Można było słuchać ze sporej odległości

Tak jak przypuszczano, odbiorca nadawanych fal radiowych (urządzenie nadawało na częstotliwości 418.000 MHz) nie musiał być aż tak blisko siedziby związku. Bo w raporcie czytamy: "Zasięg to 1-2 kilometry w linii prostej (przy dobrym stanie baterii i sprzyjających warunkach pogodowych)" - to dalsza część relacji technika.

Urządzenie było aktywne

Dokument, do którego dotarliśmy potwierdza też, że podsłuch był aktywny.
"Urządzenie nie było widoczne gołym okiem. Postanowiłem dokonać penetracji ręcznej. Między wełną mineralną zlokalizowałem czarny przedmiot. To urządzenie posiadało antenę, wbudowany mikrofon oraz przełączniki ON/OFF. Suwak był w pozycji ON (aktywny)" - czytamy w dokumencie.

"Szept słyszalny z kilku metrów"

Specjalista podkreśla też czułość urządzenia. "Ten nadajnik cechuje bardzo silna czułość mikrofonu… Szept był słyszalny z odległości kilku metrów".

Na tym etapie nie wiadomo jeszcze, kto za tym wszystkim stoi, a PZPN, do czasu wyjaśnienia sprawy, odmawia jakiegokolwiek komentarza. W piłkarskich kuluarach jednak mocno huczy i - jak powtarza wiele osób - "tu jeszcze będzie gorąco".

Albańska federacja uderza w Polaków!
Jest odpowiedź na zarzuty Albańczyków!

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jedna patrzyła na drugą. Kuriozalna bramka w meczu pań

Źródło artykułu: