GKS Katowice - Śląsk Wrocław 2:0 (trenerski dwugłos)

GKS Katowice przy komplecie publiczności wygrał z jednym z kandydatów do awansu, Śląskiem Wrocław, po niezłej grze 2:0. Zespół gości całą drugą połowę musiał grać w osłabieniu po tym, jak czerwoną kartką ukarany został obrońca Adam Marciniak. Była to tylko jedna z kilku kontrowersyjnych decyzji sędziego tego spotkania. Obaj trenerzy nie kryli na pomeczowej konferencji prasowej, że praca sędziego, delikatnie mówiąc, nie była najlepsza.

Ryszard Tarasiewicz (Śląsk Wrocław): Patrząc przez pryzmat wyniku to na pewno nie mogę być zadowolony, bo przecież przegraliśmy. Uważam jednak, że mój zespół zagrał bardzo dobre spotkanie. Nigdy nie bronię chłopców, kiedy zagrają słabszy mecz. Dzisiaj pokazali charakter. Przez większość meczu byliśmy stroną przeważającą, stworzyliśmy kilka dogodnych sytuacji do zdobycia bramki. Przy pierwszym straconym golu był ewidentny rzut wolny. Nie chcę wypowiadać się o pracy sędziego, ale nie może być tak, że sędzia puszcza grę, gdy obrońca ma założoną koszulkę na twarz. Następna sytuacja to faul zawodnika GKS-u na Sztylce, jak dla mnie ewidentna czerwona kartka. Później sytuacja z czerwoną kartką dla naszego zawodnika, a faul nie był tak groźny jak ten na Sztylce. Chłopak może mieć sezon z głowy, jest możliwość, że ma zerwane więzadła. Sędzia dopuścił do ostrej gry i uważam, ze miało to decydujące znaczenie na wynik meczu. Jeśli byśmy przegrali bez stylu moglibyśmy się zastanawiać, co dalej, ale jeśli będziemy grać tak jak dzisiaj wyniki przyjdą same.

Piotr Piekarczyk (GKS Katowice): Przed meczem miałem dylemat czy wystawić kilku zawodników do gry. Na przykład Kapias miał naderwany mięsień i zagrał dzisiaj praktycznie bez treningów w tygodniu. Cały czas był pod kontrolą i chwała mu za to, że zagrał i trzeba się cieszyć tylko, że kontuzja się nie odnowiła. Poza tym połowa drużyna narzekała na przeziębienie. Tak jak powiedział trener Śląska, był to mecz walki. Było to widowisko na dobry poziomie. Sędzia się pogubił, mylił się w jedną, jak i drugą stronę. Co do momentów kontrowersyjnych, to jak zobaczę zapis, wtedy się będę mógł wypowiedzieć. Przed meczem były pewne wątpliwości czy zagrać 4 czy 5 zawodników w środku pola. Jak było widać przy takim przeciwniku zdarzało się nam tracić piłkę i można podziękować Jackowi, że w pewnych momentach wybronił nam mecz. Były takie sytuacje, do których nie można dopuszczać. Proste błędy Piotrka Plewni, który się później zrewanżował i "zrobił" drugą bramkę. Widać brak zgrania Łukasza Wijasa i Bartka Iwana w środku pola. Można było się pokusić i stworzyć troszkę więcej sytuacji. W niektórych sytuacjach zabrakło nam zimnej krwi. Na pewno trzeba podziękować za doping, był to element, który przeważył szalę na naszą korzyść i spowodował, że chłopcy mieli przez cały mecz wiatr w plecy. Dla nas przede wszystkim ważne są te trzy punkty i z tego się musimy cieszyć.

Komentarze (0)