Piłkarze Legii załamani po kolejnej porażce. "To żenujące"

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu od lewej: Krystian Getinger i Tomas Pekhart
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu od lewej: Krystian Getinger i Tomas Pekhart

Legia Warszawa przegrała szósty ligowy mecz z rzędu i wciąż nie wydostała się ze strefy spadkowej. W niedzielę mistrzowie Polski w fatalnym stylu polegli w starciu ze Stalą Mielec. - Wina leży po naszej stronie - mówi Tomas Pekhart.

Tomas Pekhart wrócił do składu Legii Warszawa po paru tygodniach przerwy spowodowanej kontuzją nosa. Przeciwko Stali Mielec reprezentant Czech zagrał w specjalnej masce. Nie pomógł jednak swojemu zespołowi w przerwaniu fatalnej passy w meczach ligowych. Legia przegrała ze Stalą 1:3, choć to ona jako pierwsza strzeliła gola i przez moment wydawało się, że jest to dzień przełamania.

- Trudno znaleźć słowa po takim meczu. Do momentu strzelenia przez nas gola graliśmy nieźle. Potem zdobyliśmy bramkę i powinniśmy utrzymać ten wynik do przerwy. Tak się jednak nie stało. Szybko straciliśmy dwa gole i sytuacja zrobiła się trudna. Wszystko posypało się jak domek z kart - tłumaczył Pekhart po końcowym gwizdku.

Legioniści mieli dużą przewagę w posiadaniu piłki, oddali ponad cztery razy więcej strzałów niż rywal. Ciekawa jest natomiast statystyka rzutów rożnych. Dziesięć do jednego na korzyść Legii. Z tą różnicą, że Stal po tym jednym rzucie rożnym strzeliła w drugiej połowie gola na 3:1. - Do wyniku 1:0 Stal nie przekraczała linii środkowej boiska. W drugiej połowie się bronili, my próbowaliśmy atakować, ale nic z tego nie wynikało. W dodatku straciliśmy trzeciego gola po stałym fragmencie. Naprawdę nie wiem, co mam powiedzieć. To żenujące - powiedział Pekhart.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Oryginalna akcja zespołu Piotra Zielińskiego

- Na to, co się dzieje składa się wiele czynników. Mamy problemy z wykreowaniem sobie sytuacji bramkowych, tymczasem tracimy łatwe gole. W poprzednim sezonie strzelaliśmy sobie dla zabawy, a teraz mamy problem ze stworzeniem jakiejkolwiek okazji - dodał.

Okazuje się, że to nie zwolniony Czesław Michniewicz był problemem Legii. - Gdybyśmy wiedzieli, gdzie leży problem, nie bylibyśmy w tej sytuacji. Trudno powiedzieć. Problemem nie jest tu osoba trenera. Zmieniliśmy trenera, a wciąż jesteśmy w tej samej sytuacji. Wina leży po naszej stronie - podsumował czeski napastnik.

Teraz przed zespołami w PKO Ekstraklasie przerwa na mecze reprezentacji. Piłkarze do gry wrócą za dwa tygodnie. Wtedy Legia zagra na wyjeździe z Górnikiem Zabrze.

CZYTAJ TAKŻE:
Obrona Legii niczym dzieci we mgle. Zabawa napastnika Stali Mielec (wideo)
Były współwłaściciel Legii zaapelował do Mioduskiego

Źródło artykułu: