Rywal zaskoczył Kamila Glika. " To cios bezpośrednio wymierzony we mnie"

Getty Images / Quality Sport Images / Na zdjęciu: Kamil Glik (z prawej)
Getty Images / Quality Sport Images / Na zdjęciu: Kamil Glik (z prawej)

Kamil Glik został brutalnie sfaulowany przez reprezentanta Andory na samym początku meczu. - To nie była nawet sytuacja stykowa - skomentował doświadczony obrońca przed kamerami Polsatu Sport Premium 1.

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=7755]

Polska[/tag] bez większego problemu wygrała w meczu eliminacyjnym z Andorą (4:1). Na listę strzelców po stronie gości wpisali się Arkadiusz Milik, Kamil Jóźwiak i Robert Lewandowski, który był autorem dwóch bramek.

Od 21. sekundy podopieczni Paulo Sousy grali w przewadze liczebnej. Ricardo Fernandez uderzył łokciem Kamila Glika i został wyrzucony z boiska. To była najszybsza czerwona kartka w historii meczów międzypaństwowych.

Glik odniósł się do tej sytuacji w rozmowie z Marcinem Feddkiem. - Trafił mnie w ząb. Na szczęście jest ok, zęby mam dość zdrowe i twarde. Zaskoczył mnie ten cios, bo były to pierwsze sekundy meczu. To nie była nawet sytuacja stykowa, tylko był to cios bezpośrednio wymierzony we mnie. Kuriozalna sytuacja. Nie tylko ja dostaję czerwone kartki, ale też na mnie je robią - podsumował.

Grzegorz Krychowiak "wykartkował się" przed meczami barażowymi. Zagrożony był również 33-latek, jednak grał wyjątkowo ostrożnie. - Nie miałem nawet okazji. Może nie do końca to dobrze zabrzmi, ale nawet nie miałem sytuacji stykowej, żebym mógł się pokusić o żółtą kartkę. Jedyna sytuacja może w końcówce drugiej połowy, ale gdybym wykonał faul, to mogłaby być taka pomarańczowa kartka, być może czerwona. Nawet nie wiem czy z mojej strony był choćby jednej faul z mojej strony - stwierdził.

- W środku pomocy zawsze tego kontaktu masz więcej. Ja miałem dzisiaj mało kontaktów z rywalami, więc wbrew pozorom było to trudne zadanie - powiedział żartobliwie.

Polska pozostaje w grze o awans. - Minimum planu wykonane. Można gdybać, bo graliśmy mecz na Węgrzech i mogliśmy zdobyć dwa punkty więcej, ale z drugiej strony patrząc, gdybyśmy tego meczu nie zremisowali, to nie wiem, czy Węgrzy też do końca by nie grali. Czy remis na Wembley można było wyciągnąć? Nie wiem, też może, ale to też gdybanie - tłumaczył.

- Myślę, że zespół się dotarł. Drużyna ma trochę więcej stabilności. Na początku trener na pewno znał nas z nazwisk, jednak to jest inaczej, jak dotknie zawodników bezpośrednio. Trener na pewno też tego potrzebował, także uważam, że jakiś postęp jest - ocenił Glik. W ostatnim meczu eliminacji Polacy zmierzą się z Węgrami (15 listopada).

Czytaj także:
Co dalej z przyszłością Paulo Sousy? Już wszystko jasne!
Cash spełnił swoje marzenia. Zdradził, co mu powiedział Paulo Sousa

ZOBACZ WIDEO: Lewandowski szczerze o Złotej Piłce. "Są w tym momencie ważniejsze rzeczy"

Komentarze (0)