Reprezentacja Polski zrobiła niemiłą niespodziankę swoim kibicom i przegrała na Stadionie Narodowym z Węgrami (1:2). To jednak nie koniec eliminacji do mistrzostw świata w Katarze, bo podopiecznych Paulo Sousy czekają baraże.
Porażka sprawia jednak, że Biało-Czerwoni najprawdopodobniej nie będą rozstawieni. Wielu ekspertów i dziennikarzy krytykuje selekcjonera kadry za to, że nie wystawił ważnych zawodników w poniedziałkowym spotkaniu.
Wśród nich jest także Robert Warzycha. - Wydaje mi się, że składem z Andory powinniśmy zagrać przeciwko Węgrom. Przecież chodziło o ważną rzecz - powiedział były piłkarz m.in. Górnika Zabrze w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: grał im na nosie, ale miał pecha. Ochroniarz był jak... gepard!
- Skoro wiedzieliśmy, że gramy w barażach, to trzeba było zrobić wszystko, by zapewnić sobie rozstawienie. Nie wiem, czy selekcjoner to do końca przemyślał, postawił piłkarską Polskę na głowie - dodał.
Były reprezentant Polski przypomniał też o pierwszym spotkaniu eliminacji mistrzostw świata w Katarze. Wtedy Paulo Sousa debiutował jako selekcjoner, a Biało-Czerwoni zremisowali w Budapeszcie. Jego zdaniem ten mecz udowodnił, że kadrze na Stadionie Narodowym powinien pomóc także kapitan.
- Przecież na wyjeździe zremisowaliśmy z nimi 3:3, a większość spotkania przegrywaliśmy. W poniedziałek zabrakło Lewandowskiego, który jest wspaniałym piłkarzem. Nie wystawiając go w tak istotnym dla nas meczu trener, moim zdaniem popełnił błąd - powiedział.
Robert Warzycha nie chciał ocenić pracy szkoleniowca na podstawie całej kadencji. Ma jednak nadzieję, że reprezentacja Polski awansuje na mundial. - Nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie weszli do finałów. Mamy grupę naprawdę dobrych zawodników, którzy mogą coś osiągnąć - dodał.
Zobacz też:
Rzut oka na tabelę i wszystko jasne. Kibice zadowoleni
Reprezentację Polski czeka katastrofa