Szef "France Football" potwierdza! Już wiadomo, kto wygrał Złotą Piłkę

Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski i Lionel Messi
Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski i Lionel Messi

Redakcja "France Football" zgodziła się na powtórne wysłanie głosów do Złotej Piłki i jeden z jurorów z tego skorzystał. Mamy też potwierdzenie, że tegoroczny plebiscyt rozstrzygnął się na ostatniej prostej, a zwycięzca został już poinformowany.

[b]

Autorzy: Remigiusz Półtorak, Dariusz Faron [/b]

Ostatnia edycja Złotej Piłki rozstrzygnęła się dosłownie o włos. Lionel Messi miał w 2019 roku zaledwie siedem punktów przewagi nad Virgilem van Dijkiem. Czy w tym roku będzie podobnie?

Odpowiedź poznamy już w najbliższy poniedziałek, gdy zostaną ogłoszone oficjalne wyniki na gali w paryskim teatrze Châtelet. Już dzisiaj wiadomo jednak, że tegoroczna kolejność rozstrzygała się do samego końca, czyli do 24 października, kiedy był ostateczny termin przysyłania głosów.

- 20 proc. przyszło w ostatnich dwóch dniach głosowania - potwierdza w rozmowie z WP SportoweFakty Pascal Ferré, redaktor naczelny "France Football". - Tak dzieje się w każdej edycji, więc w tym roku nie było odstępstwa od normy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi sprzedaje luksusowy apartament. Zrobi niezły interes

Zwycięzca już wie

Niedawno w popularnym programie "L'Equipe du soir" w telewizji "L'Equipe" (największa gazeta sportowa na świecie i France Football mają jednego właściciela i mieszczą się jednym budynku - red.) informowano, że "czterech albo pięciu elektorów zmieniło zdanie i przysłało nową kolejność przed zakończeniem głosowania".

Redaktor naczelny "FF" Pascal Ferré prostuje, że był jeden taki przypadek. - Rzeczywiście, zezwoliliśmy na to i przyjęliśmy powtórne zgłoszenie. Nie miało to jednak wpływu na wyniki. To jeden przypadek na 170 głosujących dziennikarzy - mówi nam Ferré.

Ze względu na datę ceremonii (29 listopada) wyjątkowo przyspieszono termin kolejnego wydania "France Football". Dotychczasowy tygodnik ukazuje się od czerwca tego roku jako miesięcznik, zawsze w drugą sobotę miesiąca. Gdyby zachowano normalną formułę wydania (czyli 11 grudnia), wówczas zwycięzca niekoniecznie musiałby dowiadywać się o wynikach jeszcze przed ceremonią.

Tradycji stało się jednak zadość, laureat już wie. - Zamykamy wydanie w nocy z poniedziałku na wtorek, czyli tuż po gali, dlatego wywiad ze zwycięzcą musiał być przeprowadzony wcześniej - mówi szef "France Football".

Zakulisowa gra Realu


Zdecydowanie największe emocje wzbudziły do tej pory wszelakie typy i prognozy, a przede wszystkim wszechobecny lobbing. W tym roku wyjątkowo intensywny i to z jednego powodu.

Zbiegiem okoliczności tuż po ogłoszeniu nominacji odbywała się jedna z ważniejszych w tym roku imprez - przełożony Final Four Ligi Narodów. Wygrali Francuzi, a najlepszym zawodnikiem krótkiego turnieju okazał się Karim Benzema. Piłkarz Realu nie tylko miał znaczny udział w końcowym triumfie, ale w kluczowych momentach odwracał losy półfinału (z Belgią) i finału (z Hiszpanią). I wtedy się zaczęło. Dla Realu to była znakomita pożywka, aby promować swojego zawodnika. Pierwszy tweet ze wskazaniem, że napastnik Królewskich zasłużył na Złotą Piłkę pojawił się tuż po końcowym gwizdku. Machina ruszyła.

[urlz=https://twitter.com/realmadriden/status/1447317434986291206]

[/urlz]

Co istotne, w kluczowym momencie i w "okienku", gdy wyniki nie były jeszcze zamknięte. Zidane, Ronaldo, Figo, Modrić... Dawni laureaci z Realu wskazywali swojego faworyta, wspierani przez Varane'a, Roberto Carlosa czy nawet Nadala. Do nieoficjalnej akcji pt. "Złota Piłka dla Benzemy" dołączyli się też Deschamps, Lloris i Wenger, zachwalając występy snajpera po powrocie do kadry. Najwięcej pozytywnych sygnałów płynęło jednak z Madrytu.

Powód? Dla takiej instytucji jak Real Złota Piłka ma szczególne znaczenie. Sportowe, ale też marketingowe. Nie licząc Messiego, od 2006 roku każdy laureat był związany wcześniej czy później z klubem z Madrytu - począwszy od Cannavaro, przez Kakę, Cristiano Ronaldo, do Modricia. Dodatkowego smaczku nadaje fakt, że w tle toczy się korespondencyjna walka między Realem a Barceloną - Katalończycy mają o jeden triumf więcej.

- Ten lobbing był widoczny aż do przesady. A jak jest nadmiar, to często staje się on bez większego znaczenia. Przyznam, że obserwujemy z uśmiechem, jak wielkie marki rywalizują o to, który zawodnik zwycięży. Złotą Piłkę zdobywa się przede wszystkim na boisku, a nie za kulisami. Real Madryt jest oczywiście ogromną "maszyną", która pozwoliła nieraz wygrać ten plebiscyt swojemu piłkarzowi. To część gry, jednak nie sądzę, aby taki lobbing miał wpływ na głosujących - tłumaczy nam Pascal Ferré.


Messi pod wrażeniem "Lewego"


Ani Bayern Lewandowskiego, ani PSG Messiego nie lobbowali tak nachalnie. Taktyka najbardziej zainteresowanych była diametralnie różna. Polski napastnik uznał, że ma większe szanse, gdy będzie przekonywał, żeby wziąć pod uwagę nie tylko ten rok, ale też poprzedni i taki przekaz wysłał w świat.

- Zdaję sobie sprawę, że każdy dobry występ w klubie lub kadrze może wzmocnić moją pozycję. Pytanie, czy patrzymy też przez pryzmat 2020 roku, kiedy plebiscyt został odwołany. Bo w ciągu dwóch ostatnich lat zdobyłem wiele nagród i pokazałem, że jestem osobą, która może myśleć o Złotej Piłce - mówił w październiku, tuż przed ogłoszeniem tegorocznych nominacji. Już w trakcie głosowania dostał wsparcie od de Bruyne.

Z kolei Messi, jakby świadomy swojej siły, podkreślał w wywiadzie dla katalońskiego "Sportu", że najważniejsze w tym roku już osiągnął, czyli wygrał z reprezentacją upragnioną Copa America. W październikowym wywiadzie dla "France Football" Argentyńczyk przyznał, iż nie licząc kolegów z klubu (Neymara  i Kylian Mbappe), zagłosowałby na Roberta Lewandowskiego, bo Polak ma za sobą "znakomity rok".

CR7 i Messi zawsze na pole position

Gdyby, zgodnie ze słowami Ferre’a, w plebiscycie liczyło się tylko to, co dzieje się na boisku, Lewandowski praktycznie mógłby spać spokojnie. Jeśli chodzi o indywidualne wyczyny, nie ma sobie równych. Dość powiedzieć, że w 2021 roku zdobył 64 gole, a drugi pod tym względem Kylian Mbappe trafił do siatki "zaledwie" 44 razy. Messi i Ronaldo też nie wytrzymali tempa narzuconego przez Polaka (odpowiednio 41 i 42 gole).

W wyścigu o Złotą Piłkę Argentyńczyk i Portugalczyk startują jednak w ostatnich latach z pole position. Nie chodzi nawet o lata, kiedy absolutnie zdominowali głosowanie (w okresie 2011-2017 wymieniali się pierwszym miejscem). W 2018 roku Messi załapał się do czołowej "piątki", choć mundial zakończył się dla niego całkowitą porażką, w kolejnej edycji Ronaldo wskoczył nawet na podium, choć zdecydowanie większe atuty mieli gracze Liverpoolu po wygraniu Ligi Mistrzów.

W tym roku genialny Portugalczyk nawet nie marzy o trofeum. Za to Messi ma wielką ochotę, by sprzątnąć Lewandowskiemu nagrodę sprzed nosa. Czy tak się stanie? Przekonamy się już w poniedziałek.

Zobacz także: 
Niemcy zachwyceni pięknym golem Lewandowskiego 
Robert Lewandowski śrubuje niesamowitą serię 

Źródło artykułu: