Lewandowski bohaterem Bayernu! Mistrz znowu z dozą szczęścia

PAP/EPA / Na zdjęciu: Robert Lewandowski i Jude Bellingham
PAP/EPA / Na zdjęciu: Robert Lewandowski i Jude Bellingham

Gra toczyła się na dość wysokiej intensywności, ale nawet w tak wielkich i dobrych meczach szczęście sprzyja po prostu lepszym. Der Klassiker padł łupem Bayernu. Wygrał z Borussią Dortmund 3:2, a dublet ustrzelił Robert Lewandowski.

O sobotnim starciu na Signal Iduna Park niemieckie media i polscy fani będą rozmawiać dobre tygodnie Der Klassiker dostarczył nam pełną paletę emocji i wrażeń. Kurier zaczął wydawanie zamówienia od samych największych i najbardziej pożądanych paczek, które mogły podobać się zarówno Borussii Dortmund, jak i Bayernowi Monachium. Żółto-Czarni cieszyli się jednak pierwsi. Wystarczyło pięć minut, by stadion został wprawiony w ekstazę.

Wszyscy nastawiali się na zaciętą rywalizację Erlinga Haalanda z Robertem Lewandowskim. Tymczasem na pierwszym planie był bohater nieoczywisty, czyli Julian Brandt. Skazywany na wygnanie z Dortmundu został odkurzony przez trenera Marco Rose. Niemiec dał prowadzenie, wkręcając w ziemie w swojej akcji Alphonso Daviesa i pokonując pewnym strzałem Manuela Neuera.

BVB nastawiała się na granie prostymi środkami. Agresywny pressing, szybki odbiór i jeszcze szybsze przekazanie piłki do ofensywnych graczy miało zadziałać na Bayern. Ten gubił się na małej przestrzeni, ale rywal zapominał o obronie, gdy wychodził wysoko. To niemalże natychmiast wykorzystał Lewandowski. Wykorzystał odbiór i rajd Thomasa Muellera i sprytnym strzałem pokonał Gregora Kobela.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: czerwona kartka po zdobyciu bramki? To możliwe

Przez prawie całą pierwszą połowę obie ekipy toczyły grę na dość dużej intensywności, biegając niemalże bez wytchnienia od bramki do bramki. "Lewy" i Haaland polowali na kolejne trafienia dla swoich zespołów, ale ważny głos tuż przed przerwą zabrał Kingsley Coman. Francuz był nakręcony i na swoje zapracował. Dortmund nie potrafił wybić piłki po dośrodkowaniu Daviesa, zgarnął ją Coman i zapakował pod poprzeczkę. Miał jednak tu trochę szczęścia, pomógł mu rykoszet.

W przerwie meczu na antenie Viaplay Łukasz Piszczek zauważał, że BVB nie powinna odpuszczać pressingu, bo pod nim Bayern się gubi. Patrząc na start drugiej połowy, jego uwagi były jak najbardziej słuszne. Kolokwialnie mówiąc, Borussia wręcz siadła na Bayernie i zdołała wyrównać. Efektownie uderzył Haaland, dając piłce niewygodnej rotacji i pozostawiając Neuera bez szans.

Bayernowi trudno było o złapanie odpowiedniego rytmu gry. Przez to pomysłów na granie w ofensywie brakowało. Wszystkim starał się dyrygować Coman, ale koledzy nie nadążali za jego boiskowym tokiem myślenia. BVB próbowała sprawdzonych środków, brakowało jej jednak precyzji lub szczęścia.

Kibice byli świadkami chwili grozy, kiedy Dayot Upamecano i Brandt zderzyli się głowami. Niemiec niebezpiecznie padł na murawę i wydawało się, że stracił przytomność. Lekarze zareagowali natychmiastowo. Brandt kontaktował po chwili z rzeczywistością, ale musiał opuścić boisko na noszach.

Na boisku trwała zacięta walka o każdy metr kwadratowy murawy, ale decydujący głos należał do Bayernu. VAR dopatrzył się zagrania ręką Matsa Hummelsa przy rzucie rożnym. Podpowiedział to głównemu arbitrowi, który wskazał na "wapno". Rzut karny na gola zamienił Robert Lewandowski. Uderzył w swoim stylu, z charakterystycznym zatrzymaniem, ale "jedenastka" powinna zostać powtórzona. Kobel wyszedł dobry metr przed linię bramkową. Ciśnienia nie wytrzymał wtedy trener BVB, Marco Rose, który został odesłany przez sędziego na trybuny.

Sędzia doliczył aż dziesięć minut. Bayern nastawił się na obronę wyniku, ale wychodził dość wysoko. Przez to Dortmund miał problem z wyprowadzeniem futbolówki z własnej połowy. Tworzył jednak szanse, które pewnie powstrzymywał Neuer.

Bawarczycy mogli zadać cios nokautujący, ale Corentin Tolisso nie trafił na pustą bramkę. Ostatecznie Bayern dowiózł wygraną 3:2 do końca i odjechał tym samym BVB na cztery punkty w tabeli Bundesligi. To nie był wybitny futbol mistrza Niemiec. Miał momenty inteligentnej gry, ale też wykorzystał sprzyjające mu szczęście.
Borussia Dortmund - Bayern Monachium 2:3 (1:2)

1:0 - Julian Brandt 5'
1:1 - Robert Lewandowski 9'
1:2 - Kingsley Coman 44'
2:2 - Erling Haaland 48'
2:3 - Robert Lewandowski (k.) 77'
Borussia:

Gregor Kobel - Raphael Guerreiro (82' Nico Schulz), Manuel Akanji, Mats Hummels, Thomas Meunier - Mahmoud Dahoud (60' Donyell Malen), Emre Can - Jude Bellingham, Julian Brandt (70' Marius Wolf), Marco Reus - Erling Haaland (82' Steffen Tigges).

Bayern: Manuel Neuer - Benjamin Pavard, Dayot Upamecano, Lucas Hernandez (74' Niklas Suele), Alphonso Davies - Leon Goretzka (65' Jamal Musiala), Corentin Tolisso - Kingsley Coman (88' Tanguy Nianzou), Thomas Mueller, Leroy Sane (65' Serge Gnabry) - Robert Lewandowski.

Żółta kartka: Can, Marco Rose (trener), Bellingham (Borussia), Lewandowski, Upamecano (Bayern).

Czerwona kartka: Rose (trener; poza boiskiem, niesportowe zachowanie) (Borussia).

Sędzia: Felix Zwayer.

Komentarze (63)
avatar
Kikker
5.12.2021
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Gul wyskakuje niektórym,że Lewy strzela... On wykonuje swoją pracę tak,jak umie. Czy jego hejterzy też ? Śmiem wątpić, gdyż jeśli ktoś nie szanuje cudzych dokonań, to sam żadnych zapewne nie ma Czytaj całość
avatar
Aaaa
5.12.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dość magistra Lewandowskiego: wytłumaczyłem Ci jaki, piszesz ze wchodzą tu psychopaci i nieudacznicy a pod co drugim artykułem o lewym jest twój komentarz... 
avatar
Dość magistra Lewandowskiego
5.12.2021
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
Aaaa-jaki chwytliwy towar ? To psychopaci wchodzą i nieudacznicy życiowi. Nie rozumiem jak można siedzieć 24h na necie. Jeden witalis to nawet wie o której godzinie artykuł wyszedł z magistrem 
avatar
AS-R
4.12.2021
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Brawo Lewy . 
avatar
zbanowany
4.12.2021
Zgłoś do moderacji
2
4
Odpowiedz
Gdy Lewandowski grał samolubnie to w prasie i w tamtejszych mediach pisano o tym prawdziwe peany. Gdy robi to reprezentant Niemiec Sane, Davies czy Coman w mediach na ten temat cisza. Tydzień t Czytaj całość